Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Westchnienie ulgi

KAFI
1-0 Winiarski 17. Sędziował: Robert Koral z Nowego Sącza. Żółte kartki: Godek, Winiarski, Skowronek, Drąg - M. Malec, T. Wieczorek. Czerwona kartka: Skowronek 73 (w konsekwencji drugiej żółtej). Widzów 200.

Malinex Kobylanka - Turbacz Mszana Dolna 1-0 (1-0)

   Malinex: Kasprzyk - Szura (73 Woźniak), Drąg, Winiarski - S. Luksa, Ludwin, Godek, Wójcik (73 Dąbrowski), Kij (58 Skowronek) - Jagielski, Rolek.
   Turbacz: Figura - T. Wieczorek, Jarosz, G. Szynalik - M. Stożek, Potaczek, Olesiak, P. Stożek, M. Malec - D. Malec, P. Szynalik.
   Lider wprawdzie zainkasował upragnione trzy punkty, jednak musiał na nie solidnie zapracować. W dodatku końcowy sukces okupił czerwoną kartką pokazaną Skowronkowi, który zbyt dosłownie potraktował hasło: "walcz do upadłego". Goście stawili liderom nieoczekiwanie silny opór i doprawdy niewiele brakowało, by opuszczali podgorlicką miejscowość z co najmniej jednym punktem. W każdym razie końcowemu gwizdkowi sędziego towarzyszyło głośne westchnienie ulgi kobylańczańskich kibiców.
   Głównym reżyserem wydarzeń na boisku był w sobotę wiatr. Lekką przewagę w tym spotkaniu mieli gospodarze, ale Figura był na tyle dobrze dysponowany, że jego pokonanie wielokroć przerastało możliwości chyba nieco zbyt pewnych siebie graczy miejscowych. Raz tylko długowłosy golkiper Turbacza dał się przechytrzyć rywalom. W 17 minucie Godek zacentrował w pole karne i Winiarski główką skierował piłkę do siatki. Jeszcze w 23 minucie Drąg trafił w poprzeczkę, ale na tym aktywa miejscowych się wyczerpały. Po zmianie stron Turbacz ruszył do ataku, jednak nie stworzył klarowniejszych sytuacji. Główna w tym zasługa dobrze "czytających" grę defensorów Malineksu oraz ofiarnie interweniującego ich bramkarza. Faworyci próbowali odgryzać się kontrami, ich siła była wszak zbyt nikła, by pomóc Drągowi, Skowrońskiemu i Godkowi w podwyższeniu rezultatu.
(DW)

Gdzie ta skuteczność?

Skalnik/Bogdański Kamionka Wielka - Helena Nowy Sącz 1-0 (0-0)

   1-0 W. Ziobrowski 57. Sędziował: Tomasz Opaliński z Gorlic. Żółte kartki: Chełmecki, M. Ziobrowski, Kos - Krzak, Aleksander, J. Klok. Widzów 80.
   Skalnik/Bogdański: Wójtowicz - Krzywdziński (89 Dziaduła), Chełmecki, Bogdański, Kos - Szubryt, A. Ziobrowski, W. Ziobrowski (89 Górski), M. Ziobrowski - Kościółek, Szczygieł.
   Helena: Romański - Buchała, Krzak, Bydłoń, Fryzowicz (83 Dziubanowski) - Chronowski (60 Aleksander), J. Klok, Gurba, Bodziony - Filipek, Stafin.
   Obydwa zespoły w tym meczu miały identyczne cele: zdobycie kompletu punktów. Piłkarze Skalnika, bo chcą odzyskać fotel lidera, zaś nowosądeczanie usiłują wydostać się ze strefy spadkowej.
   W 19 min gospodarze mogli objąć prowadzenie, jednak po rzucie wolnym wykonywanym z 20 metrów przez M. Ziobrowskiego futbolówka trafiła w poprzeczkę. Dwie dobre okazję do zdobycia gola w odstępie dwóch minut zmarnowali goście. Pierwszą z nich miał w 23 min Fryzowicz, który po indywidualnej akcji, będąc już w polu karnym, źle zagrał i Wójtowicz nie miał żadnych problemów z wyłapaniem piłki. Przed drugą szansą stanął Stafin, lecz zmierzającą po jego akcji do bramki piłkę wybił Chełmecki na aut. Rozdrażnieni tymi kontrami gospodarze ruszyli z jeszcze większym animuszem do ataku. Tymczasem w 30 min Chronowski, znajdując się po lewej stronie, zamiast dokładnie zagrać do nieobstawionego Bodzionego, oddał strzał prosto w bramkarza. Dziewięć minut później Szubryt z 8 metrów nie trafił w światło bramki. Po zmianie stron piłkarze Skalnika ruszyli do ataków i na efekty nie czekano długo. W 57 min po rzucie wolnym wykonywanym przez M. Ziobrowskiego piłka odbiła się od muru i W. Ziobrowski wpakował ją do siatki. Następne minuty meczu to pokaz nieskuteczności w wykonaniu gospodarzy. Sytuacje, z których powinno się zdobywać bramki, zmarnowali kolejno: A. Ziobrowski, Bogdański i Szubryt. W sumie zasłużone zwycięstwo miejscowych, którzy pokonali słabo grających gości. Dużo pracy miał sędzia. Piłkarze nie oszczędzali się nawzajem i popełniali dużo fauli. Najbardziej poszkodowany został M. Ziobrowski, który nabawił się kontuzji oka. (KAFI)

Zgodnie z porzekadłem

Jutrzenka Zakopane - Moduł Zagórzany 2-3 (0-2)

   0-1 Górski 40, 0-2 S. Kozień 45, 1-2 Bochniarz 50, 1-3 Górski 82, 2-3 Jaszewski 90 (rzut karny. Sędziował: Janusz Wrona z Limanowej. Żółte kartki Ejsmond, Stanek. Widzów 100.
   Jutrzenka: Merta - M. Wicher, J. Puchała, Galica, Ejsmond - Klimecki, Bochniarz, Malczewski (60 Pęksa), Stanek - Wołoszczuk, Jaszewski.
   Moduł: Rutana - Kogut, Wacek, Fugiel, Wacławik - Stępkowicz, Czyżykiewicz, Stępień, Zieliński - S. Kozień (85 Nikiel), Górski (83 Burkot).
   W 13 min rajd lewą stroną przeprowadził Wołoszczuk, dośrodkował na pole karne do nie obstawionego Jaszewskiego, a ten z odległości ok. 12 metrów posłał futbolówkę obok słupka. Goście nadal przeważali, ale bez efektu. Dopiero końcówka pierwszej części przyniosła gościom zasłużone prowadzenie. W 40 min po stracie piłki w środku boiska przez piłkarzy Jutrzenki przyjezdni przeprowadzili szybką trójkową akcję, po której Górski uzyskał dla swego zespołu pierwsze trafienie. W pięć minut później Szymon Kozień po nieudanej pułapce ofsajdowej w sytuacji "sam na sam" z Mertą podwyższył rezultat spotkania.
   Po zmianie stron obraz gry uległ całkowicie zmianie. Gospodarze śmielej zaatakowali i w 50 min zdobyli kontaktowego gola. Bochniarz minął w polu karnym kilku przeciwników, a następnie strzałem po ziemi pokonał Rutanę. W 59 min mogło paść wyrównanie. Po dokładnym dośrodkowaniu Wołoszczuka, Bochniarz z odległości ok. 7 metrów, główkując trafił w poprzeczkę, a odbitą od niej piłkę Malczewski również główką przeniósł wysoko nad pustą już bramką Modułu. W parę minut później po rzucie wolnym wykonywanym przez Wołoszczuka w polu bramkowym powstało spore zamieszanie, jednak żaden z piłkarzy Jutrzenki nie potrafił tego wykorzystać. W kontrataku Górski, będąc 5 m przed Mertą, nie trafił w światło bramki. W 73 min Wołoszczuk trafił futbolówką w słupek. Nie wykorzystane sytuacje przez gospodarzy, zgodnie z porzekadłem, zemściły się w 83 min. Szymon Kozień przeprowadził prawą stroną indywidualną akcję, dośrodkował na głowę nie pilnowanego Górskiego, a ten z kilku metrów umieścił piłkę w bramce Merty. Ostatni gol padł na kilka sekund przed zakończeniem pojedynku, kiedy po zagraniu przez Stępnia piłki ręką w polu karnym, sędzia podyktował dla miejscowych "jedenastkę", którą na drugą bramkę pewnie zamienił Jaszewski.
    (RL)

Po błędach bramkarza

Grybovia Grybów - Topór Tenczyn 3-1 (2-1)

   1-0 Michalik 5, 2-0 Kiełbasa, 2-1 K. Paś 43, 3-1 Bernasiewicz 69. Sędziował Bogusław Moroń z Gorlic. Widzów 200.
   Grybovia: Sekuła - Kasztelowicz, Bernasiewicz, Kowacz, S. Cetnarowski - Słowecki, Gryzło, Wojtarowicz (85 J. Cetnarowski), Kiełbasa - Michalik (72 Waligóra), Skraba (46 Frączek).
   Topór: Rajski - Czarnota, Druzgała, Z. Paś, Malina - Kołodziejczyk (55 Burtan), B. Paś (5 K. Paś, 70 Chlebek), Gruszkowski, Olszanicki - Toboła, T. Filipek.
   Drużyna z Tenczyna przegrała spotkanie po błędach Rajskiego. Już w 5 min mocnym strzałem zaskoczył bramkarza gości Michalik. Rajskiemu piłka odbiła się od piersi, wróciła pod nogi strzelca, a dobitka była już celna. Dziesięć minut później pięknym lobem z odległości 30 metrów popisał się Kiełbasa, posyłając piłkę "za kołnierz" Rajskiego. Po zdobyciu dwóch bramek miejscowi nieco zwolnili tempo gry, co chcieli wykorzystać przyjezdni. Ich akcje były wszak rozbijane w okolicach pola karnego Grybovii. Dopiero na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej części spotkania Toboła zagrał idealnie do K. Pasia, który zmusił do kapitulacji dobrze broniącego w tym dniu Sekułę. Pierwsze minuty po zmianie stron to gra w środku pola. W 56 min doskonałą sytuację sam na sam z Sekułą zmarnował K. Paś, któremu piłka na nierównościach boiska podskoczyła, trafiając przy okazji w rękę. W 69 min strzałem z woleja z odległości 9 metrów popisał się Bernasiewicz, umieszczając piłkę tuż obok słupka "klatki" strzeżonej przez Rajskiego. W ostatnich 20 min spotkania gospodarze umiejętnie się bronili, wyprowadzając od czas do czasu kontry. Natomiast goście nie potrafili poradzić sobie z dobrze w tym dniu zorganizowaną linią defensywną Grybovii.
    (KAFI)

To ci niespodzianka

Gród Podegrodzie - KS Tymbark 1-2 (1-0)

   1-0 Kuźma 25, 1-1 Miśkowiec 60, 1-2 Bubula 65. Sędziował Paweł Janus z Nowego Sącza. Widzów 100.
   Gród: Konstanty - Fiut, Kumor, Zgrzeblak - Bodziony, J. Plata, Górowski (70 Skirliński), Kuźma, A. Plata - Krupa (70 Wajda), Świerk.
   Tymbark: Przechrzta - Bokowy, Kapturkiewicz, Dudka, Wiewiórski - K. Czech (87 Zborowski), Dziadoń, Olejarz, Jaroszyński - Bubula, Miśkowiec.
   Do sporej niespodzianki doszło w naddunajeckiej miejscowości. Aspirujący do czwartej ligi piłkarze Grodu najwyraźniej pokpili sprawę, tracąc szansę na utrzymanie punktowego kontaktu ze ścisłą czołówką tabeli. Wynik spotkania z broniącym się przed spadkiem Tymbarkiem można wręcz nazwać sensacją. Podegrodzianie rozegrali bardzo słabe spotkanie. Wystarczyło, by dwóch najgroźniejszych napastników gospodarzy otoczyć czułą opieką, by siła ognia przedniej fromacji Grodu mogła zmaleć praktycznie do zera. Krótko mówiąc: ataki miejscowych były, delikatnie rzecz ujmując, anemiczne. Napastników wyręczył wreszcie grający w pomocy Kuźma, który pięknym strzałem z woleja z około 20 metrów uzyskał prowadzenie. W drugiej połowie do głosu zaczęli dochodzić tymbarczanie. W 60 minucie kardynalny błąd popełnił M. Fiut i Miśkowiec w sytuacji sam na sam wyrównał. Chwilę potem podobnie zachował się G. Kumor i Bubula ustalił wynik. Cóż z tego, że miejscowi posiadali przewagę. Gole zdobywali goście.
(JH)

Zapomnieli o pretensjach

Sokół Słopnice - Zawada Nowy Sącz 0-1 (0-0)

   0-1 Aleksander 72. Sędziował: Zbigniew Gomółka z Nowego Sącza. Żółte kartki J. Krzemiński - Ogórek. Widzów 200.
   Sokół: Tokarz - M. Krzemiński, Marcisz, J. Kęska (80 G. Kęska), Z. Palacz - Ślazyk, Banach, Śliwa (80 Wojcieszak), Czepiel (55 J. Krzemiński) - D. Kęska, J. Klimek.
   Zawada: Platenik - Ormiański, Nosal, Pieniążek, Janusz - Ogórek, Aleksander, Żarnowski, Skrzypiec - Rydwan, Maciąg.
   Mecz Sokoła z Zawadą miał pozasportowy podtekst. W zeszłym sezonie słopnicznie niemiłosiernie skarcili Zawadę, wygrywając aż 7-3. Goście zgłaszali wtedy ogromne wątpliwości, co do sprawiedliwego przebiegu meczu. Natomiast w rundzie jesiennej obecnych rozgrywek Zawada w pełni zrewanżowała się Sokołowi. Przy stanie 4-0 słopniczanie zeszli z boiska, obwiniając potem rywali i sędziego o stronnicze sędziowanie. Tym razem - chyba za sprawą świątecznego nastroju - obeszło się bez wzajemnych pretensji i kłótni.
   W pierwszej połowie dwie znakomite okazje dla gospodarzy zmarnował Śliwa. Swobodnie w ataku grali także goście, dlatego rezultat remisowy do przerwy w pełni odzwierciedlał wydarzenia na boisku. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Dla gospodarzy najlepszą okazję zmarnował Ślazyk, a dla gości Aleksander. Bramka na wagę zwycięstwa padła po kuriozalnej sytuacji. W 72 min Z. Palacz wycofał piłkę do własnego bramkarza. Niefortunnie wybita futbolówka przez Tokarza odbiła się od aktywnego Skrzypca i wpadła do siatki. W końcówce Zawada kontrolowała wydarzenia na boisku. Po tej porażce słopniczan już chyba tylko cud może uratować przed degradacją.
(JABU)

Wiatr sprzymierzeńcem

Orzeł Wojnarowa - LKS Świniarsko 2-4 (0-4)

   0-1 Berowski 6, 0-2 Leśniak 30, 0-3 P. Fałowski 34, 0-4 Leśniak 42, 1-4 Gigoń 60, 2-4 Główczyk 70. Sędziował Jacek Alibożek z Gorlic. Żółte kartki M. Włodarz - A. Mrzygłód. Widzów 400.
   Orzeł: Miłkowski (46 Miczołek) - Sus (46 Gigoń), Waląg, M. Włodarz, Chronowski - Stawiarski, Król, Olszewski, Główczyk - Obrzut, Pach.
   Świniarsko: Głuc - Berowski, J. Fałowski, G. Mrzygłód, P. Fałowski - Piotr Bodziony I, Ciurka, S. Węgrzyn, A. Knurowski - Piotr Bodziony II (47 A. Mrzygłód), Leśniak.
   Pierwsza połowa spotkania to popis gości, którzy aż czterokrotnie zmusili do kapitulacji grającego z kontuzją Miłkowskiego. Po raz pierwszy już w 6 min po błędzie golkipera gospodarzy, który przepuścił piłkę do siatki po strzale Berowskiego z odległości niemal 50 metrów. W 30 min gola zdobył Leśniak, posyłając piłkę z rzutu wolnego z ok. 25 m w samo okienko bramki Orła. 4 min później padła kolejna bramka dla Świniarska. W zamieszaniu podbramkowym przytomnie zachował się P. Fałowski, pakując piłkę do bramki z 5 metrów. Na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Leśniak strzałem głową "dobił" gospodarzy i zdegustowanego Miłkowskiego. Trzeba tu nadmienić, że goście wykorzystali znakomicie "dwunastego zawodnika", jakim był silnie wiejący wiatr. Po zmianie stron zadowoleni z tak wysokiego prowadzenia przyjezdni zwolnili tempo gry, bardziej nastawiając się na obronę własnego przedpola. Natomiast piłkarze Orła ruszyli z większym animuszem do ataków. W 60 min Gigoń umieścił futbolówkę pod poprzeczką bramki, zaś Główczyk w zamieszaniu pod bramką Głuca zmniejszył rozmiary porażki. W 83 min Gigoń mógł zdobyć trzecią bramkę, lecz po jego uderzeniu piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.
(KAFI)

Ten jeden błąd...

Sandecja II - Kolejarz Stróże 2-1 (2-0)

   1-0 Nowak 22, 2-0 M. Gryźlak 25, 2-1 Orzeł 36. Sędziował: Mariusz Bączalski z Gorlic. Żółte kartki: Polański - S. Zięba. Widzów: 150.
   Sandecja II: Jachowicz - Tomeczko, Zagórski, Szczepanik - Peciak, Polański, Florian (46 Wojtas), Szymanowski (46 Zachariasz), Wańczyk - M. Gryźlak (46 Damasiewicz), Nowak.
   Kolejarz: Rutecki - Bernasiewicz, Orzeł (68 M. Krok), M. Bochenek, S. Zięba (53 Dywan) - J. Bałuszyński, S. Michalik, Kisłowski, Tereszczenko (46 P. Gryboś) - Kogut (62 Barczyk), P. Michalik.
   W 25 min dobrze spisujący się dotąd, a i później również, bramkarz Kolejarza Rutecki, chcąc wybić piłkę, machnął się i M. Gryźlak "wjechał" z futbolówką do pustej bramki. Ten moment był dla spotkania decydujący, a kibicom pozostało tylko współczuć ambitnemu zawodnikowi gości takiego niefartu.
   Rozpoczęło się od wzajemnego badania sił. Naszpikowana graczami z pierwszego zespołu rezerwa Sandecji szukała sposobu na rozmontowanie defensywy przyjezdnych, którzy z kolei nie omieszkali każdej nadarzającej się okazji wykorzystywać do wyprowadzania szybkich kontr. Dopięli swego w 22 min. Dośrodkowanie z lewej strony Peciaka przejął Nowak, który uderzeniem z woleja z odległości 12 m omal nie przedziurawił siatki. Później nastąpiła opisana na wstępie sytuacja. Nie zrażeni dwubramkową stratą przyjezdni zdołali jeszcze przed przerwą strzelić kontaktowego gola. Po rogu bitym przez Kisłowskiego Orzeł zaskoczył z 10 metrów bezradnego Jachowicza. Po zmianie stron Sandecja zupełnie oddała pole rywalom, co było równoznaczne z osiągnięciem przez nich zdecydowanej dominacji. Nie stać było ich już jednak na zdobycie choćby wyrównującego gola.
    (JH)
1. Malinex 17 37 46-13
2. Skalnik 17 36 38-21
3. Świniarsko 18 34 33-31
4. Kolejarz 17 29 31-21
5. Zawada 16 29 20-13
6. Gród 17 28 36-21
7. Moduł 17 27 31-30
8. Turbacz 18 26 42-39
9. Sandecja II 18 21 22-31
10. Helena 17 20 30-31
11. Topór 16 20 21-22
12. Grybovia 17 20 30-34
13. Orzeł 17 17 27-45
14. Tymbark 17 16 19-26
15. Jutrzenka 17 13 24-46
16. Sokół 18 10 18-44
(KAFI)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski