Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Większe minimum płacowe: troje nie chce naraz…

Redakcja
Rada Trójstronna ma poważny ambaras, bo jeśli dwóch jej członków — przedstawiciele przemysłowców oraz związków zawodowych — opowiadają się za zwiększeniem minimalnego wynagrodzenia, to trzecia strona — rządowa — sprzeciwia się temu kategorycznie.

Związkowcy pikietowali ministerstwa domagając się decyzji rządu o zwiększeniu minimalnego wynagrodzenia. Fot. Marian Paluszkiewicz

Wobec tego we wtorek nie doszło do porozumienia Rady, która zebrała się na nadzwyczajne posiedzenie, żeby wysłuchać stanowiska rządu. Ten uznał, że podjęcie decyzji należy odroczyć do jesieni, kiedy będzie formowany budżet. Pracodawcy wobec stanowiska rządu zachowali neutralność, toteż stanowiska jedynie związkowców nie wystarczyło, żeby we wtorek zapadła decyzja Rady w sprawie zwiększenia minimalnego wynagrodzenia.

Zwolennicy zwiększenia wynagrodzenia przytaczają szereg ważkich argumentów, że minimalne wynagrodzenie na Litwie jest jedno z najniższych w Unii Europejskich, że od kilku lat jest zamrożone, że inflacja zżarła już 25 proc. jej siły nabywczej.

— Mamy paradoksalną i chyba wyjątkową na skalę Europy sytuację, gdy związki zawodowe domagają się zwiększenia minimum zarobkowego, z czym też zgadza się największy pracodawca w postaci Konfederacji Przemysłowców, więc logiczną tu byłaby też odpowiednia decyzja rządu. Rząd jednak temu sprzeciwia się. Jeśli więc jego stanowisko nie zmieni się, to będziemy zmuszeni poinformować o tej paradoksalnej sytuacji Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny oraz miedzynarodowe organizacje pracownicze — powiedziała „Kurierowi” Gražina Gruzdienė, prezes Związków Zawodowych Przemysłu Spożywczego oraz przedstawicielka Konfederacji Związków Zawodowych w Radzie Trójstronnej.

Poparcie dla postulatów związkowców znalazło się też w Sejmie, gdzie pod obrady parlamentu wniesione zostały aż dwie rezolucje w tej sprawie. Jedna, autorstwa posła Vidmantasa Žiemelisa, zakłada zwiększenie od 1 lipca minimalnej płacy z 800 do 900 litów oraz od 1 stycznia przyszłego roku do 1 000 litów, przy równoległym zwiększeniu minimum nieopodatkowanego. Autor drugiej rezolucji, poseł Gintaras Songaila proponuje natomiast zwiększyć wynagrodzenie o 200 litów i już od 1 lipca.

Aczkolwiek te propozycje w zasadzie odpowiadają oczekiwaniom związkowców, ich przedstawiciele uważają jednak, że posłowie zwyczajnie wykorzystują sytuację do zarobienia punktów przedwyborczych.

— W ten sposób obumarłe partie próbują siebie promować, lecz realnego wpływu na wzrost wynagrodzenia te polityczne rezolucje nie będą miały, bo decyzja należy do rządu — zauważa Gražina Gruzdienė.

Tymczasem rząd, choć nie mówi kategorycznie „nie”, to jednak nie śpieszy z podjęciem decyzji. Premier Andrius Kubilius powtórzył we wtorek raz jeszcze, że „decyzja ta wymaga dyskusji” i może być podjęta bliżej końca roku, kiedy perspektywa finansowa państwa będzie mniej więcej klarowna. Premier podkreśla, że wydatki przyszłorocznego budżetu znacznie wzrosną z tytułu rekompensaty zmniejszonych na okres kryzysu rent i emerytur, na co rząd dodatkowo będzie musiał znaleźć 600 mln litów. Toteż, według premiera, równoległe zwiększenie innych wydatków byłoby niebezpiecznym, a co najmniej wymaga to głębszej analizy i dyskusji.

Partnerzy koalicyjni premiera z Ruchu Liberałów proponują nie dyskutować, lecz zrekompensować ewentualny wzrost wydatków budżetowych redukcją kadry urzędniczej o 5-10 proc., jak też zmniejszeniem funduszu płacowego budżetówki również o 5-10 proc. Zdaniem liberałów, kroki te zabezpieczyłyby interesy finansowe państwa, ale też są konieczne względem wyników Powszechnego Spisu Ludności, które wykazują znaczny spadek liczby mieszkańców kraju.

Zdaniem liberalnego ministra sprawiedliwości, Remigijusa Šimašiusa, decyzja o zwiększeniu minimalnej płacy musi być wyważona również ze względu na obawy średniego i drobnego biznesu, który właśnie sprzeciwia się wzrostowi płac, bo zdaniem wielu drobnych przedsiębiorców, może to prowadzić do fali bankructwa średnich i drobnych przedsiębiorstw.

— Nie możemy rozstrzygać problemów jednych kosztem interesów drugich. Dlatego najpierw należy przeanalizować decyzję w sprawie zwiększenia minimalnego wynagrodzenia, żeby decyzja ta nie przyczyniła się do wzrostu bezrobocia i spadku przychodów drobnych przedsiębiorstw zagrażających ich funkcjonowaniu — powiedział nam we wtorek szef resortu sprawiedliwości.

Tymczasem związkowcy, pikietujący we wtorek przed Ministerstwem Sprawiedliwości, jak też przed innymi resortami w Wilnie, uważają argumenty strony rządowej, jak też propozycję przedyskutowania sprawy za element gry politycznej.

— Bo wiadomo, że chodzi o przyszłoroczne wybory, więc rząd gra na zwłokę, żeby decyzje w sprawie zwiększenia minimalnego wynagrodzenia podjąć bliżej terminów wyborów. Wtedy rząd będzie miał czym pochwalić się przed wyborami — zauważa Gražina Gruzdienė. Dodaje też, że związkowcy nie zamierzają uczestniczyć w grach politycznych i czekać na termin wyborów.

Związkowcy mają też propozycję, w jaki sposób można zaradzić obawom drobnego i średniego biznesu przed wzrostem minimalnej płacy. Zdaniem grup pracowniczych, dla poszczególnych sektorów albo regionów należałoby wprowadzić okres przejściowy na zwiększenie minimalnych wynagrodzeń.

Obecnie minimalne wynagrodzenie wynosi 800 litów brutto. Po odliczeniu podatków i zastosowaniu minimum nieopodatkowanego (obecnie standardowo 470 litów) wynagrodzenie wynosi około 670 litów netto.

Stanisław Tarasiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski