Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We "Francuskim" gangsterzy zachowywali się jak u siebie

Arkadiusz Maciejowski
Lada dzień szyld Adama Gesslera zniknie z Hotelu Francuskiego
Lada dzień szyld Adama Gesslera zniknie z Hotelu Francuskiego Jan Hubrich
Kraków. Czy "Bokserek", jeden z bossów półświatka, mógł wejść w interesy z Adamem Gesslerem i go ochraniać?

Nowe, szokujące fakty w sprawie znanego restauratora Adama Gesslera, który mimo wielomilionowych długów w Warszawie starał się odbudować swe imperium pod Wawelem. Dotarliśmy do informacji, z których wynika, że pieniądze wydane m.in. na remont pokoi w Hotelu Francuskim mógł pożyczyć od krakowskiego gangstera Janusza K., pseudonim "Bokserek". Ten ostatni to legenda świata przestępczego, człowiek związany m.in. z gangiem "Marchewy".

W marcu tego roku "Bokserek" został zatrzymany przez antyterrorystów, ponieważ unikał odbycia kary więzienia m.in. za pobicia i nielegalną broń. Policjanci z Wydziału Kryminalnego potwierdzają, że Janusz K. był stałym bywalcem hotelu przy ul. Pijarskiej 13. - Wyglądał na osobę, która czuje się tam jak u siebie. Sprawiał wręcz wrażenie, jakby zarządzał całym interesem - usłyszeliśmy od funkcjonariuszy.

Gessler mógł też liczyć na pomoc "Bokserka" w sytuacjach kryzysowych. Tak miało być w listopadzie ub. roku, gdy syndyk Barbara Ogińska-Kisała usiłowała przejąć zadłużony hotel. Oficjalnie obiekt należał wprawdzie do spółki Emir 19, ale tylko dlatego, że mający już kłopoty finansowe Gessler nie mógł go kupić pod własnym nazwiskiem. W zarządzie Emira 19 zasiadał jednak syn Gesslera - Mateusz, a spółka przestała wkrótce spłacać kredyt (14 mln zł), zaciągnięty w banku.

- Gdy syndyk pojawiła się w hotelu, Michał Jaxa Chamiec, pasierb Adama Gesslera, natychmiast zadzwonił do ojczyma. Po kilku minutach zjawiła się grupa kilkunastu osiłków, którzy rozsiedli się w recepcji i zaczęli grozić pani syndyk - relacjonuje nasz informator.

Ryszard Cytryński, pełnomocnik syndyk pamięta groźby, z powodu których odstąpili od przejmowania hotelu (operacja ta powiodła się dopiero przedwczoraj). Z naszych informacji wynika, że barczystych mężczyzn mógł wysłać Janusz K. Próbowaliśmy zapytać wczoraj Adama Gesslera o znajomość z "Bokserkiem", ale odmówił rozmowy.

- W listopadzie w hotelu byli ochroniarze - stwierdził za to pełnomocnik Gesslera, Michał Kijewski. Z jakiej firmy - tego już nie powiedział.

- W tej grupie było tylko kilku ochroniarzy i większość ludzi "Bokserka". Zjawili się po to, by nastraszyć panią syndyk i jej pełnomocnika - mówi nasz informator.

Z kim Gessler robi "interesy"
Nie jest jasne, w jakich okolicznościach Adam Gessler poznał się z gangsterem Januszem K., pseudonim "Bokserek", od którego miał pożyczyć pieniądze na remont pokoi w Hotelu Francuskim. Nie wiemy również, czy miał pełną świadomość, jaką przeszłość ma "Bokserek". Z naszych informacji wynika natomiast, że pożyczonej sumy do dziś Januszowi K. nie oddał, podobnie jak wielu innym wierzycielom.

Kariera "Bokserka"
"Bokserek" jest dobrze znany krakowskiej policji. Wielokrotnie był notowany. Kilka lat temu oskarżono go o udział w gangu osławionego "Marchewy". Ponad pięć lat spędził w tymczasowych aresztach, podejrzewany o rozboje sprzed ponad 10 lat. Już dwa razy był skazywany, ale sądy odwoławcze uchylały wyroki. Sprawa jest rozpatrywana po raz trzeci.

W lutym 2010 r. Janusz K. został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze pod zarzutem pobicia pałką teleskopową Michała K. Miał też grozić mężczyźnie, że podpali jego syna i żądać 10 tys. zł. Co ciekawe, w 2012 r., gdy rodzina "Bokserka" walczyła, by wyszedł on z celi, przed krakowskim sądem ręczył za Janusza K. sam Przemysław Saleta, mistrz świata w kickboxingu i bokser.

Nie pomogło - sędzia uznała, że "Bokserek" mógłby próbować manipulować świadkami i pokrzywdzonymi. Ostatecznie w tamtej sprawie został skazany prawomocnym wyrokiem na blisko dwa i pół roku więzienia. Udowodniono mu jednak tylko pobicie i przywłaszczenie auta.

Dwa strzały w szpitalu
21 listopada 2013 r., czyli zaledwie tydzień po wydarzeniach w Hotelu Francuskim, w którym mężczyźni kojarzeni z "Bokserkiem" mieli grozić syndykowi, Janusz K. sam zgłosił się na obserwację do szpitala psychiatrycznego im. Babińskiego w Krakowie. Kilka dni później, w środku nocy, pracownicy szpitala usłyszeli dwa strzały z broni palnej.

Pobiegli w stronę miejsca, skąd dochodził huk. W szybie jednego z pomieszczeń znaleźli dwie dziury po kulach. Nikt nie został ranny, wiele wskazuje jednak, że celem mógł być "Bokserek". Do dziś nie ustalono, kto strzelał.

W marcu tego roku Janusz K. znów został zatrzymany, tym razem przez antyterrorystów. Ukrywał się nie chcąc odbyć kary więzienia za wcześniejsze przestępstwa. - Wynajął mieszkanie i zmienił wygląd. Namierzyliśmy jednak jego kryjówkę - mówi podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.

Gdy pytamy naszego informatora, czy możliwe jest, że Gessler nie zdawał sobie sprawy, od kogo tak naprawdę pożycza pieniądze, słyszymy, że jest to mało prawdopodobne.

Lista grzechów Gesslera
Historia "przekrętów" Gesslera sięga lat 80. XX wieku. Wtedy pierwszy raz popadł w kłopoty z prawem. W lipcu 1984 r. z dwoma wspólnikami założył Przedsiębiorstwo Powierniczo-Konsultingowe HAVIT GBH. Handlowali silnikami samochodowymi na ropę, ale szybko pojawiły się skargi klientów. Ówczesna prasa pisała, że kilkaset osób wpłaciło na konto partnera firmy setki dolarów, a w zamian dostali zdezelowane silniki.

Gessler wraz ze wspólnikiem zostali aresztowani przez Milicję Obywatelską. W areszcie przyszły restaurator przesiedział trzy miesiące. Wyszedł, jak podawał ówczesny "Przekrój", po wstawiennictwie ojca, Zbigniewa Henryka Gesslera, członka Stronnictwa Demokratycznego.

Ciekawa jest również historia z 2001 r. Wtedy Gessler zwrócił się do Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy z prośbą o odpłatne wypożyczenie fortepianu. Po podpisaniu umowy i upływie kilku miesięcy zaprzestał płatności. Sprawa trafiła do sądu i dopiero wtedy zwrócił instrument.

Lista wierzycieli restauratora wydaje się nie mieć końca. Władze Warszawy już ponad rok temu miały siedem prawomocnych wyroków sądowych na Gesslera, który jest winien samorządowi stolicy aż 30 mln zł. Ma też wielomilionowe zaległości wobec Skarbu Państwa i osób prywatnych. W przeszłości skazywany był za samowolę budowlaną oraz składanie fałszywych zeznań, wydano mu także pięcioletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Sęk w tym, że mimo iż prowadzi wystawne życie oficjalnie nie posiada żadnego majątku.

Przedwczorajsze przejęcie Hotelu Francuskiego przez syndyka może być pierwszym w Polsce przypadkiem, gdy urzędnikom uda się dobrać do majątku kontrolowanego przez Gesslera i jego bliskich. Barbara Ogińska-Kisała, która pełni jednocześnie funkcję syndyka spółki Emir 19 oraz przymusowego zarządcy majątku, ma podjąć wkrótce decyzję, czy hotel i restauracja będą działać, czy zostaną zamknięte. Pewne jest tylko to, że nie będą już funkcjonować pod szyldem Gesslera. Ma zostać zdjęty lada moment.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski