Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważą się losy zostawionego w zimnym domu Miłoszka

Robert Gąsiorek
2-letni Miłosz przebywa w rodzinie zastępczej. Nie oznacza to, że nie może wrócić do swej matki. O tym zadecyduje sąd rodzinny. Rozprawę wyznaczono na 19 stycznia 2015 r. Wiele zależeć będzie od wyników obserwacji, na którą trafiła Anna B.
2-letni Miłosz przebywa w rodzinie zastępczej. Nie oznacza to, że nie może wrócić do swej matki. O tym zadecyduje sąd rodzinny. Rozprawę wyznaczono na 19 stycznia 2015 r. Wiele zależeć będzie od wyników obserwacji, na którą trafiła Anna B. Przemysław Malisz
Koszyce Wielkie, Tarnów. 2-letni chłopczyk został sam w zimnym mieszkaniu. Interweniowała policja. Anna B. zaraz po usłyszeniu zarzutów poszła po dziecko. Nacieszyła się nim kilka godzin. Po wizycie kuratora chłopczyk trafił do rodziny zastępczej, a jego matka na obserwację

Stary, rozsypujący się w oczach, parterowy budynek. Na ziemi pełno śmieci. W każdym z pomieszczeń przenikliwy chłód. W niewielkiej kuchni zlew zastawiony brudnymi naczyniami. Nad kranem tabliczka z napisem: "Tu rządzi Ania".

Obok pokój o wymiarach trzy metry na dwa. Łóżeczko dziecięce, mała choinka, rozrzucone zabawki i książki. Zimny piec kaflowy. Na szafce nadgryziony wafelek czekoladowy. Wszędzie rozgardiasz. Takie warunki zastali nasi reporterzy w domu 33-letniej Anny B., która wychowuje samotnie 2-letniego Miłoszka.

- Wczoraj wieczorem przyjechała policja, gdzieś ją zabrali i Miłoszka też. Nikt nie mówi, gdzie są - tłumaczy 90-letnia pani Stefania, babcia Anny, krzątając się nerwowo po izbie.

Okazuje się, że Anna B. trafiła na obserwację lekarską, bo jej nadpobudliwe zachowanie zaniepokoło pracownika GOPS i kuratora sądowego, którzy złożyli matce 2-latka niezapowiedzianą wizytę. Dziecko najpierw przewieziono do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, a stąd trafiło do opiekunów zastępczych.

Gdzie jesteś mamo?!
Kilka dni wcześniej też interweniowała policja, którą wezwali przejęci losem chłopczyka sąsiedzi. Mundurowi byli zdumieni tym, co zastali na miejscu. Przerażony, zalany łzami Miłoszek, w samej tylko pieluszce i skarpetkach, wołał mamę. Ta nie mogła go usłyszeć, bo wyszła z domu na kilka godzin.

- Policjanci zbadali temperaturę w pomieszczeniu. Okazało się, że jest tam tylko 10 stopni Celsjusza. Natychmiast wezwali karetkę pogotowia - relacjonuje st. asp. Olga Żabińska z tarnowskiej policji.

Chłopiec w pogotowiu opiekuńczym został przebadany przez zespół ratowników medycznych i lekarza. Na szczęście jego stan określono jako dobry.

Kiedy Anna B. wróciła do domu, byli tam wciąż policjanci. Kobieta została zatrzymana. W czasie przesłuchania powiedziała, że wyszła tylko z wizytą do swojej matki, a dziecko zostawiła pod opieką 25-letniego brata. Ten jednak zostawił Miłoszka samego.
To nie zmieniło faktu, że prokuratura postawiła 33-latce zarzut narażenia swego 2-letniego synka na utratę zdrowia i życia. Nie zastosowano jednak aresztu.

Zaraz po opuszczeniu izby zatrzymań, Anna B. poszła odebrać Miłoszka z pogotowia opiekuńczego. Razem z nim pojawiła się w naszej redakcji, by przekonywać, iż jest dobrą matką. Zaprosiła nas też do siebie, abyśmy przekonali się o tym na własne oczy. Gdy następnego dnia przybyliśmy do niej, była już na obserwacji szpitalnej.

Będą nad nią pracować
Anna B. zapewnia, że za wszelką cenę chce, aby Miłoszek został przy niej. To, czy jest w stanie się nim zająć, mają teraz ocenić specjaliści. Temu właśnie służy jej obserwacja medyczna.
Pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z Tarnowa przyznają, że choć Miłoszek wychowuje się w trudnych warunkach, nie jest zaniedbany. - Rozwija się prawidłowo, jest spokojny, uśmiechnięty, ufny w stosunku do ludzi, zna zwroty grzecznościowe - mówi Wiesława Iwaniec, dyrektor PCPR.

- Intensywnie popracujemy razem z kuratorem sądowym i psychologiem nad tym, aby dziecko wróciło do matki, ale pod warunkiem, że będziemy mieli pewność, iż Miłosz będzie miał zapewnioną odpowiednią opiekę z jej strony.

Jak tłumaczy sędzia Zbigniew Zabawa, prezes Sądu Rejonowego w Tarnowie, również ze strony kuratora nie ma woli kategorycznego odebrania Miłoszka jego matce. - Z opinii kuratora wynika, że dziecku nie działa się krzywda - mówi sędzia.

Sprawa pozostawienia roznegliżowanego 2-latka w zimnym pomieszczeniu wydaje się zatem według śledczych incydentem. Co nie oznacza, że Anna B. nie zostanie skazana, bo zarzuty, które usłyszała, są poważne. Grozi jej nawet do pięciu lat więzienia.
Okolicznością łagodzącą może być jej stan psychiczny, który teraz badają lekarze.

Na jej niekorzyść przemawia jednak fakt, iż już wcześniej, w trakcie sprawy rozwodowej z byłym mężem, sąd zdecydował, że ich dwie córeczki zostaną pod opieką ojca. Na domiar złego obecny partner Anny B., z którym ma Miłoszka, przebywa w więzieniu.

- Chciałabym mieć prawnuczka przy sobie, cieszyć się jego widokiem, patrzeć, jak dorasta, ale z drugiej strony nie wiem, czy teraz Anka sobie z tym poradzi - wyznaje jej babcia, pani Stefania. - Nie ma pracy, utrzymuje się z zasiłków. Przykro na to patrzeć.

O tym, czy Miłosz ostatecznie wróci do matki, zdecyduje 19 stycznia sąd rodzinny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski