Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka bitwa pełna tajemnic

Redakcja
Stare bitwy do dzisiaj fascynują. Powyżej - grunwaldzka rekonstrukcja. FOT. AGENCJA FORUM/Krzysztof Jarczewski
Stare bitwy do dzisiaj fascynują. Powyżej - grunwaldzka rekonstrukcja. FOT. AGENCJA FORUM/Krzysztof Jarczewski
Wielka bitwa, wielka porażka, ein grosser streit, grande bellum, boj weliky, wyelkye pobycze - to tylko kilka określeń, jakie kronikarze i historycy nadali bitwie pod Grunwaldem. Jednocześnie - niestety - dziejopisowie nie byli bezstronni w opisie bitwy i jej skutków. Nierzadko wykazywali się zacietrzewieniem, a nawet szowinizmem.

Stare bitwy do dzisiaj fascynują. Powyżej - grunwaldzka rekonstrukcja. FOT. AGENCJA FORUM/Krzysztof Jarczewski

Najwyższy czas zmienić panujące nad Wisłą przekonanie, że Litwini pod Grunwaldem byli wyłącznie źle uzbrojonymi, słabo wyszkolonymi i mało odważnymi pomocnikami polskiego rycerstwa.

W efekcie o tej chyba najbardziej znanej bitwie w naszych dziejach większość współczesnych Polaków ma wiedzę bardzo daleką od ustaleń najnowszej historiografii. A historycy różnych nacji, w swoich publikacjach poświęconych zmaganiom na polach Grunwaldu, spierają się o absolutne drobiazgi, z punktu widzenia tzw. przeciętnego zjadacza chleba. Roztrząsają m.in. układ terenu, zwracają uwagę na rolę pojedynczych dolinek, moczarów, stawów, dróg i dróżek, starając się odtworzyć ich topografię sprzed sześciu wieków. Analizują szczegółowo organizację wojska, jego uzbrojenie, sztukę wojenną czy skład etniczny obu armii. Współcześni historycy krytycznie podchodzą do niemal każdego zdania, jakie o bitwie pod Grunwaldem napisali jej współcześni lub historycy, z Janem Długoszem na czele. Międzynarodowa grupa historyków wojskowości "wielką bitwą" zajmuje się iście po aptekarsku, o czym łatwo można się przekonać, gdy zada się trud i choćby przeglądnie wyniki badań z ostatnich kilkudziesięciu lat. Warto dodać, że sama bibliografia poświęcona Grunwaldowi przekracza już ponad 1000 stron, a publikacji szybko przybywa.

Podobnie sprawa przedstawia się u Litwinów; oni też na ogół tkwią przy utrwalonych od dawna stereotypach. Prof. Stefan M. Kuczyński (1904-1985), który przez kilkadziesiąt lat badał bitwę pod Grunwaldem i na jej temat napisał kilka tysięcy stron, nie krył oburzenia zachowaniem znacznej części naukowców litewskich, którzy swoim wojskom dowodzonym przez wielkiego księcia Witolda przypisywali i przypisują decydującą rolę w pokonaniu Krzyżaków. Do teraz na Litwie powszechnie znane jest powiedzenie: "na Witoldzie zaczyna i kończy się wielkość Litwy". Prawdą jest, że za Witolda Litwa osiągnęła największy obszar w swej historii (blisko 1 mln km kwadr., czyli tyle, ile w swoim apogeum rozwoju terytorialnego zajmowało wspólne państwo polsko-litewskie). Nasi północno-wschodni sąsiedzi uważają go za świetnego wodza. Przypisują mu też generalne dowództwo na polach Grunwaldu, a stryjecznego brata Witolda, czyli Władysława Jagiełłę, mają za zdrajcę, ponieważ zgodził się zostać królem Polski. Mało znane jest wydarzenie z roku 1931, gdy w miasteczku Kaisiadorys, leżącym niedaleko Kowna (na drodze w kierunku Wilna), odbył się sąd nad Jagiełłą. Przybyli na niego litewscy naukowcy, publicyści, obrońcy, oskarżyciele, sędziowie. Króla orzeczono winnym zdrady i skazano na śmierć. Zasłużył na nią - 497 lat po swoim zgonie - za przyłączenie Litwy do Polski. Winnym skazania na śmierć Jagiełły było też słynne, skromne łacińskie słowo "applicare", które znalazło się w akcie krewskim (1385) i miało olbrzymi wpływ na historię Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Do teraz uczeni kłócą się o rozumienie "applicare". Czy Jagiełło w Krewie zaprzysiągł przyłączenie Litwy do Królestwa, czy chodziło mu o połączenie państw? W konsekwencji: czy Litwa traciła niepodległość, czy też zachowywała niezależność? Czy Jagiełło obiecał tylko związać się z Koroną, czy aż włączyć Litwę? Sędziowie w Kaisiadorys przyjęli ten drugi wariant. Uznali Jagiełłę za winnego tego, że szlachta się spolonizowała, że język zaniknął, że uschły całe gałęzie narodu.
Prof. Kuczyński stale podkreślał, że Litwini powinni gloryfikować nie Witolda, ale Jagiełłę. Jego zdaniem zawdzięczają mu uratowanie od zagłady, jaką szykowali Litwinom Krzyżacy. Autor "Sporu o Grunwald" przypominał, że to Witold dwukrotnie zdradzał... Litwę, łącząc się z Krzyżakami i prowadząc na rzecz zakonu krzyżackiego podbój... ziem litewskich. Prof. Kuczyński za nic ma opinię Jana Długosza, który wielkiego księcia litewskiego nazywał "Aleksandrem Macedońskim". Zwracał uwagę, że Witold przegrywał wszystkie bitwy, w których samodzielnie dowodził. Nie był też - zdaniem autora "Wielkiej Wojny z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-1411" - wodzem naczelnym pod Grunwaldem.

Nie ulega jednak wątpliwości, że wielki książę był fascynującą postacią. Pragnął osobnej korony dla Litwy i prawie już ją miał, bo cesarz Niemiec się zgodził, ale polscy panowie przeszkodzili. Sojusze zmieniał jak rękawiczki. Najpierw walczył z Jagiełłą u boku Kiejstuta. Potem połączył się przeciw Jagielle z Krzyżakami, dał im się nawet ochrzcić. Dalej przeszedł na stronę Jagiełły i ochrzcił się ponownie - ale w obrządku prawosławnym. W sumie chyba pięć razy brał chrzest. Gdy jeszcze raz zdradził Litwę i dołączył do krucjaty zakonu, to... razem z Krzyżakami oblegał Wilno. Po czym zdradził zakon po raz drugi i uroczyście pogodził się z Jagiełłą. I to wszystko zdarzyło się w ciągu dziesięciu lat. Dopiero później był Żalgiris, czyli Grunwald. Niemal 11 lat wcześniej, w sierpniu roku 1399, stojąc na czele wojsk litewsko-ruskich wspieranych przez Krzyżaków, Polaków i Mołdawian, sromotnie przegrał z Tatarami nad Worsklą. Po stronie armii sprzymierzonych pod dowództwem Witolda stało prawie 40 tys. żołnierzy. Tatarzy przeciwstawili jej około 90 tys. ludzi. Oznacza to, że w bitwie nad Worsklą walczyło znacznie więcej osób niż pod Grunwaldem. Witold stracił w niej około 20 tys. żołnierzy.

Prof. Kuczyński przekonywał do wielkości Władysława Jagiełły nie tylko jako króla, ale też jako wodza. Burzył w ten sposób niezbyt pochlebną opinię o Jagielle - dowódcy, jaką miał nawet wśród polskich historyków. Ci, w tym tacy koryfeusze jak np. Karol Szajnocha, Franciszek Smolka, Michał Bobrzyński, Antoni Prochaska czy Józef Szujski, pozostawali pod urokiem dzieła "Historia Polska" autorstwa kanonika krakowskiego Jana Długosza (1415-1480), który był niechętny Jagiellonom, a Jagielle szczególnie. W konsekwencji wybitni polscy historycy z XIX i pierwszej połowy XX stulecia marginalizowali rolę Jagiełły pod Grunwaldem, a wywyższali Witolda.

W dużym stopniu dopiero Szwedowi Svenowi Ekdahlowi zawdzięczamy próbę wyważenia zasług między Polską i Litwą, Jagiełłą i Witoldem. Prof. Ekdahl, który również od kilkudziesięciu lat zajmuje się bitwą pod Grunwaldem, szuka odpowiedzi nie tylko w oparciu o badania archeologiczne, archiwa polskie i litewskie, ale również niemieckie. Szwedzki uczony w swojej rekonstrukcji wydarzeń sprzed sześciu wieków doszedł do wniosku - upraszczając - że generalnym wodzem był Jagiełło, największy udział w pokonaniu Krzyżaków miało rycerstwo polskie, ale jednocześnie przyznaje, że Litwini odegrali istotną rolę w wygranej. Przypomnijmy, że w ocenie prof. Kuczyńskiego chorągwie litewskie w pierwszym etapie bitwy po prostu zrejterowały z pola bitwy. Powołuje się on m.in. na "Kronikę konfliktu", dokument spisany zaraz po bitwie. W nim czytamy: "...ludzie księcia Witolda przymuszeni byli do odwrotu". Tymczasem Litwini od niemal 600 lat przekonują, że był to manewr, któremu Polska i Litwa zawdzięczają końcowy triumf.
Prof. Ekdahl studzi nasze zapędy w przypisywaniu sobie absolutnie decydującej roli w wygraniu bitwy sprzed 600 lat. Przypomina nam, że niezależnie od tego, czy naczelnym dowódcą rzeczywiście był Jagiełło, czy też Witold, obaj byli rodowitymi Litwinami. Żalgiris, jak po litewsku brzmi Grunwald, było tak czy owak triumfem litewskiego wodza. Szwed zwraca nam, Polakom, uwagę, że lubimy powoływać się na rodzime źródła, w tym na "Kronikę konfliktu" i Jana Długosza, który na niej się opierał, opisując "wielką bitwę". Prof. Ekdahl radzi sięgnąć również po dokumenty z innych krajów, w tym niemieckie. Co najmniej kilka przeczy wersji Długosza. Szwedzki historyk powołuje się m.in. na archiwa Prus Wschodnich przechowywane w Getyndze. Znalazł tam pismo z 1414 roku, w którym anonimowy autor napomina, aby nigdy w przyszłości rycerstwo zakonu nie powtórzyło błędu popełnionego w czasie "wielkiej bitwy". Trzy lata po Grunwaldzie (Żalgirisie) nie mógł mieć na myśli żadnej innej "wielkiej bitwy", jak tylko tę z 15 lipca 1410 roku. Ów anonim tak pisze: "Jeżeli nieprzyjaciel symuluje odwrót, ścigając go, należy zachować szyki. W przeciwnym wypadku pogoń może zamienić się w ucieczkę przed niedawno ściganymi". Tak się właśnie pod Grunwaldem stało. Litwini wrócili. Ich ucieczka była najprawdopodobniej manewrem pozorowanym, mającym związać część sił nieprzyjaciela. Nie tylko jednak prof. Ekdahl bronił czci litewskiego oręża. Również XVI-wieczny litewski autor Michał, sekretarz kancelarii Wielkiego Księstwa, wzmiankuje, że w katedrze wileńskiej aż do pożaru w roku 1529 przechowywano zdobyte na Krzyżakach i ich sojusznikach chorągwie. A skoro zdobyczne sztandary dzielono między Kraków i Wilno, to znaczy, że zwycięstwo nie było wyłącznie polskie. Na podstawie przedstawionych informacji wydaje się rzeczą oczywistą, że najwyższy czas zmienić panujące nad Wisłą przekonanie, iż Litwini pod Grunwaldem byli wyłącznie źle uzbrojonymi, słabo wyszkolonymi i mało odważnymi pomocnikami polskiego rycerstwa. Dodajmy, że inny wybitny znawca bitwy pod Grunwaldem, prof. Andrzej Nadolski (1921-1993), opowiada się za tym, że ucieczka oddziałów litewskich na początku zmagań była manewrem pozorowanym.

Przypomnijmy, że również Białorusini chcą kąpać się w blasku grunwaldzkiej wiktorii. Aleksander Łukaszenko, pan i władca Białorusi, uruchomił machinę propagandową, która ma na celu utwierdzenie jego rodaków i przekonanie Polaków, Litwinów oraz inne nacje, że główną pozostałością Wielkiego Księstwa Litewskiego jest Republika Białorusi. Doszło do tego, że reżimowe media kreują Łukaszenkę na spadkobiercę wielkiego księcia Witolda. Litwini dla ideologów reżimu białoruskiego są Żmudzinami, którzy chwilowo okupują Wilno. Faktem jest jednak, że dzisiejsza Białoruś to geograficzne centrum Wielkiego Księstwa Litewskiego z roku 1410. A obecna Litwa to po części dawne peryferie Żmudź.
Na szczęście, choć historycy mocno ścierają się o prawdę na temat bitwy, do której doszło 600 lat temu pomiędzy wsiami Grunwald, Stębark i Łodwigowo, to podstawowe fakty zostają bez zmian. Bitwa odbyła się 15 lipca roku 1410. Trwała około 6 godzin i zakończyła się klęską Krzyżaków. Walczono na terytorium należącym do rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Panny Marii. Na polu zmagań rosły przede wszystkim młode dęby i sosnowe zagajniki. Obszar, na którym rozłożone były obie armie wraz z taborami, zajmował około 25 km kwadratowych. Dodajmy, że Grunwald Litwini nazywają Żalgiris, a Niemcy Grun Wald - Zielony Las, choć nasi zachodni sąsiedzi wolą mówić: "Tannenberg". Tak nazywają wieś obok - Stębark. W roku 1914 Niemcy odnieśli tam wielkie zwycięstwo nad armią rosyjską (wzięli wówczas do niewoli 92 tys. poddanych Mikołaja II).

Prawdą jest też, że była to jedna z większych bitew w dziejach średniowiecznej Europy. Na polu walki było w sumie około 100 tys. ludzi - łącznie m.in. z kucharzami - jeden przypadał na około 40 walczących - co na ówczesne czasy było wielkością olbrzymią. Przypomnijmy, że ówczesne Królestwo Polskie liczyło około 2,1 mln ludności, a Wielkie Księstwo Litewskie - około 1 mln. Teren Państwa Zakonu Niemieckiego zamieszkiwało natomiast około 700 tys. osób.

Jednak historycy do dzisiaj mają problemy z ustaleniem liczebności sił zbrojnych przyprowadzonych na pola Grunwaldu przez obie strony. Skazani są na skomplikowane kalkulacje i szacowania. Polegają one przede wszystkim na próbach ustalenia przeciętnej liczebności pojedynczej chorągwi, co pomnożone przez znaną dzięki Długoszowi liczbę chorągwianych jednostek w armii krzyżackiej i w polsko-litewskiej powinno dać w miarę przybliżoną wiedzę o liczebności wojsk pod Grunwaldem. Historycy stany poszczególnych chorągwi określają na podstawie liczby kopii wchodzących w ich skład. Zakładają, że na każdego rycerza wyposażonego w kopię przypada najczęściej dwóch - trzech kombatantów (uzbrojonych pomocników), choć np. bracia rycerze zakonni występowali do boju w otoczeniu 8-9 pocztowych. Jednak uczeni mocno różnią się w podawanych przez siebie wyliczeniach, a spierają m.in. o to, czy w "wielkiej bitwie" walczyło 213 braci rycerzy (Krzyżaków), czy nieco mniej niż 200. Najczęściej padają następujące dane: po stronie Krzyżaków walczyło od 15 do 16,5 tys. rycerzy, w tym samych zakonników było około 200 (około 80 proc. z nich zginęło, bo Polacy i Litwini byli wobec nich wyjątkowo bezlitośni). Pod rozkazami wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena znajdowała się grupa Polaków, ale w ocenie specjalistów nie była ona liczna. Zdecydowaną większość stanowili tzw. goście zakonu. Ich skład narodowy był bardzo zróżnicowany. Byli m.in. Francuzi, Burgundczycy, Anglicy, Szkoci, Skandynawowie, Włosi, Węgrzy, ale najwięcej pochodziło z państw niemieckich i Czech.
Polska wystawiła ok. 20 tys., a Litwa - 10 tys. zbrojnych. Wojska koronne składały się nie tylko z rycerstwa małopolskiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, ale też z innych krajów. Stawili się Rusini, Czesi, a nawet Niemcy, głównie mieszczanie. Rycerstwo polskie to nie byli ludzie bez wad, wyłącznie szlachetni, rycerscy. W czasie wielomiesięcznej kampanii, obok męstwa, zachowań humanitarnych i patriotycznych, zdarzały się przypadki postaw karygodnych, pełnych mściwości i okrucieństwa, zwłaszcza wobec mieszkańców zdobytych miast. Ale przecież już Długosz pisał, że XV-wieczna szlachta miała być "pożądliwa sławy, chciwa łupów wojennych, gardząca niebezpieczeństwem i śmiercią, przyrzeczeń niedotrzymująca, ciężka dla podwładnych i ludzi niższego stanu, w mowie nierozważna, do wydatków ponad stan przyzwyczajona". Prof. Nadolski zwraca uwagę, że Zawisza Czarny, aby stać się legendą i źródłem przysłowia, musiał być wyjątkiem i wzorem, nie regułą.

W armii Wielkiego Księstwa Litewskiego poza Litwinami służyli także Żmudzini, Rusini, Tatarzy. Litwini byli nieco słabiej uzbrojeni niż Krzyżacy i Polacy, ale o wiele lepiej niż przedstawił to w "Krzyżakach" i Henryk Sienkiewicz, i Aleksander Ford, ekranizując powieść noblisty.

Prof. Andrzej Nadolski na podstawie badań archeologicznych i archiwalnych doszedł m.in. do wniosku, że - wbrew wcześniejszym relacjom - Krzyżacy nie sporządzili torów przeszkód, czyli nie zastawili pułapek, tzw. wilczych dołów, w które wpaść miało rycerstwo przeciwnika. Za mit uważa też, by istotny wpływ na wynik pojedynku miała polska piechota chłopska, pod której ciosami paść miała starzyzna krzyżacka z samym wielkim mistrzem na czele. Swój pogląd opiera głównie na tym, że na polach Grunwaldu było za mało miejsca na atak tak licznej rzeszy ludzi. Prof. Nadolski nie neguje, że wielka chorągiew Królestwa upadła, co już samo przez się było wydarzeniem groźnym dla wojsk polskich, ale jego zdaniem nie ma podstaw twierdzić, iż znalazła się w rękach nieprzyjaciela, nawet na chwilę.

W nocy z 14 na 15 lipca pogoda się załamała. Nad przyszłym polem walki przeszła burza i spadło sporo deszczu. Źródła mówią, że bitwę poprzedziło przybycie poselstwa krzyżackiego. W roli heroldów wystąpiło dwóch rycerzy. Jeden w barwach księcia szczecińskiego, drugi - cesarza niemieckiego. Prawdopodobnie wielki mistrz Ulryk von Jungingen chciał dać do zrozumienia Jagielle i Witoldowi, że rzucając wyzwanie zakonowi będą mieć przeciw sobie całą Rzeszę Niemiecką. Jungingen przez heroldów przesłał dwa miecze. Jeden dla króla Polski, drugi - wielkiego księcia Litwy.

Bitwę rozpoczęło natarcie lekkich chorągwi litewsko-ruskich i tatarskich. Znawcy wojskowości nie zgadzają się z kanonikiem Długoszem, który obwinił Witolda o samowolne uderzenie. Nie podzielają również jego stwierdzenia, że artyleria krzyżacka zdążyła wystrzelić dwukrotnie w pędzących Litwinów, Rusinów i Tatarów. Ich zdaniem około 200 metrów, jakie dzieliło obie strony, rycerze na koniach musieli pokonać szybciej, niżby udało się artylerzystom wystrzelić dwa razy.
Sama bitwa, jej poszczególne etapy, jest przez historyków wojskowości drobiazgowo analizowana. Zakończyła się klęską Panów Pruskich. Nowy wielki mistrz Henryk von Plauen w liście do papieża napisał, że poległo 18 tys. chrześcijan. Miał zapewne na myśli straty obu stron. Długosz podał natomiast, że na placu boju życie straciło 50 tys. Krzyżaków, a 40 tys. trafiło do niewoli. Niewątpliwie nasz wybitny historyk mocno przesadził. Współcześni badacze szacują liczbę zabitych po stronie Krzyżaków na około 8 tys. żołnierzy i 5 tys. czeladzi. Litwinów i Rusinów poległo około 4-5 tys., a Polaków - jedynie 500-600, w tym dwunastu znaczniejszych rycerzy.

Fachowcy wystawiają generalnie dobre oceny wodzom z obu stron, choć wskazują też na liczne błędy, jakie popełnili. Chwalą Ulryka von Jungingena za znakomite ustawienie swoich wojsk do bitwy. Oparł bowiem lewe skrzydło o drogę Stębark - Grunwald, za którą ciągnął się las. Zmusił dzięki temu przeciwnika do rozwinięcia sił na niespełna trzykilometrowym odcinku frontu, co utrudniało Jagielle wykorzystanie przewagi liczebnej. W decydującym momencie bitwy obie armie znajdowały się w podobnym położeniu. Ich wodzowie mieli do dyspozycji po około 43 chorągwie. O wyniku bitwy przesądziło błędne założenie wielkiego mistrza. Przyjął on, że jego wojska walczące w dolinie Wielkiego Strumienia zdołają wytrzymać napór Polaków przez około kwadrans. W tym czasie Jungingen miał uderzyć na boki i tyły wojsk koronnych. Przeliczył się.

Historycy wojskowości chwalą Jagiełłę i Witolda przede wszystkim za to, że bardzo dobrze prowadzili całą wielomiesięczną kampanię. Nie ustrzegli się jednak błędów, zwłaszcza pod Grunwaldem. Najwięcej uwag krytycznych mają do Jagiełły, np. za złe rozwinięcie swoich sił do natarcia.

WŁODZIMIERZ KNAP

Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z następujących pozycji: S.M. Kuczyńskiego: "Spór o Grunwald", "Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409-1411", "Bitwa pod Grunwaldem", A. Nadolskiego: "Grunwald, problemy wybrane" i "Grunwald", M. Kukiela: "Zarys historii wojskowości w Polsce"; M. Biskupa, G. Labudy: "Dzieje Zakonu Krzyżackiego w Prusach", H. Booockmanna: "Zakon Krzyżacki", J. Flori: "Rycerze i rycerstwo w średniowieczu", F. Kusiaka: "Rycerze średniowiecznej Europy Łacińskiej", W. Mikołajczaka: "Grunwald 1410", H. Łowmiańskiego: "Polityka Jagiellonów", J. Krzyżaniakowej, J. Ochmańskiego: "Władysław II Jagiełło", "Polska technika wojskowa do 1500 roku".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski