Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Większa szansa rozwoju

Redakcja
Filip Kurto na treningu Rody FOT. MARCIN WIDOMSKI
Filip Kurto na treningu Rody FOT. MARCIN WIDOMSKI
- Mecz przeciwko PSV Eindhoven był dla Pana pod wieloma względami "naj"? Najważniejszy, najtrudniejszy w karierze?

Filip Kurto na treningu Rody FOT. MARCIN WIDOMSKI

ROZMOWA z FILIPEM KURTĄ, bramkarzem holenderskiej Rody Kerkrade

- Zgadza się. Nigdy do tej pory nie miałem okazji stawić czoła tak trudnemu rywalowi na tak wysokim poziomie. Jednak nie byłem tym stremowany.

- Po przegranej 0:5 mecz był też chyba tym najgorszym?

- Zdarzyło mi się już wpuścić kilka bramek w meczu, ale to było w Młodej Ekstraklasie, więc nie było to tak widoczne, jak w spotkaniu Eredivisie. Największy zarzut mam do siebie za czwartą bramkę, bo strzelający Jeremain Lens uderzał z ostrego kąta, więc mogłem to obronić.

- Dodatkowym smaczkiem była rywalizacja z broniącym w PSV Przemysławem Tytoniem.

- Prawdę mówiąc, nie podchodziłem do meczu z PSV pod tym względem w szczególny sposób. Spotkaliśmy się w tunelu, zamieniliśmy kilka słów i to wszystko.

- Często jest Pan porównywany do Tytonia, który nie tak dawno grał w Rodzie Kerkrade. Jak Pan to odbiera?

- Nie przywiązuję do tego większej wagi. Staram się wykonywać swoją robotę najlepiej jak potrafię, a tutejszej prasy nie śledzę pilnie.

- Do klubu z Limburgii przechodził Pan ze świadomością przejęcia roli pierwszego bramkarza? Przez ponad trzy lata w Wiśle zaliczył Pan jedynie epizody w ekstraklasie.

- Byłem przekonany, że będę musiał walczyć o miejsce w podstawowym składzie, bo nie będzie mi to podane na tacy. Jednak wiedziałem, iż ciężko pracując, mam szansę osiągnąć ten cel i, jak widać, tak też się stało.

- Obecność innych polskich piłkarzy w drużynie mocno nakłoniła do wybrania tego klubu?

- Nie było to kluczowe podczas podejmowania decyzji. Niemniej ich obecność tutaj była dla mnie bardzo pomocna. Dzięki nim szybciej się zaaklimatyzowałem i wszelkie nowości przychodziły łatwiej.

- Pojawiały się oferty z innych klubów?

- Nie docierały do mnie sygnały od innych klubów. Rodę uważałem za bardzo dobre dla mnie miejsce, będę mógł się tu rozwijać.

- Nie zaświtała w głowie myśl: "Skoro w klubie z Eredivisie jestem pierwszym bramkarzem, to trzeba było wcześniej spróbować sił poza Krakowem"?

- Nigdy nie myślałem w ten sposób. Wisła składała mi oferty. Rozmawiałem z prezesem Bogdanem Basałajem i powiedziałem, że nie chcę dłużej znajdować się na zapleczu, dlatego odmówiłem. Decyzja o przejściu do Wisły była dla mnie w tamtym czasie najlepszą z możliwych. Bardzo dużo się tam nauczyłem, ale ciągle byłem tylko trzecim bramkarzem. A żeby się rozwijać, zwłaszcza na mojej pozycji, trzeba dużo grać.

- Mateusz Prus bardziej cieszył się z przybycia rodaka, czy zmartwił nowym konkurentem do gry między słupkami?

- Na pewno liczył na grę w pierwszej jedenastce (śmiech). Jednak, mimo wszystko, wydaje mi się, że jest zadowolony z kolejnego Polaka w zespole.

- Piłkarze z Polski mocno trzymają się razem w Kerkrade?

- Mieszkamy blisko siebie. Mateusz i Mikołaj (Lebedyński - red.) mają lokum mniej więcej kilometr ode mnie. Oczywiście, czasem spotykamy się na mieście coś zjeść albo u któregoś obejrzeć jakiś mecz.
- Jak się Panu podoba Holandia?

- Jest tu bardzo cicho i spokojnie. Świetne miejsce do normalnego życia. Nie zdążyłem zobaczyć zbyt wiele, tylko okolicę, kiedy odwiedziła mnie rodzina. Oczywiście chcę zwiedzić Amsterdam i inne ciekawe miejsca w Holandii, których jest pełno, ale na to potrzeba czasu.

- Dostrzega Pan jakieś różnice między Wisłą a Rodą?

- Są do siebie podobne. To dwa solidnie i profesjonalnie prowadzone kluby.

- Treningi czymś się różnią?

- Tutaj bardzo dużo mamy wewnętrznych gierek, znacznie częściej niż w Polsce przeprowadzane są ćwiczenia z piłką. W szkoleniu bramkarzy ogromny nacisk kładzie się na ich grę nogami. Akcje z własnej połowy wyprowadzane są długo i przetrzymuje się piłkę, wymieniając mnóstwo podań, korzystając przy tym z bramkarza. Jednak w kwestii treningów nie było dla mnie większego zaskoczenia, po styczności z Robertem Maaskantem. Od razu widać, że on i mój obecny szkoleniowiec Ruud Brood mieli podobny warsztat trenerski, bo zajęcia w Rodzie są podobne do tych w Wiśle.

W Kerkrade rozmawiał MARCIN WIDOMSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski