Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż nie ma czasu, by zająć się własną twórczością. Ale chętnie uczy innych

Barbara Rotter-Stankiewicz
Anna Suchoń jest jurorką wielu konkursów plastycznych ...i autorką interesujących obrazów
Anna Suchoń jest jurorką wielu konkursów plastycznych ...i autorką interesujących obrazów fot. Barbara Rotter-Stankiewicz
Rozmowa. Najbardziej lubię rysunek. To mój konik od dziecka. Ale nie jestem wierna jednej technice, stale szukam czegoś nowego - mówi Anna Suchoń, plastyczka z Centrum Kultury w Gdowie.

- Znają Panią dzieci, znają seniorzy - z zajęć w Centrum Kultury, w plenerze, na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Czy uczenie sztuk plastycznych jest Pani zawodem, czy pasją?

- Pasją było i jest malowanie, rysowanie. Ale w nauczaniu z czasem znajduję coraz więcej przyjemności. Uczenie przyszło do mnie samo. Wcześniej - tworząc - pracowałam w pracowniach projektowych, reklamowych, itp. W Centrum Kultury, gdzie jestem instruktorem artystycznych zajęć plastycznych, mam okazję śledzić, jak rozwijają się talenty i umiejętności.

- Czy każdego można nauczyć malarstwa, rysunku itp.?

- Nauczyć nie, ale w każdym można rozwinąć zainteresowanie plastyką, bo dziedzina jest szeroka i zawsze uda się coś znaleźć. Jeśli ktoś nie potrafi malować, może umieć np. pięknie haftować, ustawiać meble, albo fotografować - a to wszystko jest plastyka. W każdym należy poszukać tego, co mu sprawia przyjemność. Bo jest dużo dzieci, które mają talent, ale nie mają pasji. Wtedy nic z tego nie będzie. Jeśli natomiast mają pasję, zwykle osiągną sukces. Chyba, że patrzą na siebie bardzo krytycznie i zbyt ostro widzą swoje błędy, co zniechęca do pracy.

- Ilu miała Pani uczniów?

- Rocznie w Centrum Kultury na zajęcia plastyczne uczęszcza około 50 dzieci. Do nich doliczyć trzeba około 20 seniorów z UTW. Prowadzę też „dorywczo” zajęcia na różnych imprezach, podczas wakacji i zdarza się, że ktoś zachęcony nimi przychodzi do Centrum. A czasem tylko miło spędza czas i nie wraca, ale przy okazji mówi, że było fajnie. To duża satysfakcja.

- Proponuje Pani swoim uczniom przeróżne zajęcia. Skąd czerpie Pani pomysły?

- Najprzyjemniejsze miejsca inspiracji to muzea i wystawy. Zawsze chodzę tam z notesem i na gorąco zapisuję kilka stron. Potem staram się wykorzystać te notatki tak, by zainteresować dzieci. Drugim źródłem pomysłów jest internet, w którym szukam interesujących rzeczy całymi godzinami. Stale mam potrzebę robienia czegoś nowego. Wprawdzie na zajęcia przychodzą coraz inne, nowe dzieci, ale nie chcę z roku na rok powielać tego, co robiłam. Zawsze szukam czegoś na czasie, co jest fajne, rozwija. Tak trafiłam i wprowadziłam wiele lat temu decoupage, którego najpierw nauczyłam się sama. Teraz ten pomysł wciąż się rozwija - okazało się, że zapanowała moda na decoupage i wszyscy się tym zajmują.

- Czy z dziećmi pracuje się łatwiej niż z seniorami?

- Zupełnie inaczej. Mogę powiedzieć, że ze studentami UTW pracuje się wspaniale, bo... im się chce, chociaż najpierw nie wierzyli w swoje możliwości. Teraz już wiedzą, co potrafią. Ja natomiast - nie zawsze. Kiedyś bardzo mnie zaskoczyli. Zaproponowałam, żeby zrobili projekt stolika kawowego w mozaice. Nagadałam się bardzo dużo na ten temat, a i tak miałam wątpliwości, co z tego wyjdzie. Panie wzięły się do pracy i powstały piękne rozety, oryginalne, dopracowane wzory. Seniorzy często mają problemy ze sprawnością rąk, oczu, ale do zajęć podchodzą z pasją. Teraz malujemy zabytki - dwory i kościoły z okolicy. Już widzę, że będzie się czym pochwalić.

- A propos chwalenia. Czy wśród Pani uczniów trafiły się prawdziwe talenty?

- Wyrosło parę osób, które sobie radzą w świecie artystycznym - są na studiach plastycznych, odnajdują się w zawodzie. Nowe talenty objawią się pewnie w marcu na VII Przeglądzie Artystycznym Młodzieży CK-art. Jego poziom z roku na rok jest wyższy. Widać, że każdy się stara, bo konkurencja jest duża. Zgłoszenia i prace przyjmujemy do 4 marca, a impreza rozpocznie się 15 marca. Trudno jednak nie zauważyć, że wśród gimnazjalistów i licealistów nie ma takiej potrzeby twórczości plastycznej, jak dawniej. Bardzo nad tym boleję.

- Pani w ich wieku wiedziała już, co chce robić w życiu…

- Wybrałam Liceum Plastyczne w Wiśniczu. Po latach skończyłam pedagogikę artystyczną na Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Wielu moich kolegów uprawia sztukę przez duże S, inni pracują w szkołach, w pracowniach. Ja wciąż nie mam czasu, żeby zająć się własną twórczością. Myślę, że ciągle mam to przed sobą.

- Ale ma Pani za sobą interesującą wystawę…

- To były „Moje miejsca”. Zbieram materiały, pomysły na kolejną. Najbardziej lubię rysunek. To mój konik od dziecka. Nie jestem wierna jednej technice. Teraz fascynuje mnie ...masa papierową, czyli sztuka z odzysku. Moją „obsesją” stały się misy.

- Czy to, że mieszka Pani i pracuje z dala od wielkich ośrodków kultury ułatwia, czy utrudnia bycie artystą?

- Teraz nie ma problemu, świat stoi przed wszystkimi otworem, wszędzie jest jakby bliżej, niż dawniej. Ale myślę, że artystycznej duszy łatwiej się odnaleźć w małej miejscowości. Znam wielu twórców, którzy uciekli z miasta i są z tego zadowoleni. Ja nie musiałam uciekać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski