Leon Tarasewicz to jeden z najbardziej znanych malarzy współczesnych. Bywalcy Gmachu Głównego Muzeum Narodowego w Krakowie znają z pewnością jego zielono-żółtą instalację w Galerii Sztuki XX wieku.
WIDEO: Labirynt malarstwa
Autor: Oskar Nowak
Ale to też jedna z najoryginalniejszych osobowości w nadwiślańskiej sztuce. Facet-oryginał. Hoduje kury i bażanty, uprawia dalie, a swoją pracownię w Waliłach urządził w drewnianym budynku szkoły z lat 30. XX wieku.
Wejść w obraz
Krakowska publiczność ma szansę stać się świadkiem spełnienia marzenia malarza, który od wielu lat powtarzał, że chce stworzyć obraz, który „obejmie oglądającego”, pozwoli mu wejść w sam środek sztuki. I tak właśnie się dzieje.
Wszystko dzięki Tomaszowi Tworkowi, właścicielowi firmy budowlanej, prezesowi świętokrzyskiego Związku Pracodawców Prywatnych Lewiatan, a jednocześnie od wielu lat kolekcjonerowi sztuki i mecenasowi kultury, na zaproszenie którego artysta po raz pierwszy wykonał ów labirynt w 2011 roku w Kielcach. Teraz drugi pokaz instalacji odbywa się w Krakowie.
– Ja jestem wariatem na punkcie sztuki, moja żona to toleruje, a dwóch synów wykazuje nawet umiarkowane zainteresowanie – żartuje Tomasz Tworek. – Mam nadzieję, że jeszcze do tego dojrzeją. Ja na dobre zainteresowałem się sztuką dopiero 15 lat temu – dodaje.
I mówi, że dla niego kolekcjonowanie to za mało. On chce pokazywać, a nawet być „producentem sztuki”. Dlatego właśnie założył fundację Nowa Przestrzeń Sztuki.
O swojej kolekcji mówi, że to dobry zapis „dojrzewania do sztuki”. – Jak dziś oglądam te niektóre prace, które dawniej kupiłem, to widzę, jak ewoluowały moje gusta – od oczywistych kształtów po bardziej skomplikowaną abstrakcję – tłumaczy Tomasz Tworek.
O samym Tarasewiczu mówi, że zachwyca go „prostota i dążenie do syntezy”.
A koszty podsumowuje krótko: – Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach.
Wychlapana farba
W Krakowie możemy krążyć pomiędzy kolorowymi słupami, wpaść na własne odbicie w zamontowanych gdzieniegdzie lustrach, które pozwalają grać z widzem. Najlepiej pokazują iluzyjność sztuki, wciągają publiczność w zabawę z przestrzenią. Pozwalają też otaczającej rzeczywistości wejść wprost do świata sztuki.
Tarasewicz od lat 90. tworzy prace, w których malarstwo wychodzi poza ramy obrazu, wychlapuje się z płótna, anektuje przestrzeń. Dzięki temu widz wchodzi do wnętrza obrazu.
Wystarczy przypomnieć rok 2001, kiedy na 49. Międzynarodowym Biennale w Wenecji pomalował całą podłogę polskiego pawilonu, w 2003 roku zamienił w obraz wnętrza Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, a w 2006 roku wychlapał farbę na schodach warszawskiej Zachęty, malarstwem w tym roku wypełnił też wnętrza dawnego piętnastowiecznego kościoła Kunsthalle w Lubece. Do tego jeszcze prace w przestrzeni Mediolanu, Barcelony, Kijowa.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?