Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka Majówka

Redakcja
Wyjątkowo przyjemna jest tegoroczna majówka. Politycy w większości postanowili sobie odpocząć (no może poza Jarosławem Kaczyńskim, który ruszać się nie lubi, więc z nudów zaznaczył swój stosunek do sprawy ukraińskiej).

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Dzięki temu z telewizyjnych okienek nie dobywa się zbyt często głos panów usiłujących wmówić nam, iż wierzą w to, co do nas mówią. Ktoś powie: co ty chłopie pleciesz, przecież był 1 Maja i na ulicę wyszła lewica, a nawet dwie lewice! Dla mnie jednak był to raczej spóźniony o miesiąc prima aprilis. No bo jak tu uwierzyć, że Leszek Miller, premier jednego z najbardziej liberalnych rządów w historii III RP, znowu pokochał robotników i chłopów. Chyba tylko głupi dałby się nabrać.

Albo taki Janusz Palikot. Przypalił splifa z chłopakami od Wolnych Konopi i postanowił zrobić nam szoł. Przecież nie zapomniał, że sam jest kapitalistycznym krwiopijcą, który przez lata ogłupiał miliony proletariuszy produkowaną przez siebie gorzką żołądkową. Przecież nie zapomniał, jak wydawał Ozon, najbardziej prawicowy tygodnik w galaktyce. Teraz stoi na środku estrady i uprawia stand-up comedy o budowaniu fabryk i wyzerowaniu bezrobocia. Niech mi Państwo nie wmawiają, że on to robi na poważnie.

Wesoły weekend uświadomił mi, jak bardzo wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, gdyby politycy częściej robili sobie takie jaja, jak Miller z Palikotem, albo wyjeżdżali na łono natury, jak ich koledzy z tzw. centrum i tzw. prawicy. Niech to się nawet odbywa kosztem ich obowiązków służbowych. Przecież i tak to, co robią (zwłaszcza ci z rządu), trzeba potem ciągle poprawiać. Może jak będą więcej odpoczywać, to zrobią coś raz, a dobrze. My zaś w tym czasie odzwyczaimy się od żółci, która zazwyczaj wylewa się z odbiorników rtv. Swoją drogą, na rynku żółci jesteśmy jakimś ewenementem. Nie znam drugiego takiego kraju, w którym w najważniejszej telewizji informacyjnej od rana do wieczora trwałyby polityczne zapasy w kisielu. Zasadniczo w państwach cywilizowanych wpuszcza się polityków na wizję bardzo oszczędnie. Mają się wytłumaczyć, czasem pobłyszczeć, ale nikt nie pozwala im, by bredzili na żywo od świtu do północy.

Niestety, u nas jest inaczej. Życie polityczne nad Wisłą stało się czymś na kształt telenoweli. Można włączyć się w każdym momencie i w pięć minut nadrobić zaległości, bo każda z ról jest obsadzona od dawna, wiadomo, kto się z kim zaraz pokłóci, kto od kogo odejdzie, ale potem będzie chciał wrócić itp. Ludzie się cieszą, bo na poważnie tego serialu nie biorą, natomiast dziennikarze nie muszą się przemęczać, układać skomplikowanej ramówki, szukać tematów. Przecież rano do studia zawsze przyjdzie jakiś polityk po ciężkiej nocy, coś tam palnie, ktoś mu coś odpowie i jakoś się dociągnie telenowelę do wieczora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski