Marek Baran: BEZ NARKOZY
Tacy kolędnicy mogli liczył na hojniejsze datki, a niektórych zapraszano nawet do domów i obdarowywano świątecznymi smakołykami.
Kiedy wróciłem do Tarnowa, czar prysł w zderzeniu z miejskim wydaniem kolędy. Do mojego mieszkania zapukał jakiś wyrostek. Coś tam nucił pod nosem, a w rękach miętosił maleńką papierową szopkę. Skąd ją wytrzasnął, nie wiem. Nie zdążyłem zapytał, bo szybko zatrzasnąłem przed nim drzwi. Mam już dosył tolerowania pseudokolędników, wyłudzających pieniądze "wśród nocnej ciszy".
Na wsi tacy profani nie zarobiliby ani grosza. Nie powinni nic zarobił także w mieście. Powinniśmy solidarnie dał odpór tej miejskiej tradycji wyłudzania w imię Boże. Po to, by całkiem nie wykoślawił, pięknej skądinąd, tradycji kolędowania. Hej, kolęda, kolęda!
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?