Kiedy "wodzirej" na stadionie przy ul. Reymonta?
A na stadion Legii przybyło około 10 tysięcy widzów. Było jednak trochę wolnych miejsc. Fani Legii wymachiwali zielonymi chorągiewkami ufundowanymi przez sponsora klubu Bank Gospodarki Żywnościowej.
Na 15 minut przed meczem do akcji wkroczył klubowy "wodzirej", który, stojąc na płycie boiska, kierował dopingiem. - Pokażcie Polsce, że w Warszawie są najlepsi kibice - wołał do mikrofonu. - Kto wygra mecz - Legia! - głośno krzyczeli fani. Niewątpliwie "wodzirej" rozładował napiętą atmosferę, kibice miast wzajemnie wyzywać się, skoncentrowali się na dopingowaniu swoich drużyn.
Doping fanów Legii był rzeczywiście imponujący, nie słabł ani na minutę. Nawet w momentach, kiedy gospodarze przegrywali. Wówczas "wodzirej" wołał: - Pomóżcie naszej drużynie, ona się bardzo stara, dopingujcie ją. Nie było słychać chamskich okrzyków aż do 60 minuty. Wtedy część warszawskich kibiców jednak nie wytrzymała i zaczęto śpiewać wulgarne przyśpiewki pod adresem krakowskich kibiców.
Około 80 minuty krakowscy fani niepotrzebnie zaczęli rzucać palące się race w stronę boiska. "Wodzirej" skontrował to słowami: - Tak możecie zachowywać się u siebie, w Krakowie!
- To były niepotrzebne słowa, podgrzały atmosferę - mówił po meczu Marcin Daniec. - Gdyby nie ten drobny incydent, wystawiłbym "showmenowi" wysoką notę. Taki człowiek potrzebny jest na stadionie przy ul. Reymonta.
(RS)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?