Starsze małżeństwo z dorosłą, niepełnosprawną córką, po ponad 20 latach spędzonych na 13 metrach kwadratowych w drewnianym baraku, mogło się przeprowadzić do prawdziwego domu.
W tym prowizorycznym, który kiedyś przekazała im gmina, państwo Ciężakowie wychowali siedmioro dzieci. Niepełnosprawna intelektualnie, całkowicie uzależniona od rodziców Małgorzata nadal mieszka z nimi.
W drewnianym baraku, w odróżnieniu od poprzedniego domu, w którym mieszkali z nadużywającymi alkoholu krewnymi, wreszcie zaznali spokoju. I choć warunki były ciężkie (brak łazienki i bieżącej wody), to nigdy nie prosili o więcej. Inicjatywa budowy domu wyszła od pracowników socjalnych Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wiśniowej, którzy powołali do życia społeczny komitet „Zamieńmy barak na dom”. Pomogli rodzinie uporać się z zawiłymi sprawami spadkowymi, a potem przystąpili do zbierania pieniędzy na budowę. Udało się. Pokój z aneksem kuchennym, drugi pokój, łazienka i kotłownia to coś o czym marzyli.
- Brakuje słów, nie sposób tego wyrazić słowami - mówi szczęśliwa i wzruszona pani Danuta Ciężak. -Wody już nie musimy nosić, a ile to się jej człowiek uciągnął ze studni i udźwigał. Pralka jest. I jest przestrzeń. Gosia bardzo lubi układać puzzle, teraz ma na to miejsce i chętnie układa je na dywanie.
Domem cieszą się od kilku miesięcy, ale teraz rodzina i Społeczny Komitet „Zamieńmy barak na dom” zorganizowali spotkanie, podczas którego podziękowali darczyńcom, którzy na różne sposoby pomagali. Jeden z nich, który choć osobiście nie znał rodziny, to razem z kilkoma innymi osobami pomagał przy wykańczaniu wnętrz, mówi: - Nie wszystko się przelicza na pieniądze. Bo nie zawsze potrzeba gotówki, żeby pomóc.
- Dzięki ofiarności ludzi dobrej woli zebraliśmy i przekazaliśmy na cel budowy ok. 140 tys. zł - mówiła Magdalena Dudzik ze Społecznego Komitetu „Zamieńmy barak na dom”. Zaznacza, że należy do tego dodać część materiałów budowlanych i wykończeniowych oraz wyposażania. - Myślę, że wspólnymi siłami zmieniliśmy kawałek tego świata na lepszy, piękniejszy, bardziej przyjazny i milszy Bogu. Dziękuję wszystkim za szczere i konkretne zaangażowanie - mówiła nie kryjąc, że w czasie prowadzenia akcji natknęli się też na „schody niechęci, niezrozumienia, próby wykorzystania i oszustwa”.
W imieniu rodziny głos zabrała jedna z córek państwa Ciężaków, od 20 lat należąca do Zgromadzenia Sióstr Albertynek. Jej podziękowania były zarazem wzruszającym świadectwem. - Kupując rzeczy do nowego domu wiedzieliśmy, że pierwszą rzeczą, jaką kupimy będzie duży stół. Stół jakiego nigdy nie mieliśmy, abyśmy wszyscy razem mogli do niego zasiąść. Jest w nas tyle radości, bo nie musimy już drżeć i martwić się, że rodzicom i Gosi jest zimno, że coś na głowę im spadnie, bo teraz są już bezpieczni.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?