Wątpliwa ekstradycja

Przedłużony areszt Algierczyka

   Jak już informowaliśmy, we wrześniu na lotnisku w Balicach został zatrzymany 37-letni mężczyzna narodowości algierskiej, który posługiwał się brytyjskim paszportem. Przyleciał rejsowym lotem z Zurychu. Okazało się, że jest ścigany przez władze algierskie za działalność terrorystyczną poza terenem tego kraju. Zatrzymany złożył wyjaśnienia, jednak prokuratura - powołując się na dobro śledztwa - nie chce zdradzać szczegółów. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że mężczyzna tłumaczył, iż nie jest terrorystą i nic nie wie o poszukiwaniu go przez władze algierskie. Utrzymywał, że od kilku lat mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie prowadzi Coffeshop, w którym zatrudnia Polki; jedna z nich miała mu polecić weekendowe zwiedzanie Krakowa. Miał bilet powrotny i zamierzał po dwóch dniach wrócić do Londynu.
   Krakowski Sąd Okręgowy na wniosek prokuratora zdecydował o aresztowaniu Algierczyka. Zgodnie z naszą procedurą karną, władze algierskie przesłały polskiemu Ministerstwu Sprawiedliwości dokumenty niezbędne do ekstradycji zatrzymanego. Pojawiły się jednak wątpliwości. Według mec. Aleksandra Pocieja, jego klient był w Algierii prześladowany za działalność opozycyjną i obecnie w Wielkiej Brytanii ma status uchodźcy.**
   - Jestem absolutnie przekonany, że mojego klienta nie można wydawać władzom Algierii. Dysponuję dokumentami wydanym przez Amnesty International, z których wynika, że w Algierii grożą mu tortury i śmierć - mówił wczoraj mec. Pociej.
   Ekstradycja jest niedopuszczalna m.in. w sytuacji, gdy nastąpiło przedawnienie ścigania, popełnione za granicą przestępstwo nie jest ścigane w Polsce lub gdy powrót do kraju może łączyć się z torturami i karą śmierci.
   Na wczorajszej rozprawie sąd zdecydował, że poprosi władze brytyjskie o wyjaśnienie powodów, dla jakich Algierczyk otrzymał status uchodźcy i jednocześnie przedłużył mu areszt na kolejne trzy miesiące.
(STRZ)