Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widmo

Krzysztof Kawa
Chyba nie ma bardziej spartaczonej kariery w polskim sporcie niż ta, której emanacją jest osoba Artura Szpilki. Jako dzieciak trenował sobie karate i kung-fu, ale szybko się zniechęcił.

Dzięki Władysławowi Ćwierzowi trafił na ring, ale już w 2008 roku, mając zaledwie 19 lat, poddał rywalizację w boksie amatorskim po tym, jak nie zakwalifikował się na igrzyska do Pekinu. Mógł spróbować raz jeszcze po czterech latach w Londynie, ale skuszony widmem bicia się za miliony rzucił się w wir zawodowstwa. Tym samym potencjalny medal olimpijski, rzecz dla każdego rozgarniętego sportowca absolutnie bezcenna, został przehandlowany za garść monet.

Resztę pamiętamy jeszcze lepiej - niezłe początki w gronie zawodowców przerwane odsiadką w więzieniu za grzech młodości, a potem mnóstwo przechwałek i opowieści dziwnej treści przeplatanych nokautami. Ostatni cios spadł na jego obolałą głowę w minioną sobotę.

Ciężko będzie się po nim otrząsnąć, bo w roli bijącego wystąpił grubawy rówieśnik z Greenpointu (albo z Łomży, jak kto woli), który przez osiem lat zawodowej kariery obijał jedynie kelnerów. Chyba że, kwestia do wnikliwej analizy, był po prostu rozsądniej prowadzony przez promotorów.

Przecież już w 2010 roku Kevin Rooney, były trener Mike’a Tysona, miał powiedzieć o Kownackim, że „ten dzieciak ma świetne warunki, dużo umie, dysponuje potężnym ciosem i może nawet zdobyć mistrzostwo świata, co nie udało się Gołocie”. Podczas gdy Szpilka rzucał się na głęboką wodę (Bryant Jennings, Deontay Wilder), Kownacki budował swój skromny rekord bez szaleństw, powoli dojrzewając do takich pojedynków, jak ten sobotni. Wygrana ze „Szpilą” nie jest wielką sensacją, jest nią raczej sposób, w jaki tego dokonał - powalił go znacznie szybciej niż wspomniani Amerykanie. Pewnie pomógł mu fakt, że rywal kompletnie go zlekceważył. No ale strategiczne myślenie nigdy nie było silną stroną „złotego chłopca” z Wieliczki.

Widmo (raz jeszcze użyte tu w znaczeniu: zjawisko będące złudzeniem wzrokowym lub wytworem wyobraźni) walki o pas mistrza świata i szybkiego wzbogacenia się przesłania mu możliwość trzeźwej oceny sytuacji. Andrzej Kostyra, komentator i znawca boksu, wyraził nadzieję, że kolejna lekcja pokory, jaką pobrał, tym razem odniesie skutek. „Bo zmądrzał” - uzasadnił. Kostyra na pewno wie lepiej, ale jak tak dalej pójdzie największym osiągnięciem w karierze Szpilki pozostanie pogonienie z krakowskiego ringu podstarzałego Tomasza Adamka. Dodajmy, pogonienie nieskuteczne, bo tych kilka pieszczotliwych ciosów zdołało zniechęcić „Górala” do boksu tylko na krótką chwilę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski