Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceszef krakowskiej policji odwołany czy awansowany?

Maciej Makowski
Fot. Joanna Urbaniec
Kontrowersje. Czy odejście Bogdana Syrka ze stanowiska zastępcy komendanta miejskiego to pokłosie sprawy „kreta” w policji, czy też efekt wewnętrznych tarć na Mogilskiej? Komendant wojewódzki zaprzecza obu wersjom.

Młodszy inspektor Bogdan Syrek jest policjantem z prawie 30-letnim stażem. Funkcję pierwszego zastępcy komendanta miejskiego policji w Krakowie pełni od października 2007 r. Nadzoruje pion prewencyjny. Teraz jednak małopolski komendant wojewódzki policji Mariusz Dąbek zamierza powierzyć mu stanowisko pełnomocnika ds. kontaktów z samorządami.

Z pisma, jakie otrzymaliśmy od komendanta Dąbka po naszej wczorajszej informacji, wynika, że mł. insp. Syrek sam złożył raport o odwołanie go ze stanowiska, a szef małopolskiej policji tylko się do tego przychylił. Według oficjalnego stanowiska, Syrek został przeniesiony na „równoległe stanowisko do komendy wojewódzkiej” w uznaniu wieloletnich zasług.

Funkcjonariusze, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą tymczasem nieoficjalnie, że takie potraktowanie wice­szefa miejskiej policji to „policzek”. Dla kogoś, kto przez kilkadziesiąt lat przeszedł wszystkie stanowiska w pionie prewencji, od wykonawczych po kierownicze, funkcja pełnomocnika to żaden awans – usłyszeliśmy.

Jak się dowiedzieliśmy, przeniesienie Syrka może być pokłosiem zatrzymania przed tygodniem policjanta Marcina Ż., który miał sprzedawać informacje pseudokibicom Cracovii. W swoim oświadczeniu komendant Dąbek twierdzi jednak, że taki wniosek „jest nieuzasadniony o tyle, że młodszy inspektor Bogdan Syrek pełniąc funkcję Zastępcy Komendanta Miejskiego Policji w Krakowie nadzorował piony prewencyjne, a nie związane ze zwalczaniem przestępczości kryminalnej”.

Sprawdziliśmy wobec tego, komu podlegał zatrzymany Marcin Ż. Otóż pracował w referacie interwencyjnym, w wydziale Sztab Policji. Jego przełożonymi byli kolejno: kierownik, kierownik referatu, zastępca naczelnika sztabu policji, naczelnik wydziału Sztab Policji, który z kolei podlega pierwszemu zastępcy komendanta miejskiego policji, czyli właśnie Bogdanowi Syrkowi.

Według jednego z naszych informatorów Syrek może być ofiarą we­wnętrznych tarć w krakowskiej policji, a afera związana z Marcinem Ż. stała się jedynie pretekstem do jego usunięcia ze stanowiska.

W policyjnej siłowni „pakował” z kibolami

Dlaczego nikt z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie nie zorientował się, że Marcin Ż. był „wtyką” pseudokibiców? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, kiboli przyprowadzał nawet na policyjną siłownię przy ul. Mogilskiej i dorabiał, stojąc z nimi na bramce w jednym z krakowskich klubów.

Obserwację Marcina Ż. funkcjonariusze policyjnego Biura Spraw Wewnętrznych (BSW) prowadzili przez niemal rok. Tydzień temu mężczyzna został zatrzymany, a prokuratura postawiła mu m.in. zarzut przekazywania osobom nieuprawnionym wiadomości w związku z wykonywaniem czynności służbowych.

Odbiorcami informacji mieli być przestępcy powiązani z bojówką Cracovii. Z naszych informacji wynika, że Mar­cin Ż. znał ich od dawna i tak jak oni mieszkał na jednym z nowo­huckich osiedli.

Kolejny zarzut dotyczy rozboju. Według prokuratury funkcjonariusz dopuścił się go w 2013 r. Ponadto podczas zatrzymania w jego bagażniku znaleziono maczetę.

Mężczyzna pracował w policji osiem lat. Na razie nie wiadomo, jak długo informował przestępców. – W pewnym momencie poczuł się na tyle bezkarny, że podejrzanych kumpli z osiedla zaczął przyprowadzać na policyjną siłownię. To go zgubiło. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego nikt wcześniej się nie zorientował – dziwi się jeden z byłych krakowskich funkcjonariuszy, pragnący pozostać anonimowym.

Informacje o podejrzanej działalności 32-latka komendant wojewódzki policji Mariusz Dąbek otrzymał od podwładnych. Mieli złożyć skargę, że ich kolega zadaje się z osobami powiązanymi ze środowiskiem pseudokibiców. Komendant natychmiast zawiadomił BSW.

Jak cenne wiadomości mógł przekazywać Marcin Ż.? Zdaniem mundurowych, funkcjonariusz z referatu interwencyjnego w Wydziale Sztabu Policji nie miał dostępu do najbardziej poufnych informacji. Mógł jednak bez przeszkód dostać się do bazy danych i sprawdzać istotne dla przestępców wiadomości i rejestry.

Policjant został zawieszony, a niedługo zostanie zapewne wyrzucony z pracy. Na razie spędzi za kratami trzy miesiące. Za współpracę z przestępcami grozi mu do 12 lat więzienia.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski