Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wdowczyk o Węgrzynie: Ekspert Canal Plus mało widzi

Bartosz Karcz
Wojciech Matusik/Polska Press
- Nie wystartowaliśmy dobrze, ale nie ma miejsca na załamanie. Trzeba patrzeć optymistycznie w przyszłość. Zostało 30 kolejek i od najbliższej będziemy chcieli gonić rywali - mówi Dariusz Wdowczyk, trener Wisły Kraków, która przegrała sześć spotkań z rzędu.

Wydawało się, że po ostatnich zmianach właścicielskich w Wiśle zapanuje trochę spokoju, tymczasem w środę nastąpiły zwolnienia, m.in. w Pańskim sztabie. Był Pan tym faktem zaskoczony?
Byłem zaskoczony, ale nie mam zamiaru tego komentować w jakikolwiek sposób.

Po meczu ze Śląskiem powiedział Pan, że gdyby wiedział, co zrobić, żeby było lepiej, to natychmiast takie działania wdrożyłby Pan w pracę z drużyną. Po tygodniu od tego spotkania już Pan wie, jak sprawić, żeby Wisła zaczęła grać lepiej?
Pracujemy cały czas nad sferą mentalną, bo to jest główny problem. Zwracamy uwagę przede wszystkim na pozytywy w grze drużyny, poszczególnych piłkarzy i to nawet z meczu ze Śląskiem. Dołowanie nic nie da.

Zna Pan odpowiedź na pytanie, dlaczego piłkarze Wisły grają poniżej swoich możliwości?
Z różnych względów. Po udanym starcie w meczu z Pogonią przyszły trzy ciężkie wyjazdy, z których nie przywieźliśmy nawet punktu. To odebrało nam pewność siebie. Obawa przed kolejnym spotkaniem, brak pozytywnego nastawienia przełożyły się później na grę w kolejnych meczach. Atmosferę buduje dobry wynik. To jest klucz do wszystkiego, do głów zawodników. Dlatego teraz mamy dużo takich wewnętrznych gier, żeby piłkarze w trakcie treningu budowali pewność siebie.

Wiele razy powtarzał Pan, że ustawienie nie jest najważniejsze. Nie ma Pan jednak poczucia, że mógł rozregulować zespół przestawiając go przed sezonem na grę trzema obrońcami?
Przepraszam, ale takie stawianie sprawy, że zmiana taktyki spowodowała jedną, czy drugą porażkę, to jest uproszczenie.

Nie mówię, że to musiała być główna przyczyna, ale mogła być jedną z wielu.
Nie zgodzę się. Jeszcze przed sezonem graliśmy sparing ze Śląskiem w Sosnowcu. W drugiej połowie tego meczu stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji i to przegrywając 1:3. Ostatecznie zremisowaliśmy 3:3, a mogliśmy nawet wygrać. Była łatwość w dochodzeniu do sytuacji. Dlatego nie ustawienie jest decydujące, a nastawienie do tego, co robimy. Gdybyśmy po meczu z Pogonią, który wygraliśmy, grając trójką w obronie, poszli siłą rozpędu i zdobywali punkty również w kolejnych spotkaniach, to nie rozmawialibyśmy teraz w ogóle o taktyce. Wróciliśmy przecież do gry czwórką obrońców i dalej tracimy po trzy bramki.

Zobacz także. Marzena Sarapata: Meresiński niczego nie dostał [2. CZĘŚĆ WYWIADU]

A może w sytuacji, w jakiej jest Wisła lepiej byłoby zagrać bardziej defensywnie, poczekać, co zrobi przeciwnik?
Można próbować tak grać, tylko jest jeden problem - taka gra nie leży w genach Wisły. Tutaj nikt na dłuższą metę nie chciałby oglądać tak grającej drużyny.

Tylko, że na razie to kibice czekają przede wszystkim na wygraną i pewnie przełknęliby fakt, że w jednym czy drugim meczu nie prowadzicie gry. Zwłaszcza, że Wiśle jest o to coraz trudniej.
Czyżby? A kto od nas odszedł poza Wolskim? Problem leży gdzie indziej. Chodzi o to, że ci zawodnicy, którzy prowadzili grę w poprzednim sezonie, grają teraz poniżej swoich możliwości. Możemy ustawić się na swojej połowie, ale będziemy mieli 50 metrów do bramki przeciwnika i więcej wysiłku będzie nas kosztowało stwarzanie sytuacji. Moim zdaniem można zaatakować rywala już na jego połowie. Robiliśmy to wiosną i możemy robić teraz. Naszą siłą jest ofensywa i do dobrej gry w tym elemencie musimy przede wszystkim wrócić.

Jak to zrobić?
Trzeba przywrócić pewność siebie piłkarzom. Ona spadła, bo przegraliśmy sześć spotkań. Wierzę jednak, że jesteśmy w stanie chłopaków podnieść.

Wierzy Pan, że Wisła może myśleć o skutecznej walce z Jagiellonią i to na jej terenie?
Nie mamy innego wyjścia, musimy w to wierzyć.

Dla Pana to jest jedna z najtrudniejszych sytuacji w prowadzeniu zespołu?
Nie przypominam sobie, żebym zaliczył kiedykolwiek sześć porażek z rzędu. Rzeczywiście, jest to bardzo trudny moment.

Kazimierz Węgrzyn stwierdził nawet w Canal Plus, że tak załamanego Pana nigdy nie widział?
Spotkaliśmy się na Dworcu Centralnym w Warszawie, ale skoro ekspert stacji Canal Plus po zdawkowym przywitaniu doszedł do takich wniosków, to powiem tylko tyle, że tak jak mało widział na boisku, tak samo mało widzi, oceniając polską ekstraklasę w roli eksperta. Nie wystartowaliśmy dobrze, ale nie ma miejsca na załamanie. Trzeba patrzeć optymistycznie w przyszłość. Zostało 30 kolejek i od najbliższej będziemy chcieli gonić rywali.

Fakt, że mimo sześciu porażek z rzędu dostał Pan kredyt zaufania od nowych właścicieli klubu jest dla Pana motywujący?
Trenera rozlicza się z wyników. Tych ani ja, ani drużyna nie mamy. Byłem już w różnych sytuacjach jako trener i zdaję sobie sprawę z tego, w jakiej jestem obecnie.

A z ulgą przyjął Pan zamknięcie okna transferowego?
Skończyły się spekulacje. Nie będziemy już rozważać, kto do nas przyjdzie, kto odejdzie. Można skoncentrować się na pracy. Piłkarze już w poprzednim sezonie pokazali, że mają spore umiejętności. Moją rolą teraz jest doprowadzenie do tego, żeby znów je pokazali.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wdowczyk o Węgrzynie: Ekspert Canal Plus mało widzi - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski