Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiejskie szkółki

Redakcja
Wdzieciństwie jeździłam na wakacje do Rytra – mieszkaliśmy tam u przyjaciół mojego ojca. Uczyli w miejscowej szkole, a kaganek oświaty nieśli wszystkim mieszkańcom wsi. Wsi, w której w latach 50. nie było nawet prądu.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Kiedyś mama została z nami na wakacjach dłużej – ja miałam 4 czy 5 lat, ale starsi bracia podlegali już surowemu obowiązkowi szkolnemu. Znalazło się wyjście: przez wrzesień chodzili do szkoły w Rytrze. Uchodzili tam za geniuszy – z natury rzeczy, czyli z tego, że byli mieszczuchami i uczyli się w szkole w Krakowie, byli "do przodu” w stosunku do swoich rówieśników. Bo warunki nauki na wsiach były przecież nieporównywalne do tych w miejskich szkołach. Weźmy rzecz chociaż tak prozaiczną, jak opalanie sal węglem albo wychodzenie na przerwie do wygódki – a ze spraw czysto oświatowych – uczenie się w łączonych klasach, co nie należało do rzadkości i lekcje wychowania fizycznego "odprawiane” na korytarzu albo przed szkołą. Różnica poziomów nauczania była zresztą zauważana również przez czynniki oficjalne – stąd wzięły się przecież sławne punkty za pochodzenie dodawane głównie dzieciom rolników zdającym egzaminy na studia.

Sytuacja zaczęła się zmieniać w latach sześćdziesiątych, gdy nastąpił wysyp szkół tysiąclecia. Także i na wsi. Nauczyciele, którzy często nie mieli pedagogicznego przygotowania, musieli je uzupełniać, kończyć studia, co doprowadziło do tego, że poziom wiejskiej oświaty i warunki, w jakich uczą się dzieci i pracują nauczyciele, nie odbiegają od tego, jaki jest w szkołach w mieście.

Moje wnuki, krakusy z dziada pradziada, wyprowadziły się z rodzicami na wieś. Chodzą do małej szkółki w Sułkowie, będącej filią dużej podstawówki w Wieliczce. Bywają w Krakowie w teatrze, zwiedzają zabytki, jeżdżą do kina, na pływalnię, wydają szkolną gazetkę. Poziom ich wiedzy w niczym nie odbiega od tego, co potrafią ich rówieśnicy ze szkół w Krakowie. Jest to m.in. konsekwencją umiejętności nauczycieli, a także warunków, jakie są w szkole: procentuje to, że klasy są nieliczne, że nauczyciele naprawdę znają każde dziecko itp. Podobnie jest zresztą i w innych mniejszych miejscowościach, w których szkoły nie są molochami. Problem tylko, jak długo uda się je utrzymać...

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski