Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI
W podobną loteryjkę grali też wszyscy ci, którzy zamierzali się dorobić na sektorze turystycznym, który jak wiadomo, trwa w Polsce dwa, góra trzy miesiące i jak się w tym czasie nie zarobi, to klapa.
Nie lepiej mają miłośnicy wakacji na działce, mało że leje – i jak kto ma pecha, to musi walczyć z podtopieniami – to jeszcze komary wyroiły się w nieprzebranej masie, a nawet najlepszy teolog – entomolog nie potrafi wyjaśnić, po co dobry Pan Bóg stworzył komary? Jedyny fachowiec, który mógłby zagadnienie zbadać, profesor Stefan Niesiołowski zajął się bez reszty polowaniem na większe stworzenia. Np. kaczki.
Z sytuacji są dwa wyjścia – po pierwsze, wybierać się tam, gdzie słońce pewne, a większość klęsk można przewidzieć. Np. nie lecieć na Karaiby w drugiej połowie roku (bo huragany) czy do Tajlandii w czas deszczy monsunowych.
Oczywiście, wszystkiego przewidzieć się nie da – dlatego trzęsień ziemi można uniknąć, udając się wyłącznie na obszary niesejsmiczne, zaś w miejscach nawiedzanych przez tsunami zajmować najwyższe piętra w hotelach zlokalizowanych na wysokim brzegu. Inne trudno przewidywalne przeszkody miłego spędzenia wypoczynku to wojny i rewolucje, konia z rzędem temu, kto w zeszłym roku przewidział to, co stanie się w Egipcie, Tunezji, Libii czy Syrii, a nawet w Bahrajnie, krajach uchodzących za oazy spokoju w naszym znerwicowanym świecie
Podobnie, tylko przy zachowaniu niezwykłej czujności, potrafimy odróżnić biuro solidne, od takiego, które potrafi zostawić turystówpośrodku pustyni czy choćby lotniska, bo samolot się zepsuł, hoteli już nie ma, a polski rezydent ma ważniejsze sprawy na głowie.
Dlatego, jeśli nie lubimy ryzyka, w dodatku nie znamy języków obcych, pozostaje nam drugi wariant – nie jeździć nigdzie i jeśli można, najlepiej nie wychodzić z domu – patent ten realizuje całkiem spora rzesza obywateli.
Można przecież cały urlop przegrać w brydża lub tysiąca, naoglądać się telewizji za wszystkie czasy, urządzić tęgą popijawę, bez obawy, że kac uniemożliwi pójście do pracy, lub przeczytać stos zaległych lektur.
Kiedyś miałem wujka, który w trakcie wakacji czytał zebrane przez cały rok gazety codzienne. Zachodzę raz do niego, widzę, jest już w marcu, czyta z wypiekami natwarzy przebieg jakiejś afery (o której większość społeczeństwa zdążyła dawno zapomnieć) i woła do mnie. "Tylko mi przypadkiem nie mów, jak to się skończyło!”.
A więc jak się ma pomysł, to można przeżyć wszystko. Nawet wakacje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?