Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wdzięczna pamięć przymiotem przyzwoitego człowieka

Liliana Sonik
Jeden, jedyny raz poczułam to, co jest doświadczeniem wielu lekarzy. Było to dawno temu, kiedy polska medycyna była w opałach, pozbawiona kontaktu z piśmiennictwem światowym, biedna i zacofana.

FLESZ - Maseczki kluczowe w walce z koronawirusem

od 16 lat

W ramach stowarzyszenia SOS Pomoc Chorym w Polsce zajmowałam się dziewczynką, która trafiła do nas z powodu krwotoków. Dziecko operowano w paryskim szpitalu z bardzo dobrym skutkiem; a część kosztów pokrył król Maroka Hassan II. Po kilku miesiącach od ojca dziewczynki dostałam wierszowany list, który zaczynał się tak: „Nie jestem pisarzem, tylko marynarzem, ale żeby życie Pani było usłane różami…” Wprawdzie życzenia nie do końca się spełniły, ale list przechowuję. I doskonale pamiętam wzruszenie, jakie mnie ogarnęło. Wtedy zrozumiałam, co czuje lekarz ratujący życie.

Za mało i za rzadko mówimy lekarzom, że jesteśmy im wdzięczni. Zapanowała nieszczęsna konwencja wymiany handlowej: pacjent jest klientem, który płaci za usługę (z własnej kieszeni lub przez NFZ) a lekarz ma obowiązek leczyć i wyleczyć. Można i tak, ale wielcy lekarze są pasjonatami oddanymi sprawie.

Jak to jest, że ludzie interesują się głupotami wyczynianymi przez celebrytów, a wybitni lekarze pozostają w cieniu, choć to oni mają nam do powiedzenia rzeczy istotne.

Czytam „Opowieść o życiu i przetrwaniu”, czyli rozmowę Katarzyny Kahel i Macieja Kwaśniewskiego z prof. Aleksandrem Skotnickim i gorąco wszystkim Państwu tę książkę polecam. Jest mądra i ciekawa. Taka, jak jej bohater.

Rodzinne dobra na wschodzie przepadły, dwór spalili banderowcy, a rodzice w latach 50. musieli walczyć o byt. Aleksander Skotnicki wychował się więc z kluczem na szyi. Specjalnie mu to nie zaszkodziło. W domu bywali niezwykli ludzie - Władysław Tatarkiewicz, Roman Ingarden, czy Julian Aleksandrowicz, a ośmiolatek słuchał ich rozmów. Potem, już jako absolwent medycyny, został asystentem prof. Aleksandrowicza, którego pamięci poświęcił wiele kart książki.

Dzięki zainicjowanym przez Aleksandrowicza pionierskim pracom nad hormonem grasicy, młody lekarz dostał stypendium w Londynie, gdzie zobaczył, jak działa centrum przeszczepu szpiku. „Postanowiłem, że jak wrócę do Krakowa, otworzę podobny ośrodek – mówi Skotnicki – Była to myśl zuchwała. Jej realizacja zajęła mi 22 lata. Marzyłem by wygrać milion w totolotka i wszystkie pieniądze przeznaczyć na remont kliniki”. Bo czym zawinili młodzi ludzie w PRL, że musieli umrzeć, podczas gdy tak samo chorzy w Anglii, mogli żyć?

W tych latach medycynę w Polsce i na Zachodzie dzieliły lata świetlne. A kiedy wreszcie pokonano opory administracyjne, kiedy dzięki prywatnym kontaktom zebrano pieniądze na remont Kliniki, okazało się, że nie ma firm budowlanych, które wiedziały jak to zrobić. Bo centrum przeszczepów, to nie bagatelka: konieczna jest absolutna sterylność. I nie tylko.

Profesor musiał doglądać prac, proponować kształt wind, rozwiązania dotyczące ciekłego azotu, czy sposobu na odpowiednią pracownię, gdzie oznacza się komórki macierzyste. Nawet wewnętrzny ogród powstał w konsultacji ze specjalistami od ogrodów średniowiecznych, aby utrzymać stylistyczną jedność z zabytkowym otoczeniem. A potem lekarze na sobie uczyli się punkcji szpiku, podłączali się separatora by izolować komórki macierzyste. Jednym słowem to była epopeja pionierów.

Jeśli ktoś myśli, że rzeczy dzieją się same, jest w błędzie. Za każdym nowatorskim rozwiązaniem stoi konkretny człowiek. W Centrum stworzonym przez Skotnickiego dokonano ponad 1200 przeszczepów i większość pacjentów żyje. Jak mawiał prof. Aleksandrowicz „wdzięczna pamięć jest jednym z przymiotów przyzwoitego człowieka”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski