Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Według miasta przedszkola to żyła złota dla właścicieli

Anna Kolet-Iciek
Właściciele przedszkoli narzekają na rosnące koszty opieki nad maluchami
Właściciele przedszkoli narzekają na rosnące koszty opieki nad maluchami Mariusz Kapała
Konflikt. Zarobki osób prowadzących prywatne przedszkola (miesięcznie do 245 tys. zł) mają przekonać radnych Krakowa do odebrania placówkom części dotacji. Decyzja w tej sprawie ma zapaść na jutrzejszej sesji Rady Miasta

Nawet 245 tys. zł miesięcznie mają zarabiać, zdaniem miejskich urzędników, właściciele prywatnych przedszkoli. Takie wyliczenia przygotowała Katarzyna Cięciak, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji po tym, jak na poprzedniej sesji Rady Miasta usłyszała, że przedszkola prywatne mogą mieć problem z utrzymaniem się na rynku po obcięciu im dotacji o ok. 74 zł miesięcznie na dziecko.

Radni są w tej sprawie mocno podzieleni. Katarzyna Cięciak, wiceprezydent miasta ds. edukacji, zamierza do ostatniej chwili walczyć o ich głosy. Dziś spotyka się m.in. z radnymi PiS. Jakich argumentów zamierza użyć, by przekonać ich do swoich planów?

- Chcę przedstawić wyliczenia pokazujące, ile dodatkowych zadań uda się zrealizować dzięki zaoszczędzonym w ten sposób pieniądzom - mówi Katarzyna Cięciak. - W planach mam m.in. dopłaty do obiadów dla dzieci w szkołach podstawowych, uruchomienie liceum w szpitalu w Prokocimiu, zorganizowanie dowozu do przedszkoli dla niepełnosprawnych dzieci 3- i 4-letnich oraz projekt polegający na kompleksowych badaniach wszystkich dzieci w wieku przedszkolnym - wymienia wiceprezydent.

Kolejnym argumentem za obniżeniem finansowania ma być fakt, że przez ostatnie lata przedszkola prywatne, pomimo pobierania wyższej dotacji, nie obniżyły czesnego, a wręcz je podniosły, średnio - jak wynika z wyliczeń urzędu miasta - z 255 do 490 zł miesięcznie. Właściciele twierdzą, że w większości przypadków podwyżki były kosmetyczne, rzędu kilkudziesięciu złotych, tymczasem koszty prowadzenia działalności rosną z roku na rok. Ostatecznym argumentem dla radnych ma być jednak co innego. Wiceprezydent zamierza przedstawić im szczegółowe wyliczenia, z których wynika, że zarobki właścicieli prywatnych placówek są wręcz astronomiczne.

- Na ostatniej sesji usłyszałam, że przez zmianę finansowania przedszkola mogą zbankrutować. Postanowiłam sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości - mówi Katarzyna Cięciak i pokazuje szczegółowe wyliczenia, z których wynika, że dochód, jaki osiągają właściciele tych placówek, waha się od ponad 6 do ponad 245 tys. zł miesięcznie. Średnia dla 33 przedszkoli, które podliczono, to niemal 50 tys. zł miesięcznie. - To jasno pokazuje, że nie może być mowy o bankructwie - kwituje Katarzyna Cięciak.

Zdaniem Małgorzaty Stasny, prezes Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych, dane przedstawione przez miasto „godzą w zdrowy rozsądek”.

- Nikt nas nie zapytał o koszty prowadzonej działalności. Prowadzenie przedszkola to nasza praca, jednak nie tak dobrze płatna, jak wydaje się urzędnikom - mówi.

Katarzyna Cięciak przyznaje, że niektóre składowe są orientacyjne, ale jednocześnie zapewnia, że jej wyliczenia są pewne w 95 procentach, a zrobione na podstawie m.in. liczby dzieci w przedszkolu, wysokości czesnego, wpisowego oraz dotacji i po odjęciu orientacyjnych kosztów placówki, takich jak czynsz, media czy wynagrodzenia .

- Szkoda, że miasto tak skrupulatnie nie zajmuje się prawidłowym naliczaniem dotacji, która od lat jest zaniżana, co potwierdzają ostatnie wyroki sądów - dodaje Małgorzata Stasny.

Rodzice martwią się o czesne
Na jutrzejszej sesji krakowscy radni mają zdecydować o zasadach dalszego finansowania przedszkoli z budżetu miasta.

Na poprzedniej sesji odbyła się na ten temat burzliwa debata. Radni są podzieleni. Ci z PO opowiadają się za utrzymaniem dotychczasowych zasad finansowania przedszkoli, otrzymujących z budżetu miasta 85 proc. kwoty, która idzie na dziecko w przedszkolu samorządowym. Zgodnie z ustawą nie mogą otrzymywać mniej niż 75 proc. i do takiego pułapu miasto chce obniżyć ich finansowanie. Część radnych PiS jest za takim rozwiązaniem. Pozostałych wiceprezydent Cięciak zamierza przekonywać do ostatniej chwili.

Stracą 5,6 miliona?

Jeśli radni zgodzą się z jej argumentacją i obetną o 10 proc. dotację dla przedszkoli prywatnych, każde z nich dostanie o ok. 74 zł miesięcznie na dziecko mniej, co rocznie pomniejszy ich wpływy o 5,6 mln zł. Teraz dostają na każdego malucha 632 zł miesięcznie. Dla porównania, miasto Wieliczka przekazuje niespełna 500 zł miesięcznie na dziecko, Bochnia 441 zł, Myślenice 466 zł, a Oświęcim 601 zł.
Są jednak miasta, które choć mają dotację w wysokości ustawowych 75 procent, to paradoksalnie płacą więcej niż Kraków. Na przykład Płock przekazuje 748 zł, Słupsk - 709 zł, Warszawa - 703 zł, Czernichów - 674 zł, Wielka Wieś - 656 zł, a Zakopane - 653 zł. Zdaniem właścicieli prywatnych przedszkoli miasto oblicza dotację dla nich na podstawie zaniżonych danych. W tej sprawie 19 niepublicznych placówek wystąpiło w tym roku do sądu, domagając się od miasta zwrotu ponad 4 mln zł. Pierwsze, korzystne dla nich wyroki już zapadły.

- Dlatego jeśli zagłosuję za obniżeniem dotacji, będę pilnować prawidłowego jej naliczania - obiecuje Barbara Nowak, radna PiS i przewodnicząca Komisji Edukacji.

Część właścicieli prywatnych placówek zamierza przyjść na środową sesję rady miasta, by zaprotestować przeciwko cięciom. Podkreślają, że obniżenie dotacji pociągnie za sobą podwyżkę czesnego. To z kolei niepokoi rodziców, którzy podkreślają, że już teraz opłaty są wysokie.

- Mój syn nie dostał się do żadnego przedszkola samorządowego, dlatego musiałam go zapisać do prywatnego. Opłaty są trzy razy wyższe niż w przedszkolach samorządowych, dlatego nie wyobrażam sobie, by miały jeszcze wzrosnąć po zmniejszeniu dotacji - zaznacza Katarzyna, mama 3- letniego Dawida.

- Protestuję przeciw obniżce dotacji - pisze na Facebooku Anna Czarnocka. - Radni nie zdają sobie sprawy, że spowodują albo obniżenie jakości oferty przedszkoli niepublicznych, albo zmniejszenie etatów, albo podniesienie cen dla rodziców. Czy radni o tym pomyśleli? Dla budżetu miasta jest to niewielka kwota, a dla tych przedszkoli zbyt wielka, by po obniżce mogły się utrzymać i dalej funkcjonować na tak wysokim poziomie.

Zwiniemy interes

Stracą również właściciele punktów przedszkolnych, które obecnie pobierają dotację na poziomie 60 proc. Miasto chce im dać ustawowe 50 proc. Agata Kluczewska prowadząca w Krakowie punkt przedszkolny Mali Odkrywcy zaznacza, że w jej przypadku będzie to oznaczać konieczność zaprzestania działalności. - Nie damy rady się utrzymać, bo już teraz jest ciężko. Na 19 dzieci, tylko 6 płaci pełne czesne, pozostałe korzystają z różnego rodzaju zniżek, bo rodziców nie stać na opłaty - mówi Agata Kluczewska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski