Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto mieć marzenia. Czasami się spełniają

Michał Skiba
Piłka nożna. Marcin Wasilewski, wychowanek Hutnika Kraków, zawsze chciał grać w Premier League. W końcu mimo trudnych przejść dopiął swego i daje sobie w niej radę

Trener Wasilewskiego z Leicester Nigel Pearson powiedział o nim, że to Man’s men. W wolnym tłumaczeniu oznacza to mężczyznę z klasą. – Wszyscy powinni być jak „Wasyl” – twierdzi menedżer Leicester City.

Droga do ziemi obiecanej Wasilewskiego była bardzo kręta. Pierwsze podejście do Premier League miał jeszcze w 2006 r. Niestety, testy w Stoke City zakończyły się niepowodzeniem. Na początku sezonu 2009/2010 do „Wasyla” i jego agentów odezwało się Hull City. Mniej więcej w tym samym czasie w Anglii odbywał się konkurs, w którym Hull zdobyło tytuł najnudniejszego miasta w Anglii. „Zanudzisz się, Wasyl, nie jedź tam” – pisali kibice Anderlechtu Bruksela na internetowych forach. Polak, który miał już żonę i małe dzieci, na pewno nie narzekałby na brak atrakcji w Hull. Rekompensowałby to sobie na boisku.

Temat transferu do Hull skończył się bardzo gwałtownie i boleśnie. W przedostatni dzień sierpnia 2009 r., przed zamknięciem okna transferowego, w 25. minucie meczu ze Standardem Liege, Axel Witsel w starciu przy linii bocznej wyprostowaną nogą zaatakował reprezentanta Polski. Efekt – otwarte, podwójne złamanie prawej nogi. Wasilewski prosto ze stadionu trafił do szpitala, gdzie już w nocy przeszedł zabieg oczyszczania rany. – Atmosfera w naszej szatni przypominała pogrzeb. Grobowa cisza i przerażenie. To, co działo się na boisku, to nie był futbol. Chciałbym o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć – powiedział ówczesny trener Anderlechtu Bruksela Ariel Jacobs.

„Atak z horroru”, „Witsel to potwór” – tak opisywały zagranie Witsela belgijskie media.

– _Nikt nie jest tak twardy jak „Wasyl”. Wróci silniejszy _– mówił po meczu Lucas Biglia, kolega z Anderlechtu. Pewnie w tamtym momencie nikt nie wierzył w te słowa.

Wasilewski przeszedł trzy operacje. Rehabilitacja trwała zaledwie osiem miesięcy. Lekarze uważali, że rok to absolutne minimum, które jest potrzebne Polakowi, by dojść do jakiejkolwiek formy. Do pierwszych treningów wrócił pod koniec kwietnia, czyli niecałe osiem miesięcy po feralnym ataku Witsela.

Jego powrót jest tyle wspaniały, ile spektakularny. Taki piłkarz, człowiek, którego kochają kibice, to wspaniała sprawa dla klubu, patrząc na to od strony wizerunkowo-marketingowej. Wasilewski na zawsze będzie kojarzony z Anderlechtem i __będą to silne odczucia – opowiada Rudy Moenaert, profesor strategii marketingu i dyrektor w bardzo znanej w Belgii spółce TIAS – Speaker&Advisor. Prywatnie Moenaert jest zagorzałym kibicem Fiołków. Gdy Anderlecht grał w Lidze Mistrzów z Zenitem St. Petersburg, media bardziej interesowały się, czy grający w rosyjskiej drużynie Witsel dostanie uścisk dłoni od Wasilewskiego.

Chciałem go odwiedzić w __szpitalu. Nie zgodził się. Bardzo przeżyłem całe starcie. Nie sądziłem, że to będzie miało takie konsekwencje – kajał się Witsel.

– _Nie wiem, czy podam mu dłoń, po __prostu nie wiem _– mówił „Wasyl” oficjalnej stronie UEFA. Ludzie odpowiedzialni za realizację transmisji spotkania Zenit kontraAnderlecht na wszelki wypadek nie skupiali się na momencie podawania sobie dłoni przez obu zawodników, by nie prowokować kibiców przed telewizorami.

Pierwszy trening w kadrze Franciszka Smudy Wasilewski odbył w drugą rocznicę odniesienia kontuzji. Jego powołanie nie obyło się bez mocnego wstawiennictwa Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego. Determinacją wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i zagrał wszystkie trzy spotkania w mistrzostwach Europy.

_– Daliśmy ciała _– jako jedyny miał odwagę bez wykrętów skrytykować swoją postawę i kolegów z boiska w polsko-ukraińskim czempionacie. Ostatniego występu w kadrze nie będzie wspominał zbyt miło, mimo że to właśnie mecz z San Marino dał mu wejście do Klubu Wybitnego Reprezentanta. Spotkanie obywało się parę dni po blamażu drużyny Waldemara Fornalika w starciu z Ukrainą w ramach eliminacji mistrzostw świata.

To był też czas, gdy jego pozycja w Anderlechcie zaczęła słabnąć. Nowy trener Besnik Hasi zaczął odstawiać Polaka na boczny tor. Pod koniec grudnia Anderlecht grał mecz w Pucharze Belgii. Kiedy okazało się, że i w tym spotkaniu Wasyl zaczyna zawody na ławce rezerwowych, zdał sobie sprawę, że jego czas w Brukseli dobiega końca.

Właściciel Anderlechtu Roger Vanden Stock i dyrektor generalny, Herman van Holsbeeck pożegnali Wasilewskiego przed pierwszym gwizdkiem meczu z SV Zulte Waregem. Oklaskiwali go także kibice. Swój ostatni mecz w barwach Anderlechtu Wasilewski rozpoczął na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się na sześć minut przed końcem spotkania, które zakończyło się remisem 1:1. Ten wynik dał Fiołkom 32. w historii mistrzostwo Belgii.
Następny przystanek w drodze po marzenia nazywał się: gra w Championship. We wrześniu 2013 r. podpisał roczny kontrakt z Leicester City, który w sezonie 2013/14 na sześć kolejek przed końcem ligi zapewnił sobie awans do najwyżej klasy rozgrywkowej: Premier League.

– _Jestem bardzo szczęśliwy, że trafiłem do Anglii. Gra na Wyspach była od __zawsze moim marzeniem. Podpisanie tutaj kontraktu jest dla mnie fantastyczną sprawą _– mówił oficjalnej stronie Leicester Wasilewski.

15 maja 2014 r. o kolejny rok przedłużył kontrakt z angielskim klubem. Gra w najlepszej lidze świata, marzenie do którego tak długo dążył, przyszło do „Wasyla” w najmniej spodziewanym momencie.

Kibicom z Brukseli jednak nie było łatwo rozstać się z „Wasylem”. Grupka zagorzałych fanów przyjechała na mecz Leicester z Millwall specjalnie po to, by wyściskać Polaka. Kibice Fiołków pokazują na każdym kroku, że ma u nich status legendy.

W Leicester Wasilewski miał momenty zwątpienia. Był okres, że w drużynie Lisów nie miał pewnego miejsca w składzie. Mówiło się o transferze do tureckiego Sivassporu czy nawet o powrocie do Polski, konkretnie do warszawskiej Legii. Według „La Derniere Heure” (najstarsza gazeta w Belgii) „Wasyl” miałby wrócić do Anderlechtu jako trener młodzieży lub drużyny rezerw. Ta ostatnia plotka pojawiła się przed startem w Premier League. Wasilewski nie mógł wtedy odpuścić – nie byłby sobą. Posadził na ławce Liama Moore’a, dotychczasowego podstawowego defensora Lisów. Fakt, że w meczu z Liverpoolem czerwoną kartkę dostał Wes Morgan, także umocnił pozycję Wasilewskiego w podstawowym składzie.

Przyszłość Polaka zależy od utrzymania drużyny w Premier League. Paradoksalnie, jeśli Lisy się utrzymają, pozycja „Wasyla” będzie trudna do zdefiniowania. Klub poczyni wtedy spore wzmocnienia w obronie. Jak spadną, pewnie on zostanie podstawowym defensorem.

– _„Wasyl” na zawsze będzie naszym bohaterem. Pokazał, jak podnosić się z najtrudniejszych dołków, jak spełniać marzenia. Rozpiera nas duma, że był naszym zawodnikiem _– mówiło zgodnie ponad stu kibiców Anderlechtu, którzy przejechali autokarami ponad 500 km, by spotkać się z reprezentantem Polski. Po prostu musisz być dzielny i twardy jak Marcin Wasilewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski