Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew stary jak Łódź

Anna Gronczewska
Okolice kościoła pw. św. Kazimierza. Tak wyglądają słynne "kunitzerówki", czyli domy dla robotników stawiane przez fabrykantów ponad sto lat temu. Ludzie wciąż tu mieszkają.
Okolice kościoła pw. św. Kazimierza. Tak wyglądają słynne "kunitzerówki", czyli domy dla robotników stawiane przez fabrykantów ponad sto lat temu. Ludzie wciąż tu mieszkają. fot. Krzysztof Szymczak
Wieki temu Łódź i Widzew były sąsiadującymi ze sobą wioskami. W sprzyjających okolicznościach, to Łódź mogłaby być dzielnicą Widzewa, a nie odwrotnie. A tak staremu Widzewowi zostaje tylko zaszczyt bycia jedną z najstarszych części miasta.

Dla Anny Boreckiej stary Widzew to najpiękniejsze miejsce w Łodzi, choć nie mieszka tam od ponad dwudziestu lat. Nie ma już tu drewnianych domów robotników Widzewskiej Manufaktury, ale przy ulicach Szpitalnej, Niciarnianej, Konstytucyjnej stoją dalej bloki z lat sześćdziesiątych, w których się wychowała. Jest jej ulubiony kościół św. Kazimierza i stadion łódzkiego Widzewa, po boisku którego przez wiele lat biegał Zbigniew Boniek.

Marianna Niewczas mieszka w tzw. kunitzerówkach. Dwa rzędy murowanych, dwupiętrowych budynków wybudowane dla pracowników Widzewskiej Manufaktury stoją jeszcze do dziś przy ul. Szpitalnej. Pani Maria wprowadziła się tu na początku lat sześćdziesiątych, ale tak jak robotnicy "Wi-My" mieszkanie wciąż ogrzewa węglem, a do toalety chodzi na korytarz.

Bogumił Zawadzki, łódzki przewodnik, wyjaśnia, że murowane domy przeznaczone były dla majstrów. W drewnianych, które stały nie opodal, mieszkali zwykli robotnicy. Ostatni taki dom stał jeszcze w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych na rogu ul. Niciarnianej i Rokicińskiej.

- Te domki były jedyne w swoim rodzaju - mówi Alina Jabłońska, przewodnik po Łodzi. - Ludzie mieli tu swoje ogródki, gołębniki, trzymali króliki. Była to wieś przeniesiona do miasta.

Marianna Niewczas przyzwyczaiła się do mieszkania przy Szpitalnej, choć nie ma w nim wygód. Blisko do sklepu, tramwaju, autobusu. Żałuje tylko, że nie ma "konsumu", dużego sklepu, który znajdował się na rogu ul. Szpitalnej i Rokicińskiej, dziś Piłsudskiego. Bogumił Zawadzki, łódzki przewodnik, mówi że był to chyba pierwszy łódzki hipermarket. Powstanie "konsumu" jest związane z Oskarem Konem, jednym z właścicieli "Wimy". Sklep otwarto jeszcze przed wojną. Sprzedawano w nim artykuły spożywcze, tekstylne. Wszystko było w nim droższe niż w innych sklepach.

- Ale pracownicy dostawali talony na zakupy w "konsumie", więc chętnie tu kupowali - mówi Bogumił Zawadzki.

44-letnia Anna Borecka, wychowała się na tzw. starym Widzewie. Mieszkała w blokach przy ul. Szpitalnej. Pamięta dobrze i "konsum". Jako dziewczynka często tam chodziła. "Konsum" zburzono, gdy poszerzano ul. Rokicińską.

Ul. Szpitalna, gdyie wychowała się Ania, swą nazwę zawdzięcza znajdującemu się tu przed laty szpitalowi. Wybudowano go dla pracowników firmy Kunitzer i Heinzel. Był to parterowy barak, w którym znajdowało się 40 łóżek. W tym miejscu jest dziś przychodnia lekarska.
Bogumił Zawadzki wspomina, że przy ul. Szpitalnej, naprzeciwko murowanych "kunitzerówek", w miejscu gdzie jest dziś przedszkole , znajdował się magiel. Obsługiwał mieszkańców ul. Niciarnianej, Szpitalnej, Rokicińskiej. Było to miejsce gdzie nie tylko maglowało się pranie, ale też plotkowało o sąsiadach.

Najważniejszą fabryką w tej części Łodzi była Widzewska Manufaktura. Założyli ją pod koniec dziewiętnastego wieku Juliusz Kunitzer i Juliusz Heinzel. Po pierwszej wojnie światowej jej głównym udziałowcem został Oskar Kon. Popularna "Wi-ma" miała dużą przędzalni, z czasem też odlewnię i fabrykę maszyn. Była jednym z największych zakładów przemysłowych w Łodzi. W "Wi-mie" kręcono w 1927 roku pierwszą ekranizację "Ziemi obiecanej". W czasie wojny stała się częścią koncernu Hermana Goeringa.

- Oskar Kon zrzekł się na rzecz Goeringa udziałów w fabryce - wyjaśnia Alina Jabłońska. - Akcje miał jednak ulokowane w szwajcarskim banku i mógł je odebrać tylko osobiście. Niemcy zawieźli więc go do Szwajcarii. Dzięki temu Oskar Kon, który był Żydem, przeżył wojnę.

Po wojnie Wi-Mę upaństwowiono. W 1949 roku na jej bazie powstały trzy zakłady: Widzewskie Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. 1 Maja, Fabryka Maszyn i Części Zamiennych "Wifama", oraz Zakłady Włókien Chemicznych "Anilana". Dziś zakłady bawełniane znów nazywają się "Wima".

W latach 60. Michalina Tatarkówna, ówczesna szefowa łódzkiego komitetu PZPR, zadecydowała, że robotnicy widzewskich fabryk powinni zamieszkać na nowym osiedlu. W okolicach ul. Rokicińskiej, Niciarninej, Szpitalnej, Konstytucyjnej, Kazimierza i Józefa wybudowano bloki. Osiedle to nazwano Widzew-Zachód. Wcześniej na tych terenach znajdował się folwark Wi-my.

- Folwark znajdował się naprzeciw miejsca, gdzie dziś stoi widzewski Urząd Stanu Cywilnego - mówi Bogumił Zawadzki.

Do dziś, na tyłach Szkoły Podstawowej nr 37 znajdują się dwa pałacyki należące do dawnych właścicieli "Wi-my". W drewnianym, który zajmowała po rozwodzie z Oskarem Konem jego żona, do dziś mieszkają lokatorzy. W drugim, znajdującym się niemal naprzeciw, po wojnie znajdowała się m.in szkoła partyjna i przedszkole.
Kościół św. Kazimierza, był przez lata jedyną parafią dla tej części Widzewa. Jego budowę rozpoczęto w 1925 roku, a zakończono w 1936. Jednak parafię erygowano tu już w 1911 roku. Wierni modlili się najpierw w drewnianej szopie zakończonej sygnaturką, którą kupił na wystawie zorganizowanej w parku im. Staszica Juliusz Kunitzer.

Po wojnie, w parafialnych budynkach otworzono kino "Pokój". Całe rodziny chodziły tam na seanse filmowe. Obok, też w salach należących do parafii, było przedszkole. Bogumił Zawadzki z rozrzewnieniem wspomina jak pięknie kiedyś wyglądała ul. Niciarniana. Była porośnięta czterema rzędami lip. Sprawiały wrażenie wielkiej altany.

- Kiedy zaczęto budować bloki, większość lip wycięto - dodaje pan Bogumił.

Widzew to też klub sportowy. Dziś stadion pierwszoligowego Widzewa znajduje się przy ul. Piłsudskiego. Przed wojną w tym miejscu mieścił się klub fabryczny "Wi-my" założony w 1922 roku. Widzew mecze rozgrywał na skromnym boisku, w miejscu, gdzie stoi dziś Centrum Handlowe "Tulipan".

Anna Borecka pamięta starą, drewnianą trybunę, która stała jeszcze, gdy Widzew w 1975 roku awansował do ekstraklasy. Nie ma jej, jak też starej drewnianej hali sportowej, do której chodziło się m.in na mecze bokserskie.

Anna Borecka mieszka dziś na Polesiu, ale lubi odwiedzić swój "stary" Widzew. Przejść uliczkami między blokami i powspominać dawne czasy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki