Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Według IPN były kandydat na radnego to agent Zbyszek

Paweł Szeliga
Krynica-Zdrój. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu sprawdzi, czy 47-letni kry­niczanin Zbigniew P. był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

Zbigniew P. znalazł się w kręgu zainteresowania Oddziałowego Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie, gdy ubiegał się o mandat radnego.

Napisał wtedy w oświadczeniu, że nie współpracował ze służbami PRL. Tymczasem, według IPN, w archiwach zachowały się dokumenty świadczące, że wiosną 1989 r. podjął współpracę z SB jako TW „Zbyszek”.

23 lutego 1989 r. oficer bezpieki z Nowego Sącza, w „planie opracowania”, opatrzonym klauzulą „tajne specjalnego znaczenia”, scharakteryzował kandydata na tajnego współpracownika.

Określił go mianem „bystrego, rzutkiego młodzieńca”, który nie tylko nie wyraża uprzedzeń do SB, ale wręcz „marzy o pracy w resorcie”. 21-letni wówczas kryniczanin miał stwierdzić, że „podoba mu się praca na rzecz ochrony bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego, a uznaje ją za nader pożyteczną i potrzebną”.

Przeszkody nie stanowił nawet fakt, że pochodzi z religijnego środowiska. Rodzice chcieli, by wstąpił do seminarium, ale syn nie był tym zainteresowany. Przekonywał, że wystarcza mu, że jest lektorem w kościele.

Ministrant potrzebny SB

Zbigniew P. mógł być przydatny dla bezpieki, ponieważ służył do mszy w jednej z krynickich parafii katolickich. W aktach jest wzmianka, że „posiada dobre rozpoznanie na temat działalności księży i parafii, ich postaw i trybu życia”.

28 lutego 1989 r. został zarejestrowany przez Pion IV SB Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Nowym Sączu jako kandydat na tajnego współpracownika. Zobowiązanie do współpracy, według IPN, podpisał już 12 lutego, natomiast pierwszych informacji zaczął udzielać na początku marca.

Opozycja i msze za Polskę

W dokumentach są ślady ośmiu donosów. Dotyczą przede wszystkim przebiegu mszy św. za Ojczyznę, odprawianych w krynickim kościele, planów powołania do życia klubu wypędzonych ze Lwowa, zakupu przez parafię kserokopiarki czy spotkań członków NSZZ „Solidarność” z duchowieństwem. 24 marca, po udzieleniu informacji na temat rekolekcji parafialnych, Zbigniew P. miał przyjąć od funkcjonariusza SB 4 tys. zł, co pokwitował własnoręcznym podpisem.

6 kwietnia TW „Zbyszek” potwierdził gotowość do dalszej współpracy. Cztery dni później informował o spotkaniu księży z członkami „Solidarności”, tydzień później pisał o kazaniach, głoszonych w kościele. Według oficera prowadzącego, „Zbyszek” przyjął wówczas listę zadań do wykonania.

Niewiele jednak zdążył zdziałać, ponieważ 28 kwietnia został powołany do wojska. W tej sytuacji, wobec braku możliwości współpracy, SB wyrejestrowała TW „Zbyszka” 21 grudnia 1989 roku.

W materiałach IPN są opinie analityków resortu, którzy informacje przekazywane przez Zbigniewa P. uznali za wartościowe, „nadające się do dalszego operacyjnego wykorzystania”.

47-letni kryniczanin przesłuchany przez prokuratora IPN stanowczo stwierdził, że nie współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Podkreślił wręcz, że „nigdy nie utrzymywałby z mendą z SB żadnych stosunków”. Sugerował, że jeśli podpisał jakieś dokumenty, to pewnie podsunięto mu je, gdy były pijany. W rozmowie z dziennikarzami także zaprzecza, by miał kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa.

– Spotkałem w życiu różnych ludzi, pewnie mi któryś podłożył świnię – przekonuje Zbigniew P. Zauważa, że w materiałach IPN są liczne błędy. Sugeruje, że część przypisywanych mu działań miała rzekomo nastąpić, gdy odbywał już zasadniczą służbę w Wojskach Obrony Powietrznej Kraju w Grudziądzu. Daty rozpoczęcia służby jednak dokładnie nie pamięta.

– Ta sprawa totalnie mnie zaskoczyła, więc mam chaos w głowie, dlatego nie miałem czasu ani nerwów, by trzeźwym okiem przyjrzeć się materiałom IPN – wyjaśnia Zbigniew P. – Wkrótce to zrobię. Jestem przekonany, że dokumenty zostały sfabrykowane, bo nigdy nie współpracowałem z Służbą Bezpieczeństwa.

Grafolog wie lepiej?

Łukasz Hejan, prokurator IPN twierdzi, że wyjaśnienia lustrowanego nie zasługują na wiarę. Według Hejana, stoją one w sprzeczności zarówno z treścią archiwalnych dokumentów, jak i wnioskami biegłego z zakresu badania pisma.

– Wynika z nich wprost, że Zbigniew P. jest autorem zobowiązania do współpracy i pokwitowania przyjęcia od SB pieniędzy – dowodzi Hejan.

Zdaniem prokuratora, prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Zbigniewa P. budzi poważne wątpliwości. Czy są uzasadnione, stwierdzi sądecki sąd, który wszczął postępowanie lustracyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski