Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż jesteśmy wielką Wisłą

Rozmawiała Justyna Krupa
Emmanuel Sarki (z prawej) podczas ostatniego meczu z Pogonią
Emmanuel Sarki (z prawej) podczas ostatniego meczu z Pogonią FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa. – Transfer do Niemiec byłby dla mnie krokiem naprzód – mówi EMMANUEL SARKI, pomocnik „Białej Gwiazdy”.

– Był Pan wczoraj na rozmowie u prezesa Jacka Bednarza, dotyczącej Pana przyszłości. Ponoć jest Panem zainteresowany klub Ingolstadt z 2. Bundes­ligi.

– Jestem zadowolony z tego spotkania z prezesem. Powiedział mi, że Wisła jest zawsze otwarta na oferty z innych klubów dotyczące jej piłkarzy. Stwierdził: „Manu, skoncentruj się przede wszystkim na tych meczach, które zostały nam do końca sezonu.

Myśl o futbolu, nie o transferze”. Sprawy transferowe mam zostawić działaczom. Prezes stwierdził: „gdy niemiecki klub będzie gotowy przesłać ofertę, mogą zapukać do naszych drzwi”. Zapewnił, że Wisła jest otwarta na propozycje, jeśli klub z Niemiec będzie na sto procent mną zainteresowany.

– Kiedy dowiedział się Pan o tym, że Niemcy Pana obserwują?

– Jakiś miesiąc temu. Są poważnie zainteresowani, byli np. oglądać mnie na meczu w Poznaniu. Kilka osób z niemieckiego klubu było też obecnych na ostatnim meczu z Pogonią Szczecin. Ponoć byli usatysfakcjonowani tym, co zobaczyli. Uznali jednak, że muszą jeszcze zobaczyć kilka moich spotkań, zanim podejmą ostateczną decyzję. To normalne, jak chcesz kupić samochód, to też musisz wszystko dokładnie posprawdzać przed transakcją.

Ingolstadt to poważny klub, chcą zainwestować w nowych piłkarzy, bo myślą o awansie w przyszłym sezonie. Oglądali mnie już dużo wcześniej, po raz pierwszy w meczu z Herthą Berlin, a potem np. w sparingu z Wolfs­burgiem. Spodobało im się to, że jestem szybkim graczem. Rozmawiali też z trenerem Franciszkiem Smudą. Z tego co wiem, powiedział im, że nie widzi problemu w moim odejściu.

– Nie ma się co dziwić, że po meczu z Wolfsburgiem podtrzymali swoje zainteresowanie, w końcu strzelił Pan wtedy piękną bramkę. Czy jednak 2. Bundesliga to szczyt Pana marzeń?

– Uważam, że ten transfer byłby dla mnie krokiem naprzód. Mam szansę w przyszłości awansować z tym klubem do niemieckiej ekstraklasy. Owszem, w ciągu ostatniego roku pojawiały się różne opcje, ale nie chcę o nich mówić, bo ta opcja jest najbardziej konkretna. Teraz muszę czekać na oficjalną ofertę ze strony Ingolstadt.

– Wisła wciąż przeżywa problemy finansowe i zastrzyk gotówki z transferu na pewno się przyda.

– Chcę zastrzec, że to, że Wisła ma kłopoty finansowe nie może w żaden sposób stopować zawodników i trenera. Musimy robić to, co do nas należy. Zgadzam się jednak, że klubowi mój transfer może pomóc. W końcu jednym z celów każdego klubu jest sprzedawanie piłkarzy, a nie trzymanie ich wszystkich do emerytury.

Poza tym, od kiedy jestem w Wiśle klub nie sprzedał zbyt wielu zawodników. Przy czym, nie należy się spodziewać, że klub dostanie za mnie więcej, niż milion euro, raczej mniej, tak mi się przynajmniej wydaje. Ale to zależeć będzie od decyzji i oczekiwań działaczy Wisły.

– Po serii pięciu porażek z rzędu ostatnio Wisła odniosła okazałe zwycięstwo nad Pogonią, a Pan zaliczył pierwszą asystę w tej rundzie. Co się w was odmieniło?

– Byliśmy już do granic możliwości zmęczeni tym przegrywaniem. Ze wszystkich sił chcieliśmy wygrać i udowodnić wszystkim, że wciąż jesteśmy tą wielką Wisłą. I że wciąż jesteśmy razem, solidarni, jak rodzina. Nawet te pięć porażek z rzędu nie zabiło naszego ducha drużyny.

Pogoń to nie byle jaka ekipa. Ale my powiedzieliśmy sobie: trenowaliśmy ciężko, dobrze się też zregenerowaliśmy, a teraz pokażemy wam, ile tak naprawdę jesteśmy warci. Może tym zwycięstwem sprawiliśmy, że fani na powrót w nas uwierzyli. Ja też zdaję sobie sprawę, że jako skrzydłowy muszę posyłać do Pawła Brożka i innych kolegów więcej udanych dośrodkowań.

W czasie tej dwutygodniowej przerwy między rundami przeszedłem sporo zabiegów regeneracyjnych, masaży, bo chciałem zyskać świeżość po tej przerwie. Zmieniło się też to, że zostaję ostatnio po treningach i rozmawiam z Marcinem Broniszewskim. To świetny facet, bardzo mi pomaga. Ostatnio tłumaczył mi dokładnie, że nie powinienem zawsze szukać tylko dośrodkowania do Pawła Brożka. Bo wszyscy wiedzą, że będę szukać Pawła w polu karnym. A on mi radzi: zaskocz ich czymś. I tak robię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski