Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiele hałasu o 4,5 miliona złotych

Grzegorz Skowron
Nie rozumiem entuzjazmu, jaki towarzyszy budżetowi obywatelskiemu. Tyle zachodu, żeby rozdzielić 4,5 mln złotych! Wielkie przygotowania, kampanie promocyjne, zachęcanie do głosowania, zaangażowanie urzędników – wszystko tylko po to, by stworzyć pozory demokracji.

Zdaję sobie sprawę, że to ocena idąca wbrew powszechnym, bardzo pozytywnym opiniom na temat budżetu obywatelskiego. Może jest zbyt krytyczna, ale chyba warto zastanowić się nad wątpliwościami. A tych naprawdę nie brakuje. Jak choćby te dotyczące wysokich kosztów ustalania takiego planu wydatków.

Na samą promocję idei budżetu obywatelskiego magistrat wydaje ponad 300 tys. złotych, a przecież są jeszcze koszty przygotowań, pracy urzędników, komisji wyborczych, które będą liczyć głosy.

Gdyby taka proporcja kosztów obsługi budżetu do jego wartości odnosiła się do budżetu całego miasta, nikt na urzędującym prezydencie nie zostawiłby suchej nitki.

Ile projektów może trafić do obywatelskiego budżetu? Już podczas urzędniczej weryfikacji odrzucono część z nich, co ich zwolennicy uznali za przejaw władzy urzędniczej, a nie spełnienie demokratycznych zasad.

Teraz w głosowaniu będziemy wybierać te zadania i inwestycje, które zostaną sfinansowane z puli 4,5 mln zł. Nie trzeba nikogo przekonywać, że zawiedzionych będzie znacznie więcej niż zadowolonych.

Jakby tego było mało, zmieniane są zasady w trakcie gry. Z ust prezydenta Jacka Majchrowskie­go padła deklaracja, że część projektów, które nie zmieszczą się w obywatelskim planie wydatków, trafi do miejskiego budżetu. To ukłon wobec odrzuconych, ale przecież wszystkich pominiętych chyba nie da się umieścić w miejskim harmonogramie wydatków. Znowu będą więc lepsi i gorsi.

Wróćmy do sprawy najistotniejszej – przyjmowania budżetu obywatelskiego przez powszechne głosowanie. Skoro to taki dobry sposób, to może uchwalajmy tak budżet całego miasta. Dajmy mieszkańcom prawa zgłaszania propozycji, potem niech urzędnicy je weryfikują, prowadźmy szeroką kampanię informacyjną na temat nowych propozycji, a na końcu niech krakowianie idą do urn i wskazują to, czego chcą najbardziej. A prezydent zostawi sobie niewielką rezerwę na te, które w budżecie miasta się nie zmieszczą.

Powszechne głosowanie budżetowe przyniesie oszczędności. Skoro najważniejszą decyzję w roku podejmowaliby mieszkańcy, to niepotrzebna stałaby się Rada Miasta. Że radni podejmują też inne ważne decyzje?

Na przykład uchwalają plany zagospodarowania przestrzennego? A krakowianie nie potrafiliby tego robić? Przyjęliby sobie takie plany, jakie by się im podobały. To znaczy takie, które przegłosowałaby większość. Oprócz budżetu obywatelskiego mieliby też plany obywatelskie.

[email protected]

CZYTAJ TAKŻE: Darmowy internet lub hala sportów ekstremalnych. Mieszkańcy zdecydują

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski