Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Warszyc" wręcz maniakalnie dbał o dyscyplinę. Przypominamy rozmowę z dr. Tomaszem Toborkiem w Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych"

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Rozmowa z doktorem Tomaszem Toborkiem, pracownikiem Biura Badań Historyczych Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi, autorem książek „Stanisław Sojczyński i Konspiracyjne Wojsko Polskie” oraz „Warszyc. Wyklęty bohater”.

Pańskie badania świadczą, że jest pan zafascynowany postacią „Warszyca”. Dlaczego powinniśmy o nim pamiętać i przypominać jego historię?

Postaci Żołnierzy Wyklętych, dowódców tego formatu, które możemy opisać, nie jest znowu tak dużo. „Warszyc” jest jednym z najważniejszych z nich, dlatego po pierwsze trzeba o nim pamiętać ze względów praktycznych.

Poza tym był postacią wyjątkową na tle innych Żołnierzy Wyklętych czy raczej żołnierzy podziemia komunistycznego, bo tak wolałbym ich określać. „Warszyc” wyjątkowo dbał o dyscyplinę i morale swoich żołnierzy. W jego przypadku trudno doszukać się momentów, w których można byłoby mu zarzucić zbyt radykalne działania lub zbyt pospieszne wykonywanie wyroków śmierci.

„Warszyc” poza walką z reżimem na śmierć i życie, walczył również o wyższe cele. Zachęcał do odbudowy kraju, do nauki. Maniakalnie wręcz dbał o dyscyplinę, po to, aby mieć mandat do występowania w imieniu społeczeństwa. Do tego trzeba było samemu pozostawać nieskazitelnym i okazywać moralną wyższość nad wrogiem. Był to wzorzec człowieka i patrioty, niesłychanie konsekwentnego w swoich poglądach.

Nie zgadzał się na próby układania się z komunistyczną władzą. Warto podkreślić jego bezkompromisowość, która nie pozwalała mu na to, aby pogodzić się z sytuacją w jakiej Polska znalazła się w 1944-1945. Na jego przykładzie można zobaczyć motywację wszystkich żołnierzy, którzy zdecydowali się pozostać wówczas w konspiracji. „Warszyc” został lokalnym bohaterem ze względu na bardzo duże talenty wojskowe, odwagę i brawurę. Miał wszystkie cechy, które powinny cechować dobrego żołnierza i dowódcę.

W czasach PRL-u próbowano jednak oczernić „Warszyca”.

Przez wiele lat w czasach PRL-u narracja była jedna, bo żadna inna nie mogła się przebić przez cenzurę. Powiedziałbym nawet, że bardziej się o nich nie mówiło, niż mówiło źle. O „Warszycu” powstało trochę materiałów powojennych, były też artykuły Zbigniewa Nienackiego, pisane pod pseudonimem Ewa Połaniecka w „Głosie Robotnicznym” w latach 50. To jednak nie zmienia faktu, że żołnierze podziema komunistycznego byli skazani na zapomnienie. Pisano o reakcyjnych bandach, utrwalaniu władzy komunistycznej, ale pomijano z założenia te nazwiska i pseudonimy osób, które nie zgadzały się na władze komunistyczne i instalowanie stalinowskiego porządku. Żołnierzy Wyklętych nazywano reakcyjnym podziemiem, bandytami, którzy chcieli zdestabilizować kraj, ale w przypadku „Warszyca” to absolutnie jest niezgodne z faktami, bo był to człowiek innego formatu i innych przekonań.

Kiedy zaczęto sobie przypominać o „Warszycu” i jego postaci?

O „Warszycu” i żołnierzach podziemia antykomunistycznego można było zacząć mówić w czasach przełomu 1989/1990 roku. Ale na początku lat 90. nie mówiło się o nichdużo. Środowisko Ligi Republikańskiej, z którego wywodzi się określenie Żołnierze Wyklęci, zaczęło przypominać historie tych żołnierzy., ale sam „Warszyc” nie był wtedy wiodącym bohaterem. O nim zaczęliśmymówić po powołaniu Instytutu Pamięci Narodowe, na przełomie 2000 i 2001 roku. Pierwsze akta, które przejęliśmy z Urzędu Ochrony Państwa dotyczyły właśnie Konspiracyjnego Wojska Polskiego i „Warszyca”. Wtedy rozpoczęliśmy szczegółową kwerendę i było to na tyle interesujące, fascynujące i nowe a zarazem dotyczące naszego terenu, że szybko zrealizowaliśmy kilka projektów.. Zorganizowaliśmy np. wystawę o „Warszycu” - jeszcze w 2001 roku. Od tej pory historia Sojczyńskiego jest już nagłaśniana i zainteresowali się nią także inni badacze i instytucje.. 2001 rok to więc czas kiedy o Stanisławie Sojczyńskim zaczęto głośniej mówić.

Jakie są związki „Warszyca” z Częstochową i regionem częstochowskim?

Częstochowa dla historii KWP była miejscem specyficznym. Nie stała się bowiem polem działań militarnych, nie było tam dużych akcji, ani działających oddziałów liniowych. Natomiast w Częstochowie bardzo dobrze działały struktury wywiadowcze mające swoje „wtyczki” w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego i dobrze organizujące pracę KWP. To wszystko spowodowało, że w marcu 1946 roku przeniesiono do Częstochowy sztab „Warszyca”. Z tego właśnie powodu miasto stało się istotnym i ważnym miejscem, bo tutaj skupiło się kierownictwo organizacji. Niestety także w Częstochowie rozegrało się tragiczne wydarzenie, jakim było aresztowanie „Warszyca”. Przebywał on w domu na ulicy Wręczyckiej w pobliżu miejsca, gdzie dzisiaj stoi pomnik jego pamięci. Został zatrzymany w wyniku zdrady w szeregach organizacji. Namierzono go w tym domu wraz ze swoją sekretarką Haliną Pikulską ps. „Ewunia”. Wiąże się z tym długa historia. „Warszyc” przebywał w tym miejscu zbyt długo jak na warunki konspiracji, narzekał więc na mało energiczną i nieskuteczną postawę swojego adiutanta, Ksawerego Błasiaka „Alberta”, który nie potrafił znaleźć nowej„meliny”. Nie udawało się tak długo, aż w końcu doszło do dekonspiracji.Zdrajcą okazał się Henryk Brzózka, członek sztabu i organizacji, który został w kwietniu 1946 roku aresztowany i po podjęciu współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa zwolniony. Wtedy też zobowiązał się do wydania „Warszyca”. Myślę, że była to niefrasobliwość i błąd „Warszyca”, że Brzóska nie został odsunięty od kontaktów z komendantem. W sztabie wiedziano, że został aresztowany i później zwolniony, a pomimo to pozwalano na takie kontakty. Z punktu widzenia konspiracji było to dziwne i nieodpowiedzialne.

„Warszyc” został upamiętniony na kilka sposobów. Co jeszcze warto w tej kwestii zrobić?

Publikacje, które mogą propagować postać „Warszyca” już powstały. Jest książka mojego autorstwa, jest album z fotografiami o KWP autorstwa Pawła Wąsa z IPN, są publikacje popularne. Teraz trzeb dbać o ich propagowanie i upamiętnianie Sojczyńskiego w inny sposób. W Łodzi jest już np. ulica „Warszyca”. Niedawno, 19 lutego, w 75. rocznicę jego śmierci, na gmachu Sądu Okręgowego w Łodzi, gdzie został skazany, odsłonięto specjalną tablicę. Miejsce upamiętniające |”Warszyca” są w Radomsku, Bąkowej Górze (gdzie zamordowano 12 żołnierzy KWP), Kamieńsku. Łódzka Brygada Obrony Terytorialnej przyjęła jego imię jako patrona. Myślę, że dzisiaj „Warszyc” jest już postacią znaną, o czym świadczy zainteresowanie wystawami i konkursami jakie organizujemy. Jest ono chyba większe niż w przypadku innych tematów z minionego okresu. Straceńcze, romantyczne historie Żołnierzy Wyklętych są w pewnym sensie atrakcyjne dla młodego pokolenia.

Stanisław Sojczyński ps. "Warszyc"

Stanisław Sojczyński urodził się 30 marca 1910 r. w Rzejowicach w powiecie radomszczańskim. Pochodził z chłopskiej rodziny. Był jednym z sześciorga dzieci Michała i Antoniny ze Śliwkowskich. W Rzejowicach skończył szkołę powszechną. Po rozwiązaniu Armii Krajowej S. Sojczyński zdecydował się na pozostanie w konspiracji. Decyzja ta wynikała z przeświadczenia, że Polska powojenna nie jest państwem suwerennym, ponieważ rząd utworzony przez PPR nie reprezentuje interesów Polski, lecz jest narzędziem w rękach Stalina, zmierzającego do jej podboju. Najgłośniejszą akcją zbrojną przeprowadzoną przez żołnierzy KWP było zajęcie na kilka godzin Radomska. W nocy z 19 na 20 kwietnia 1946 r. około 170 żołnierzy dowodzonych przez por. Jana Rogólkę „Grota” dokonało ataku na miasto, by uwolnić żołnierzy AK przetrzymywanych przez tamtejszy PUBP. Atak zakończył się połowicznym sukcesem, udało się uwolnić tylko więźniów przetrzymywanych w więzieniu. Sojczyński wpadł w ręce bezpieki w Częstochowie 27 czerwca 1946 r. na skutek zdrady Henryka Brzózki „Niutka”. Proces „Warszyca” i jego podkomendnych odbył się przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Łodzi w dniach 9-14 grudnia 1946 r. Wyrok został wydany 17 grudnia 1946 r. Ośmiu oskarżonych (Sojczyński, Błasiak, Glapiński, Knop, Ciesielski, Żelanowski, Bartolik i Bobrowski) zostało skazanych na karę śmierci, a czterech na kary pozbawienia wolności. Wobec Bartolika i Bobrowskiego prezydent Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski. Egzekucję na 6 skazanych wykonano 19 lutego 1947 r.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski