Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wasyl, Pazdan, a teraz oni. Następne pokolenie kopie na Suchych Stawach [ZDJĘCIA, WIDEO]

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Dzieciaki trenują pod czujnym okiem piłkarzy pierwszej drużyny
Dzieciaki trenują pod czujnym okiem piłkarzy pierwszej drużyny Fot. Andrzej Banaś
Akademia piłkarska zaczęła ambitnie. Solidnie nadrabia lata przerwy w wychowaniu młodych zawodników z nowohuckich podwórek. Pod skrzydłami Hutnika uczą się grać, ale także kształtują charaktery. To w przyszłości pozwoli im sięgać po najwyższe laury

Na Suche Stawy niektórzy przybiegają prosto z przedszkola. W plecaczku mają niebieskie koszulki i korki czy trampki w rozmiarze 28. Gonią po trawie, skaczą, trochę niezgrabnie kopią piłkę. Czasem w nią nie trafiają, innym razem „łapią zająca”.

Najmłodszy zawodnik - Filip - ma zaledwie 4,5 roku, jednak kopanie w piłkę już jest dla niego na pierwszym miejscu, sprawia mu wielką frajdę. Inne zabawy zostały w tyle.

- Na pierwszy trening nie kupowaliśmy mu stroju, bo nie wiedzieliśmy, czy granie w akademii mu się spodoba. Jednak gdy zobaczył innych chłopców biegających po boisku w niebieskich koszulkach z herbem Hutnika, powiedział: „Tato ja też chcę taką, będziemy jedną drużyną!” - wspomina Maciej Balicki, ojciec najmłodszego zawodnika w Akademii Piłkarskiej Hutnik Kraków. Nie było wyjścia - koszulkę trzeba było kupić. Teraz przed każdym treningiem Filip przypomina tacie: „Musimy zabrać koszulkę!”.

Być jak Pazdan lub Wasyl

Takich kilkuletnich piłkarskich zapaleńców na Suchych Stawach jest już blisko 200. Hutnicza rodzina znów się powiększa. Obok seniorów, juniorów czy trampkarzy wreszcie pojawili się ci najmłodsi - dzięki temu, że Hutnik po latach znów uruchomił akademię piłkarską.

Nowa Huta mocno stoi piłką. I choć czwarta liga zdecydowanie nie jest szczytem marzeń, to właśnie na Suchych Stawach rodzą się talenty - wychowane tu zwykłe, osiedlowe chłopaki sięgają po międzynarodowe laury i światową sławę. Na boiskach Hutnika swoje pierwsze kroki stawiał Michał Pazdan - gwiazda zeszłorocznych Mistrzostw Europy.

- Hutnik ma duże osiągnięcia w trenowaniu dzieci i młodzieży. Ci, którzy zaczynali w szkółkach Hutnika, byli potem liczącymi się w Polsce i za granicą zawodnikami - mówi Michał Guja, główny trener akademii piłkarskiej Hutnika. Oprócz Pazdana Suche Stawy wychowały też na przykład Marcina Wasilewskiego (Wasyla), który był 60-krotnym reprezentantem Polski, czy Marka Koźmińskiego, srebrnego medalistę igrzysk olimpijskich.

Tradycja klubu, którego korzenie sięgają 1950 roku, zobowiązuje. Szkółka po latach przerwy startuje ambitnie i z dobrą trenerską ekipą, którą tworzą piłkarze seniorskiej drużyny. - Akademia działa pod szyldem zasłużonego klubu w Nowej Hucie, przejmując nie tylko jego nazwę, markę, ale i przywiązanie nowohucian do symbolu, jakim jest Hutnik Kraków - podkreśla Stanisław Moryc, przewodniczący Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta. Liczy, że hutnicza akademia będzie gwiazdą wśród innych piłkarskich szkółek, a jej wychowankowie wkrótce przyniosą nowohucianom radość i dumę.

- Zaczynamy szkolić w ważnym celu. Chcemy odbudować strukturę klubu na bazie własnych zawodników, których sobie wychowamy: od małych szkrabów po seniorów - mówi Krzysztof Świątek, jeden z trenerów i kapitan drużyny, który w juniorach grał z Pazdanem.

Zdrowy wycisk = sukces

W niektórych małych piłkarzach płynie biało-błękitno-niebieska krew, bo rodzice są fanami Hutnika, ale np. najmłodszy zawodnik trafił do nowohuckiej akademii, mimo że jego tata kibicuje innej krakowskiej drużynie. Zdarzają się też mali zapaleńcy, którzy przyjeżdżają na treningi z innych dzielnic Krakowa, a nawet spoza miasta.

Co ich tu przyciąga? Przede wszystkim fakt, że trenerzy (zawodnicy seniorskiej drużyny Hutnika) nie wywierają presji na wynik, ale chcą, by chłopcy jak najwięcej się uczyli. - Zdajemy sobie sprawę, że nasza rola - rola trenera - nie sprowadza się tylko do przeprowadzenia treningu. My mamy tych chłopców wychowywać, uczyć ich prosportowych postaw i tego, jak się zachować w życiu - tak, by dzięki akademii umieli odnaleźć się w grupie, pracować zespołowo, grać do jednej bramki - podkreśla trener Guja.

Rodzice widzą, że trenerom zacięcia nie brakuje. - Nie ma dzieci, które siedzą na ławce i czekają, aż inna grupa skończy ćwiczenia - zauważa Zbigniew Wąż z osiedla Bohaterów Września, tata 9-letniego Karola. Z kolei Maciej Szewczyk, który syna dowozi na treningi z Górki Narodowej, cieszy się, że treningi są intensywne, po nich jego syn Paweł może czuć się zasłużenie zmęczony. On sam nie narzeka na wyczerpanie. - Podobają mi się treningi, a najbardziej się cieszę, że nauczyłem się nowych zwodów - ekscytuje się Paweł Szewczyk.

Siła w jedności i drużynie

Jarosław Wolak z os. Hutniczego, którego syn Michał przeszedł do akademii Hutnika z innej szkółki, uważa, że zajęcia na razie zapowiadają się profesjonalnie. Choć to dopiero początki szkolenia, podoba mu się podejście do dzieci. - Tu na boisku tworzy się atmosferę drużyny, buduje przynależność do grupy, jednoczy poprzez stroje. Moim zdaniem chłopcy w tym wieku bardzo potrzebują pozytywnej identyfikacji z grupą - zaznacza Jarosław, tata Michała.

Ćwiczenia drabinkami, spacery z piłką, slalomy, ćwiczenia na zwinność czy na szybkość. Trenerzy nadają intensywne tempo i mają oko na wszystko. - Bardzo mi odpowiada, że na boisku chłopców dogląda dwóch, a nawet trzech trenerów i pomocnicy. Dzięki temu poświęcają czas każdemu dziecku i na bieżąco korygują błędy - zauważa Iwona Pleśniak z os. Złotego Wieku, mama 8-letniego Filipa. Co najważniejsze, ćwiczenia się nie powielają. Za każdym razem maluchy uczą się nowych taktyk lub szlifują te poznane podczas innych ćwiczeń. Same zresztą doceniają, że na treningach nie jest monotonnie.

Dla rodziców najmłodszych piłkarzy najważniejsze jest to, że trenerzy mają dużo cierpliwości i łagodności. - Kiedy na jednym z treningów mały chłopiec się rozpłakał, trener nie odesłał go do mamy, ale poświęcił mu trochę czasu, rozmawiał z nim, tłumaczył aż do momentu, gdy maluch się uspokoił i wrócił na boisko - opowiada Maciej Balicki, ojciec grającego w najmłodszym zespole Filipka.

Każda grupa w akademii to wyzwanie, ale dużą frajdę sprawia uczenie tych najmłodszych. - Grupa 4-, 5-latków jest dla nas największą pociechą. Tego, co oni wyczyniają na treningach, nie da się opisać, to trzeba zobaczyć - żartuje Michał Guja, którego cieszą berbecie w koszulkach Hutnika biegające po murawie. Takim maluchom trzeba przede wszystkim zorganizować ciekawe zajęcia, które oswajają z piłką i rozwijają ich umiejętności fizyczne.

Dla nich treningi w akademii to też miejsce na kształtowanie charakteru - niektóre dzieci pod okiem trenerów uczą dyscypliny, uważnego słuchania i wykonywania konkretnych zadań.

Wystarczą korki i chęci

Pierwsze tygodnie akademii śmiało można zaliczyć do udanych. Duży odzew - blisko 200 zgłoszonych dzieciaków i ponad setka na pierwszym treningu - to imponujący start. A główny nabór dopiero przed nimi: wielu przyszłych piłkarzy swoją przygodę z piłką pod herbem Hutnika zacznie od września.

Zgłosić może się każdy mały piłkarz z roczników 2005-2012 i - co ważne - nie muszą stresować się selekcją. Tu umiejętności można od zera zdobyć solidną pracą. Oprócz treningów chłopcy będą mieć również zajęcia motoryczne czy bramkarskie, profesjonalną opiekę fizjoterapeuty i lekarza, a jesienią w akademii ma zacząć się kurs hiszpańskiego dla małych piłkarzy. Czekają ich też wyzwania - będą się mierzyć z rówieśnikami podczas turniejów.

Nowohucka akademia piłkarska to duże wyzwanie, ale w Hutniku plan mają ambitny i są konsekwentni. No i mają sporo asów w rękawie - letnią i zimową bazę treningową, a już nie mogą się doczekać, kiedy zaczną korzystać z nowego boiska, obiecanego przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.

- Nie chcemy się jednak chwalić tym wszystkim, chcemy obronić się dobrą, solidną jakością treningu. Zależy nam, byśmy się rozwijali, pracowali na wysokim poziomie i przekazywali ta wiedzę dzieciakom - podkreśla trener Michał Guja. - Mamy nadzieję, że dzięki tym młodym chłopcom klub znów stanie na nogi i zajmie takie miejsce, na jakie zasługuje - dodaje Krzysztof Świątek.

Autorka: Marzena Rogozik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski