Wawryka wraca do gry i liczy na udaną wiosnę

Przy piłce Mateusz Wawryka FOT. GRZEGORZ GOELC

Dla zawodnika teraz najważniejsze jest nadrobienie zaległości kondycyjnych. To "spadek" po kontuzji łąkotki prawego kolana. Nabawił się jej podczas październikowego spotkania z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza. Przy okazji przekonał się, że orzeczenia lekarskie potrafią znacznie się różnić.

- Pierwsze USG nic nie wykazało. Mogłem normalnie trenować. To było trudne, bo czułem ból. U innego lekarza wykonałem ponowne badanie. Wtedy okazało się, że jednak mam uszkodzoną łąkotkę - opowiada piłkarz.

Zawodnik chciał szybko wrócić do zdrowia. Postawił na bolesne, ale skuteczne metody. - Okazało się, że może mi pomóc zastrzyk z czynnikiem wzrostu. Nie był przyjemny, ale łąkotce pomógł, dzięki niemu skróciłem leczenie. Po tym zabiegu przez cztery tygodnie miałem usztywnione kolano. To ograniczało treningi. Na siłowni nie wykonywałem wszystkich ćwiczeń. Nie trenowałem też w terenie - mówi piłkarz.

Zawodnik, mimo zaległości, zagrał już w sparingach pierwszoligowca. - Moja dyspozycja jest daleka od spodziewanej. Mam jednak trochę czasu, żeby dobrze się przygotować do rundy wiosennej - planuje piłkarz.

Okocimski zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Wawryka jest optymistą, jeżeli chodzi o przyszłość zespołu. - Wprawdzie nie ma z nami Piotrka Darmochwała i Wojtka Wojcieszyńskiego, ale piłkarze, którzy mają nas wzmocnić, ciekawie prezentują się na treningach i w sparingach. To dobrze wróży przed rundą rewanżową. Oby to na plus wyszło drużynie - twierdzi defensor.

Okocimski Brzesko dziś (godz. 11), na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Dębicy, zmierzy się z drugoligowym Zagłębiem Sosnowiec.

(ANMI)