Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceprezydenci chcą uniewinnienia

Artur Drożdżak
Na pierwszym planie od lewej oskarżeni byli wiceprezydenci Ewa K.-B., Tomasz S., Paweł Z., Teresa S. Z tyłu za nimi od lewej Jerzy A., były wojewoda małopolski i Władysław W., były radny miejski
Na pierwszym planie od lewej oskarżeni byli wiceprezydenci Ewa K.-B., Tomasz S., Paweł Z., Teresa S. Z tyłu za nimi od lewej Jerzy A., były wojewoda małopolski i Władysław W., były radny miejski fot. Wojciech Matusik
Sąd. 23 i 24 listopada rozpatrywane będą apelacje od wyroków w sprawie krakowskiej afery gruntowej sprzed 17 lat.

Adwokaci piątki byłych wiceprezydentów Krakowa i byłego wojewody małopolskiego napisali w sumie 9 apelacji od wyroków, które zapadły wiosną tego roku. Wszyscy zgodnie domagają się uniewinnienia.

Najsurowszą karę trzech i pół roku więzienia m.in. za łapówki usłyszał były wiceprezydent Tomasz S. Trzy lata ma do odsiadki były wojewoda Jerzy A. Czterech pozostałych byłych wiceprezydentów zostało skazanych na karę po półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Taki wyrok usłyszeli: Paweł Z., Teresa S., Ewa K.-B. i Jerzy J. Nie mogą też kilka lat piastować kierowniczych stanowisk w samorządzie.

Sąd Okręgowy w Krakowie na 200 stronach uzasadnienia streścił dowody zgromadzone w ponad 200 tomach akt. Wyjaśnia w nim, jak doszło do zaskakującej transakcji, o której jako pierwszy już w 1999 roku pisał „Dziennik Polski” w artykule „Dziwny pierwokup”.

Marian M. i Rafał R., biznesmeni z wyrokami za oszustwa i przestępstwa skarbowe, a raz za wręczanie łapówek, ułożyli sobie plan, który miał im dać olbrzymie zyski. Nabyli od Akademii Rolniczej za 1 mln zł dwie działki na Woli Justowskiej i planowali, że postawią tam dom spokojnej starości. Zorientowali się jednak, że to nierealne i dlatego postanowili nakłonić gminę, by odkupiła od nich 4 hektary. Ta miała prawo pierwokupu, ale właściciele ziemi jej cenę ustalili już na 5 mln zł. Biznesmeni potrzebowali pomocników, by nakłonić gminę do transakcji. Wybrali więc trzy osoby z różnych opcji politycznych, które miały lobbować za ich chytrym planem. Rafał R. wszystkie spotkania z nimi zapisywał w swoim notesie. To dziś bardzo ważny dowód w sprawie.

Lobbystów, czyli wiceprezydenta Tomasza S. (wtedy AWS, potem PO) i radnego Jerzego A. (SLD) biznesmeni znali ze studiów. Wtajemniczyli jeszcze radnego Władysława W. Za nakłonienie ich i innych urzędników do wydania korzystnej decyzji byli gotowi przeznaczyć na korupcję 10 proc. z kwoty, którą chcieli uzyskać od gminy.

Sąd Okręgowy ustalił, że Tomasz S. przyjął od nich 120 tys. zł łapówki 24 lipca 1999 r. Do jej wręczenia doszło podczas kolacji w restauracji „Pod Strzelnicą”. Adwokat Tomasza S. zauważa, że ta sprawa złamała jego karierę polityka i samorządowca, a przecież był nawet kandydatem na prezydenta Krakowa.

Z kolei Jerzy A. - jak stwierdził sąd - wziął 200 tys. zł w lokalu Akropolis na ul. Grodzkiej. Obrońca mężczyzny argumentuje teraz w apelacji, że jego klient był wtedy w Łebie, więc nie mógł przyjąć pieniędzy.

Z uzasadnienia nieprawomocnego wyroku wynika, że Rafał R., realizując swój plan sprzedaży gruntu, spotkał się w 1999 r. w kuluarach Urzędu Miasta z Zofią P., wiceszefową Wydziału Skarbu. Kobieta kategorycznie odmówiła przyjęcia 50 tys. zł łapówki za pozytywną opinię w sprawie pierwokupu gruntu. Nikomu jednak nie ujawniła, że ktoś próbował ją przekupić w tej sprawie.

Potem już poszło zgodnie z planem biznesmenów. Najpierw zarząd miasta przyjął uchwałę, że gmina skorzysta z pierwokupu, potem przygotowano korekty w budżecie, by mieć na to pieniądze. Radnym nie przekazano całej prawdy, jaki jest cel pozyskania tej kwoty - Rada Miasta zatwierdziła zmiany budżetowe i 5 mln zł trafiło na konta biznesmenów.

To dlatego oskarżający byłych wiceprezydentów prokurator Paweł Baca też napisał apelację (choć z wyrokiem się generalnie zgadza). Postępowanie wobec radnych nazywa w swojej apelacji „oszustwem informacyjnym oskarżonych”.

W apelacjach ich adwokaci przekonują, że oskarżeni nie działali na szkodę gminy, a wręcz przeciwnie, bo miasto zyskało atrakcyjne tereny, których wartość wzrosła. Wytykają sądowi, że oparł się na najmniej korzystnej dla nich opinii biegłego, według której gmina straciła 3,6 mln zł. A na tej podstawie sąd nakazał oskarżonym zapłacić gminie w sumie 1,15 mln zł tytułem naprawienia szkody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski