Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warto Wiedzieć

Redakcja
Na europejskich dworach narzeczony był obowiązany 14 lutego wysłać swej ukochanej czuły liścik, nazwany walentynką. Zwyczaj ten zadomowił się nawet na dworze królewskim w Paryżu. Walentynki mogły zawierać wiersz, być udekorowane sercami i kupidynami. W XIX w. uważano je za najbardziej romantyczny sposób wyznania miłości. Modne były słowa: "Będziesz moją walentynką". W Stanach Zjednoczonych walentynkowe listy były zwykle anonimowe i kończyły się pytaniem: "Zgadnij, kto?". W Europie anonimowy nadawca podpisywał się po prostu: "Twój Walenty".

Kwiatki dla pań

Gotowce

Tradycję wysyłania gotowych kart walentynkowych zapoczątkowała W 1800 r. Amerykanka Esther Howland. Najbardziej znanym twórcą walentynek był francuski rysownik Raymond Peynet. Zaczął je publikować w 1965 roku. Wtedy to 14 lutego został oficjalnie ogłoszony we Francji Świętem Zakochanych.

Średniowieczne walentynki

Dzień św. Walentego stał się prawdziwym świętem zakochanych już w średniowieczu, kiedy pasjonowano się żywotami świętych. Święto najbardziej rozpowszechniło się w Anglii i Francji. Dziewczęta 14 lutego starały się odgadnąć, za kogo wyjdą za mąż. Aby się tego dowiedzieć, wypatrywały ptaków. Jeśli panna jako pierwszego zobaczyła rudzika, oznaczało to, że wyjdzie za marynarza. Jeśli wypatrzyła wróbla - poślubi ubogiego, lecz mogła być pewna, że będzie szczęśliwa. Gdy pierwszy przyleciał łuszczak - znaczyło, że wyjdzie za bogatego kawalera. W Walii tego dnia obdarowywano się drewnianymi łyżkami z wyrzeźbionymi na nich sercami, kluczami albo dziurkami od klucza. Podarunek ten znaczył tyle co: "Otwórz moje serce".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski