Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   Wiadomości

Redakcja
Sąd Rejonowy w Lubinie na wniosek obrony zarządził w piątek wizję lokalną klatki schodowej, na której w 1997 zginął 6-letni chłopiec. Dziecko wpadło na drzwi, a zamontowana w nich szyba wyleciała, przecinając mu tętnicę. Do tragedii doszło 5 lutego 1997 roku w lubińskim bloku zarządzanym przez spółkę komunalną. Oskarżonymi w procesie są: ówczesny kierownik budowy i pracownik nadzoru budowlanego. W sprawie jest już kilka opinii biegłych. Specjaliści z zakresu budownictwa w jednej z nich orzekli, że chłopiec zginął, bo w trakcie prowadzenia robót zamontowano niezgodnie z zasadami sztuki budowlanej inną szybę niż przewidywał projekt. Ich zdaniem, wstawione szkło odpowiadało standardom, jakie przewiduje się dla okien, ale nie spełniało wymogów stosowanych dla drzwi. W metalowe drzwi na klatce schodowej powinna bowiem zostać wmontowana szyba hartowana i dwukrotnie grubsza niż ta, która była w drzwiach w czasie wypadku. Po przesłuchaniu wszystkich świadków obrońcy uznali, że nadal nie są jasne pewne kwestie i wnieśli o przeprowadzenie wizji lokalnej z udziałem osób, które montowały szyby w spornych drzwiach. Sędzia zgodził się i wyznaczył termin wizji na 16 lutego. - To bardzo skomplikowana sprawa, nie ma tu prostych dowodów wskazujących na winę oskarżonych, wobec czego wszystko trzeba dokładnie zbadać - powiedział PAP sędzia Dariusz Niedźwiedź.

Błąd "w sztuce"

   Prokuratorskie śledztwo, mające wyjaśnić okoliczności wypadku, w którym zginął sześcioletni Krzyś, było umarzane, ale w końcu zakończyło się oskarżeniem dwóch osób - inspektora nadzoru budowlanego z Urzędu Miasta w Lubinie, który odbierał obiekt, oraz kierownika budowy. Obaj nie przyznają się do zarzucanych im czynów, w tym nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka oraz narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia innych mieszkańców tego bloku.

Po certyfikat do Paryża

   - Po 1 maja br. w Polsce całkowicie zmieni się system dopuszczania do obrotu wyrobów budowlanych. Żeby trafiły na rynek unijny, większość z nich będzie musiała mieć oznaczenie CE - pisze "Gazeta Prawna". Problem w tym, że przez kilka miesięcy po akcesji żadna z polskich jednostek nie będzie mogła wydawać oznaczeń CE, gdyż najpierw muszą one przejść procedury notyfikacyjne. Polscy producenci, których wyroby muszą mieć obowiązkowe oznaczenie CE wystawione przez tzw. jednostkę notyfikowaną, będą więc musieli jeździć do np. Londynu, Berlina lub Paryża.
   Przepisy wprawdzie umożliwiają wystąpienie o notyfikację (bez której nie można wydawać oznaczeń CE) polskich jednostek notyfikowanych, m.in. Instytutu Techniki Budowlanej, ale dopiero po wejściu Polski do UE. - Może to stworzyć próżnię prawną, w której nie będzie możliwości znakowania krajowych wyrobów oznaczeniem CE i wprowadzania ich na rynek - niepokoi się poseł Zbigniew Janowski, który w tej sprawie zgłosił interpelację do ministra gospodarki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski