Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widział podpalacza sklepu

Stanisław Śmierciak
Mirosław Piznal widząc podpalacza i ogień zaalarmował właścicielkę sklepu. - Nie było czasu gonić podpalacza, trzeba było ratować sprzedawczynię - mówi. Pożar ugasiły trzy zastępy strażaków
Mirosław Piznal widząc podpalacza i ogień zaalarmował właścicielkę sklepu. - Nie było czasu gonić podpalacza, trzeba było ratować sprzedawczynię - mówi. Pożar ugasiły trzy zastępy strażaków Fot. Stanisław Śmierciak
Nowy Sącz. Mężczyzna przyszedł do sklepu „U Ani”, oblał jego ściany benzyną i podpalił na oczach ludzi. Pan Mirosław ostrzegł sprzedawczynię. Policja szybko ujęła piromana. Ukrył się we własnej szafie

Sądeczanin Mirosław Piznal widział, jak młody mężczyzna podpalił mały sklep przy ul. Krokowskiego, na obrzeżach osiedla bloków mieszkalnych Gorzków w Nowym Sączu.

- Siedziałem z kolegami przy stoliku pod parasolem, w małym ogródku po lewej stronie od wejścia do tego sklepiku - relacjonuje Mirosław Piznal. - W pewnym momencie pojawił się mężczyzna, który, podobnie jak my, dość często odwiedzał to miejsce. Tym razem jednak nie usiadł przy stoliku - opowiada pan Mirosław. - Z kanistra zaczął wylewać jakiś płyn na ścianę sklepu. Jak zobaczyliśmy, że sięga po ogień, rzuciliśmy się, by go powstrzymać i schwytać. Tu ognia nie podłożył i rzucił się do ucieczki. Był szybszy od naszego pościgu.

Podpalił z dwóch stron

Mirosław Piznal mówi, że kiedy ruszył pościg, zauważył ogień po drugiej stronie budynku. Tam płomienie wychodziły spod paneli osłaniających ścianę i sięgnęły już dachu. Pojawił się ciemny dym.

- Wbiegłem do sklepu krzycząc do właścicielki, żeby uciekała, bo sklep się pali. Ostrzegłem, że dym może ją zatruć lub runie na nią dach, który już wtedy zaczynał płonąć. Była przerażona i szybko wyszła - dodaje Piznal. - Baliśmy się o sklepową, bardzo sympatyczną kobietę w średnim wieku, która mieszka w podsądeckiej Żeleźnikowej. Wszyscy wiemy, że ten sklepik to dorobek jej życia - mówi.

Zagrożenie i ratunek

Jak relacjonuje Mirosław Piznal, widok dymu i płomieni sprawił, że któryś z sąsiadów szybko przybiegł z wiadrem wody. Chciał tak gasić pożar, ale ogień już rozprzestrzenił się pod płytami pokrywającymi elewację na części budynku kiosku spożywczego.

Sprzedawczyni ze sklepu po drugiej stronie ulicy, niemal naprzeciw podpalonego budynku, pokazuje jak niewiele brakowało do tragedii.

- Do ściany sklepu, który został podpalony, przylega drewniany płot, na końcu którego jest ganek domu. Mieszka w nim starsza kobieta, która od dawna nie wychodzi. Mogła się spalić lub udusić dymem - mówi ekspedientka.

Trzy jednostki straży pożarnej gasiły pożar przez ponad trzy godziny. W tym czasie policja ruszyła tropem podpalacza. Policjanci szybko dowiedzieli się, że to 31-latek mieszkający w pobliżu spalonego sklepu.

- Kiedy funkcjonariusze weszli do domu poszukiwanego, mieszkanie wydawało się puste - relacjonuje młodszy aspirant Justyna Basiaga, rzeczniczka prasowa sądeckiej policji. - Znaleźliśmy podpalacza ukrywającego się w szafie.

31-latek został zatrzymany. Za podpalenie zagrażające życiu osób znajdujących się w sklepie grozi mu nawet do 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski