Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzów traktują po pańsku

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. O Zderzaku pisałam tu nieraz, ale zawsze tylko przy okazji… Przy okazji jakiejś wystawy czy wydarzenia. Wydawało mi się, że Zderzak zupełnie nie nadaje się na felieton, raczej na solidną publikację, zwłaszcza że świetna galeria obchodzi okrągłe, trzydzieste urodziny.

Ale pomyślałam, że przecież coś z felietonowej formy w całej działalności Zderzaka jest: polifonia impulsów, brak marketingu, niezależność i wdzięk migotliwej, żywej inteligencji.

Nie mam zamiaru robić tu wykładu na temat historii galerii, wystaw ważnych i mniej ważnych, istotnych tekstów Jana Michalskiego i Marty Tarabuły, ich osiągnięć, o których w świecie sztuki było głośno. To wszystko można sobie znaleźć i przeczytać gdzie indziej. Najciekawsze jest coś zgoła innego.

Tarabuła i Michalski traktują widzów i gości po pańsku, w niegdysiejszym stylu. Boże broń, nie jak klientów, lecz jako partnerów w rozmowie o sztuce. I zapędzają nas do wysiłku dyskusji. Często dyskusji zasadniczej, pryncypialnej i erudycyjnej, ale równie często do intelektualnej gry, zabawy nieomal, na miny, na maski, na umiejętność odnajdywania cytatów i podskórnych znaczeń. Komercyjny charakter przedsięwzięcia, z przyczyn oczywistych z pewnością istotny, pozostaje w dalekim tle; nieobciążający, nienachalny, zredukowany do roli akcesoryjnej. Właśnie na tym polega fenomen Zderzaka i jego wyjątkowość.

Jeśli chodzi o miejsce, to galeria dysponuje skromną powierzchnią przy ulicy Floriańskiej 3, na ostatnim piętrze, gdzie trzeba się wdrapać, pokonując sporo złośliwie niewygodnych schodów. Aż chciałoby się dostrzec tu symboliczne dla Zderzaka znaczenia: adres arcykrakowski, prestiżowy, ale przecież bez szumnej witryny, bez lansu, nieomal dla wtajemniczonych. Może już taka ich karma? Ostatecznie, startowali w 1985 roku, też na poddaszu, tyle że na Dębnikach, bez zezwoleń i cenzury, w drugim obiegu, jako przedsięwzięcie prywatne i misyjne.

To oczywiste, że Zderzak wiele zrobił, by przywrócić nam artystów świetnych i zmarginalizowanych: Jurrego - Jerzego Zielińskiego, i Andrzeja Wróblewskiego. Także wielu młodych a dziś już sławnych artystów pokazano tu pierwszy raz. Dość powiedzieć, że wśród piątki Polaków, którzy znaleźli się wśród „100 malarzy jutra” (brytyjskie wydawnictwo Thames and Hudson) aż czworo prezentowanych było w Zderzaku. I wiele osób pamięta, ze można było tu kupić za 500 zł Wilhelma Sasnala, którego obrazy dzisiaj „chodzą” w zawrotnych cenach. A więc znawstwo? Oczywiście, ale też intuicja. Na czym bazują? Co dla nich było - i jest -ważne? Odpowiedź przynosi jubileuszowa wystawa „Kunstkammer. O miłości do sztuki”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski