Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieczór w kinie Delphi

Ryszard Terlecki
W Berlinie odwołano pokaz filmu „Smoleńsk”, którego projekcja, opłacona przez stronę polską, przeznaczona była dla parlamentarzystów, urzędników ministerstwa spraw zagranicznych, dziennikarzy, a także miejscowej Polonii.

Wcześniej ambasada polska rozesłała ponad 800 zaproszeń. Przedstawiciel firmy, która jest właścicielem kina, tłumaczył, że „kontrowersyjny” film stwarza zagrożenie dla widzów. Kto przekazał mu polecenie wycofania się z umowy? Funkcjonariusze policji, a może władze miasta? Jaki podano argument?

Pewien polski obywatel, który nie płaci alimentów, ale za to wojażuje po Europie z reklamą sędziego Rzeplińskiego, zagroził podłożeniem bomby? A może islamiści z Kolonii, których od sylwestra do dziś nie udało się namierzyć, przyjadą z gościnnymi występami? Może na party u burmistrza rosyjski ambasador groźnie zmarszczył brwi? Z pewnością poważnym zagrożeniem nie mogła być pikieta naszej rodzimej elity rozumu, gdyby akurat nie miała nic innego do demonstrowania i wybrała się do Berlina.

W Polsce w głównym programie telewizji można było oglądać niemiecki serial o moralnych rozterkach bohaterskiej armii, maszerującej na wschód, a w Berlinie, w eleganckim kinie „Delphi” dla zamożniejszej publiczności, nie można urządzić pokazu polskiego filmu o kulisach smoleńskiego śledztwa.

Po projekcji serialu „zaprzyjaźnione” media tłumaczyły nam, że to tylko artystyczna wizja reżysera, który miał prawo przedstawić żołnierzy AK jako dzikich oberwańców, chętnie wspierających Niemców w mordowaniu Żydów. Ciekawe, co przeczytamy w niemieckich gazetach na temat skandalu z berlińskim pokazem? A może nic, bo po co mieszać w głowach publiczności, którą już raz poinformowano o nieudolnych polskich pilotach i pijanych generałach?

Opowiadał mi niedawno polski ksiądz, który w lecie pracuje na niemieckich parafiach, w czasie gdy miejscowy proboszcz wyjeżdża na wakacje, że w całej okolicy niemieccy rodzice nie życzą sobie, aby ich dzieci dojeżdżały do szkoły tym samym autobusem, w którym mogą spotkać dzieci o innych kolorach skóry. A w przedszkolach żądają osobnych grup dla niemieckich maluchów. Ruch ten narasta i spędza sen z oczu lokalnych władz.

Ale media wolą roztrząsać zmartwienia polskiego Trybunału Konstytucyjnego, któremu polski rząd i polski parlament złośliwie nie pozwalają łamać konstytucji i nie dają pieniędzy na huczne jubileusze. W tym kontekście fabularny film o Smoleńsku bynajmniej nie jest artystyczną wizją polskiego reżysera, tylko podstępnym ciosem wymierzonym w europejski ład i porządek. A Niemcy bardzo chętnie widzieliby się w roli strażnika takiego porządku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski