Wielbiciele realizmu albo 1+1=3

Takie, które kipią kreatywną energią. W jednej przestrzeni spotyka się pijących kawę i rozmawiających o życiu kulturalnym twórców festiwali sztuki i muzyki, właścicieli modnych galerii i twórców streetartowych przedsięwzięć. Wprost nie mogę uwierzyć, że teraz ci, którzy będą zmierzali pod Wawel, mogą zyskać do odwiedzenia podobne miejsce w Krakowie.

Czytaj także: Mały Rynek: kulturalny adres Krakowa >>

Na projekcie tzw. klastra kulturalnego zyskają wszyscy. Promocyjnie zyskają władze miasta, bo „obywatelskość” i „inicjatywy oddolne” to dziś słowa odmieniane przez wszystkie przypadki. Modnie jest mówić, że liczy się „siła społeczna”. I trzeba jasno powiedzieć, że w kulturze to się sprawdza – takie przedsięwzięcia jak Miesiąc Fotografii w Krakowie rodziły się w kręgu grupy zapaleńców, artystycznych partyzantów.

Z pewnością zyskają organizacje, które od dawna doskonale rozumieją, że współpraca między nimi to równanie, w którym 1+1= 3. Bo zyskujemy dodatkową energię, wartość dodaną, szerszy punkt widzenia. Wspólne projekty (czy te już zrealizowane, czy te dopiero planowane) różnych instytucji i organizacji dobrze to pokazują.

Zyska wreszcie Kraków. Rozstrzelone w różnych zakątkach miasta przedsięwzięcia skupią się w jednym miejscu. Ich potencjał kreatywny będzie bardziej widoczny.

A co zyskuję ja? Wiarę we władzę. Cieszą mnie bowiem rozmowy z kolejnymi radnymi. Nawet ci, którzy oficjalnie przyznają, że jeszcze nie znają projektu, już zaznaczają, że to „pomysł godny rozważenia”. Cieszę się, że ich stosunek do kultury współczesnej już nie przypomina surrealizmu czy informelu, sztuki niekontrolowanego gestu. Widać do budynku przy pl. Wszystkich Świętych zajrzała moda na realizm. Zobaczymy, na jak długo...