Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiele dni na śniegu daje optymizm

Artur Bogacki
Karolina Riemen-Żerebecka do sezonu 2016/17 przygotowuje się na zagranicznych zgrupowaniach
Karolina Riemen-Żerebecka do sezonu 2016/17 przygotowuje się na zagranicznych zgrupowaniach Fot. Archwium prywatne
Rozmowa z narciarką z Zakopanego KAROLINĄ RIEMEN-ŻEREBECKĄ, jedyną Polką startującą w Pucharze Świata w skicrossie.

- Jest Pani w trakcie przygotowań do nowego sezonu. Jak przebiegają?

- Można ocenić, że trzy czwarte już za mną. W tym roku zaczęły się wcześniej niż w poprzednim. Mam za sobą zgrupowanie w Argentynie, na śniegu i na torze spędziłam praktycznie cały sierpień. Licząc takie dni, to już teraz mam ich więcej niż podczas całych przygotowań do poprzedniego sezonu. Przede mną wyjazd do Szwajcarii, na dwa tygodnie. Pierwsze zawody Pucharu Świata odbędą się za dwa miesiące.

- Rok temu przygotowania przebiegały inaczej.

- W końcu udało mi się w lecie pojechać tam, gdzie jest śnieg i tory do skicrossu. W ubiegłym roku opcją były Australia i Nowa Zelandia, lecz to bardzo droga wyprawa, nie było na nią środków. Teraz udało się „wyprosić” w PZN pieniądze na takie zgrupowanie. W czerwcu byłam we Francji, trenowałam na trasie giganta. Patrząc na innych zawodników ze światowej czołówki, to i tak mam mało treningów, bo powinno zaczynać się w maju, aby po zakończeniu sezonu przerwa w jeździe była jak najkrótsza. Uznałam jednak, że potrzebuję trochę odpoczynku.

- Czyli jest Pani zadowolona z przygotowań?

- Nawet bardzo. W Argentynie były naprawdę świetne warunki, nigdy takich nie miałam. W Bariloche tor skicrossowy miałem praktycznie tylko dla siebie, trenowałam przez pewien czas z koleżanką ze Szwajcarii Fanny Smith (mistrzyni świata z 2013 roku - przyp.). Dostaliśmy do dyspozycji skuter śnieżny, więc można było wykonać więcej przejazdów. Na razie ten ośrodek nie jest tak popularny jak inne.

- Jak ocenić wykonaną pracę? Może na przykład czuje Pani, że poprawiła się technika jazdy?

- Technika na pewno, siła zresztą też. Trudno to jednak jakoś wymiernie ocenić, bo w tej dyscyplinie jest dużo czynników wpływających na dobry start. Czuję jednak, że jest lepiej.

- W poprzednim sezonie Pani wyniki „nagle” się poprawiły, gdy wróciła Pani do starych butów. Jak sprzętowo sytuacja wygląda teraz? Buty są te same?

- Buty mam nowe. Wiemy, co było przyczyną gorszych wyników. Wkładki między skorupą buta a łydkami były za małe, przez to nogi w kolanach były za bardzo pochylone do przodu, a to wpływało na spowolnienie jazdy. Sprawa się wyjaśniła i wszystko jest ok.

- Jakie plany wiąże Pani ze zbliżającym się sezonem?

- Mam nadzieję, że będę mogła powalczyć o podium Pucharu Świata. Nie wyznaczam sobie planów minimum, parę lat temu tak robiłam i mnie to nie satysfakcjonowało. Teraz za każdym razem staję na starcie po to, żeby wygrać.

- Ile zawodów będzie w Pucharze Świata?

- Bardzo dużo, chyba szesnaście. W FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska - przyp.) wymyślono taki minicykl, coś jak Tour de Ski, z zawodami niemalże dzień po dniu, za każdym razem w innym miejscu (Cross Alps Tour, w czterech ośrodkach - przyp). To bardzo mordercze warunki. Nasza dyscyplina jest taka, że trzeba się zapoznać na treningu z trasą, po której się ścigamy, a może zabraknąć na to czasu. Spodziewam się, że będzie przez to dużo kontuzji. Tym tourem zaczynamy sezon (pierwszy PŚ - 8-10 grudnia w Val Thorens we Francji - przyp.)

- A mistrzostwa świata? To będą najważniejsze zawody?

- Są ostatnie w sezonie. Odbędą się w Sierra Nevada (MŚ w narciarstwie dowolnym zaplanowano na 6-13 marca - przyp.). Nie można do nich podchodzić jak do najważniejszych i tylko do nich się przygotowywać.

- Czyli jeśli w Pucharze Świata będą dobre wyniki, a nie wyjdą mistrzostwa świata, to - mimo wszystko - będzie Pani zadowolona z sezonu?

- A pan by był? (śmiech). Mówię tak, bo nasz sport jest bardzo nieprzewidywalny. O zwycięstwie decyduje wiele czynników. To nie jest tak jak w choćby biegach narciarskich, że jak jest forma, to się wygrywa. Można być w świetnej dyspozycji, a nie zdziałać nic. Mogę zapewnić, że będę dobrze przygotowana i dam z siebie wszystko.

- To kolejny sezon, w którym Pani będzie jedyną reprezentantką Polski w skicrossie. Może ostatnio ktoś inny zainteresował się tą dyscypliną i jest szansa, że wkrótce się to zmieni?

- Moim zdaniem, w najbliższym dziesięcioleciu nie pojawi się nikt nowy. To dlatego, że nasze narciarstwo alpejskie „leży” i nie widzę szans, żeby się to zmieniło. Nie ma zawodników, którzy poradziliby sobie w skicrossie. W tym sporcie trzeba bardzo dobrze jeździć na nartach, nawet po to, żeby się nie poturbować.

- W 2018 roku odbędą się igrzyska olimpijskie. Pani już myśli o tej imprezie?

- W skicrossie trudno się przygotowywać tylko do jednych zawodów. Żeby być dobrym, trzeba cały czas jeździć. Igrzyska to igrzyska, zdaję sobie sprawę, że będą większe oczekiwania niż zazwyczaj i presja medalu. Staram się nie zwracać na to uwagi, będę podchodzić do tego startu jak do każdego innego.

Rozmawiał Artur Bogacki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski