Z gór widać lepiej
Wczorajsza sesja Rady Miasta Nowego Sącza od kilku dni pachniała krwawą jatką. Publiczność z loży szyderców niecierpliwie zacierała dłonie licząc na efektowną pyskówkę podszytą kampanią wyborczą. Tymczasem na sali same miody, jakby niedawna powódź wypłukała z sądeczan pokłady złości. Opozycyjny radny (kandydat na posła), dziękował prezydentowi (kandydatowi na posła z konkurencyjnej listy) za kompetentne słowa i czyny gnąc się w ukłonach, jakby właśnie wrócił ze szkolenia w Wersalu. Inny opozycyjny radny (również kandydat na posła z jeszcze innej listy, a do tego poseł) przyjacielsko gawędził z członkiem ścisłego kierownictwa miasta, które ostro do niedawna krytykował. I o to panowie chodziło! Szkoda tylko, że z braku telewizyjnej transmisji nie mogła tego na żywo zobaczyć liczniejsza publiczność. A może, kiedy już wszyscy znajdziecie się w nowym Sejmie, utworzycie tam ponadpartyjne koło Miłośników Dobrych Manier Politycznych? Dobry przykład pójdzie z Sącza, jednak wcześniej dwaj kandydaci spotkają się w sądzie, by rozstrzygnąć wątpliwości z wcześniejszych sesji.