Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiara czyni cuda

Redakcja
Powiadają doktorzy, iż połowa sukcesu w przychodzeniu do zdrowia zależy od psychiki, od pozytywnego nastawienia pacjenta. Resztę sprawią lekarstwa; z tym, że przy łykaniu piguł także wskazana jest ufność w ich ozdrowieńcze właściwości. Stąd zaskakująca skuteczność leków homeopatycznych.

Kraków Jana Rogóża

Większość chorych - pomijając hipochondryków - życzy sobie zdrowia i gotowa jest na wszystko byle wyleźć z choroby. Szuka ratunku za wszelką cenę, co jednak osłabia krytyczny osąd rzeczywistości.

Tą jakże zrozumiałą właściwość ludzkiej natury bezlitośnie od zawsze wykorzystują oszuści i naciągacze. Dziś reklamują swe cudowne specyfiki bardziej wyrafinowanie, w sosie pseudonaukowego żargonu; dawniej - gdy lud był bardziej prostoduszny i mniej kształcony - wprost. Choć z tą prostotą ludu to też nadużycie. Zajrzyjmy do gazet sprzed stu laty, które wszak w większości czytali inteligenci, elita. I cóż tam znajdujemy?

"Chorzy uzdrowieni, słabi wzmocnieni" - czytamy w "Nowej Reformie", organie postępowych liberałów. A to dzięki bliżej niezidentyfikowanemu dr Woodowi z Ameryki, którego "nadzwyczajny eleksyr życia leczy każde znane cierpienia. Dokonano nim niezwykłych uleczeń, które prawie za cud uważać należy". Z kolei dr Mann na łamach konserwatywnego wprawdzie, ale nie mniej światłego "Czasu" "pojedynczym sposobem leczy skutecznie ślepych i kulawych i tysiące chorych wydziera śmierci". Z tym, że "nie posługuje się żadnymi medykamentami, ani hypnotyzmem, ani suggestyą, lecz olbrzymią siłą fizyczną w połączeniu z przyrządami magnetycznymi, które zawierają główne podstawy życia i zdrowia." To tylko małe cytaciki, pełne inseraty pisane w podobnej poetyce liczą - dzisiejszą miarę = kilka stron maszynopisu. Na szpaltach "Nowin" kwitnie literatura, jak np.: "Prawdziwe opowiadanie z życia Fabiana Andrzeja z Turkewe": "Mój ojciec że wyzdrowiał, to zawdzięcza temu, ze potrafi czytać. Przez 8 lat cierpiał na kurcze żołądka, kolki, bezkrwistość i dysenteryę. Dręczyły go gościec i reumatyzm; miał straszne rwanie, a żaden środek nie pomagał. Na próżno wydawał wielkie sumy na lekarstwa i owinięty w pierzynę siedział koło okna czytając książkę do modlenia i kalendarz. Naraz stary zawołał: To właśnie! - Co? - zapytaliśmy. - To właśnie! - powtórzył pokazując na opowiadanie zatytułowane: "Tajemnica starego człowieka", w którem Stefan Szabo jun. opowiada, że mu nic na świecie nie pomagało, aż zamówił w aptece Fellera fluid »Elsa«. Więc i my zamówiliśmy fluid. Przez 10 dni używał mój ojciec co godzinę 20 kropli na łyżkę mleka i w 2 tygodnie był całkiem zdrowy".

Dla mniej biegłych w czytaniu są reklamy typu flash. Aptekarz Miller z Węgier (im dalej od klienta tym pewniej, kontakt tylko listowny na skrytkę pocztową) w kilku słowach zaleca swe pigułki przeciwpuchlinowe, Na każdą puchlinę - worka sercowego, brzucha, stawów i mózgu. Puchlina mózgu to dawna nazwa zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Leczenie go cudownymi pigułkami to prosta droga na cmentarz, ale rzekomy aptekarz Miller grasował po Galicji bezkarnie.

Stosunkowo najmniej groźne są cudowne leki na przypadłości przewodu pokarmowego. Solitera najlepiej zwalczyć granatowymi kapsułkami Schneidera. To akurat mógł być specyfik trafiony, lecz pewne podejrzenie budzi fakt, iż leczył on także opilstwo, upławy i przepuklinę. Przy okazji - warto przytoczyć objawy solitera, m. in: "bladość, podsiniałe oczy, wychudnienie, obrzydzenie życia i życzenie sobie śmierci". Dziś modna jest depresja mająca podobne objawy; może warto, nim zaczniemy chodzić do psychoterapeuty, zbadać czy aby nie zagnieździł się nam w trzewiach obrzydzający życie samotnik.
Ciepiącym żołądkowo poleca się też "ocukrzone krew czyszczące pigułki św. Franciszka", których "bogaty i ubogi, książę i żebrak mogą z jednakim skutkiem używać." Na cierpienia piersiowe zalecana jest herbata św. Jerzego, a na katar tegoż świętego proszek katarowy.

W ogóle odwoływanie się do sacrum w kwestii zdrowia jest nagminne. Krakowianie przyzywali na pomoc z odległych stron św. Franciszka czy św. Jerzego, ale mieli też tu, na miejscu w Krakowie, okazję łączyć w dość szczególny sposób wiarę z medycyną; a to za sprawą cudownych bibułek z wizerunkiem Matki Boskiej. O sprawie tej w roku 1911 informował "Naprzód" - jako jedyny dziennik krakowski - pismo socjalistyczne, a więc z definicji bezbożne, co to żadnej świętości nie uszanuje.

Bibułki owe pojawiły się na mieście - źródłem miał być ponoć kościół Mariacki - jako cudowny uniwersalny specyfik na rozmaite przypadłości. W celu terapeutycznym stosowano go doustnie. Tak wynika z krótkiej notatki o pewnym procesie, w którym jako oskarżony stawał niejaki Adamek. Miał on "lekceważąco odezwać się o kościele Maryackim a cudowną bibułkę z wizerunkiem Matki Boskiej publicznie rzucić na ziemię i podeptać". Tak przynajmniej twierdził w donosie do prokuratora niejaki Kurleto, "niezorganizowany klerykał" - jak sam siebie określił. Przesłuchiwano licznych świadków, którzy zgodnie zeznawali, iż Kurleto, znany łamistrajk, zadenuncjował Adamka z zemsty. A świadek Aniela Sasak ujawniłała, iż ową rzekomo podeptaną bibułkę dostała od swej znajomej, Nieciówny, która "będąc chorą sporo takich bibułek nałykała się, jednak bez skutku, bo mimo to umarła." Prokurator Ujejski domagał się ukarania Adamka za "poniżanie urządzeń kościelnych". Obrońca, dr Marek argumentował, iż owe cudowne bibułki nie są żadnym "urządzeniem" kościoła, a najzwyklejszym zabobonem. Sąd, zdrów na ciele i umyśle, pod przewodnictwem radcy Raczyńskiego przychylił się do tej opinii uwalniając oskarżonego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski