Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więcej niż zabytek

Redakcja
Rozmowa z Ryszardem Wierzbickim, muzykiem, b. członkiem zespołu "Wawele", właścicielem rolls-royce'a silver shadow II

   - Wiele pojazdów ma charakter kultowy. Miłośnicy pięknych, klasycznych samochodów śnią o porsche 911, chevrolecie corvette czy mercedesie coupé. Rolls-royce wydaje się znajdować poza zasięgiem zwykłego śmiertelnika. Skąd u Pana pomysł zakupu takiego pojazdu?
   - Wydaje mi się, że nie ma w tym nic niezwykłego. Samochody tej marki zawsze bardzo mi się podobały. Czytałem o nich sporo jeszcze w młodości. Myślę, że moje zainteresowanie rolls-royce'ami łatwo zrozumieć. Auta te są nie tylko piękne, niezwykle komfortowe i trwałe. Zwracają uwagę zastosowaną w nich zaawansowaną techniką. Mój samochód, który wyprodukowany został przed 28 laty, posiada m.in. hydropneumatyczne zawieszenie, tempomat, automatyczne poziomowanie, automatyczną klimatyzację, czujnik zamarzania jezdni i elektrycznie sterowane fotele, których położenie można dostosować do indywidualnych potrzeb, a także wiele rozwiązań poprawiających komfort podróżowania - m.in. podświetlane tylne słupki, co pozwala pasażerom oddawać się lekturze.
   - Sprowadzony przez Pana egzemplarz jest w bardzo dobrym stanie. Takiego auta nie kupuje się chyba z ogłoszenia?
   - Tak to prawda, samochód kupiłem od miłośnika rolls royce'ów. Auto było w bardzo dobrych rękach, pod opieką fabrycznych mechaników. Pomogły mi kontakty, które ma w Wielkiej Brytanii mój brat mieszkający w tym kraju od ponad 30 lat. Z Anglią związany jest również mój dziadek Stanisław Jóżwiak, jeden z nielicznych cudownie uratowanych żołnierzy, więźniów Kozielska.
   - Dla angielskich celników nie było chyba normalne, że taki pojazd sprowadza sobie Polak….
   - Otóż cała procedura sprowadzenia samochodu nie jest prosta. Ten rolls-royce trafił do Polski jako pojazd zabytkowy. Zanim otrzymał żółte tablice, świadczące o wpisaniu do rejestru wojewódzkiego konserwatora zabytków, został poddany ekspertyzie przez rzeczoznawcę, który stwierdził, że samochód jest w doskonałym stanie i że ma wartość kolekcjonerską. Prawdą jest, że w chwili gdy przekraczałem granice brytyjską powiedziałem, iż celem mojego przyjazdu jest zakup rolls-royce'a, celniczka bardzo się zdziwiła. Myślała, że żartuję. Zapytała mnie, kim jestem, odpowiedziałem, że przedsiębiorcą budowlanym. "A ile osób pan zatrudnia". Stwierdziłem, że 30. Wtedy już tylko pokiwała głową i zapytała, dlaczego nie kupuję rolls-royce'a w Polsce. "Takiego modelu w Polsce nie ma" - zażartowałem.
   - Było chyba wielką frajdą wracać rolls-royc'em przez Anglię i Niemcy...
   - Już na promie płynącym z Hull do Rotterdamu mieliśmy małą przygodę. Wjeżdżaliśmy nań pierwsi i po zaparkowaniu samochodu poszliśmy na pokład dla pasażerów. Wychodząc z kajuty, stwierdziłem, że przy naszym rollsie kłębi się spory tłumek gapiów, mimo że dwa auta dalej stał jeden z najnowszych modeli bentleya. Mieliśmy przy sobie takie normalne torby plastykowe z jedzeniem i byliśmy ubrani swobodnie, więc postanowiliśmy się wycofać i nie szokować swym wyglądem Anglików. W Niemczech, gdy przejeżdżaliśmy przez małe miasteczka, klaskano na nasz widok. Auto miało brytyjskie numery i Niemcy, kochający się w takich samochodach, myśleli ze jesteśmy Anglikami.
   - Jedynym Pana zmartwieniem jest chyba spory apetyt tego auta na paliwo?
   - Na pewno rolls-royce nie został skonstruowany z myślą, o użytkowniku, który jest zmuszony do oszczędnej, ekonomicznej jazdy. Rolls royce to pojazd arystokratów, dyplomatów, polityków. "Silver shadow" jest modelem dość jak na tę markę popularnym, dzięki czemu może być dostępny dla osób, które nie są nazbyt majętne. Takie modele jak phantom IV kosztują zawrotne kwoty, fabryka do nich dopłacała. Wszystkie "czwórki" były produkowane z pierwokupem fabryki. Faktem jest, że eksploatacja rolls-royce'a wiąże się ze sporymi kosztami. Silver shadow II ma silnik o pojemności 6750 ccm i pali w jeździe miejskiej 22-28 litrów benzyny. Najwięcej paliwa zużywa w trakcie rozruchu.
   - Jestem świadkiem, że sprowadził Pan sobie z Anglii kłopot na głowę. Teraz trudno opędzić się m.in. od kolegów syna, którzy takim wyjątkowym samochodem chcieliby pojechać na ślub.
   - Auto rzeczywiście bardzo się podoba. Wielokrotnie służyło do celów reprezentacyjnych moim znajomym i przyjaciołom. Osoby, które miały okazję jechać tym samochodem, stwierdzają, że jest idealnie wyciszone i niezwykle wygodne. Ma komfortowe zawieszenie i piękny wygląd. Dzięki potężnemu silnikowi bez większych trudności rozpędza się na autostradzie do 220 km/h i "zamyka licznik", nie ustępując w szybkiej jeździe najnowszym modelom mercedesa czy audi, co może być szokujące, gdy weźmie się pod uwagę, że samochód ten jest w dość "zaawansowanym" wieku.
Rozmawiał:
JANUSZ MICHALCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski