Z wielką uwagą Adrian Chmielowski (blondyn w środku) słuchał przed startem w Warszawie Marka Webbera, wicelidera mistrzostw świata Formuły 1 FOT. TOMASZ BOCHENEK
Dwunastolatek był najmłodszym zawodnikiem warszawskiego finału (w którym wystąpili nawet trzydziestoparolatkowie). - Adrian swoją przygodę z gokartami rozpoczął pod koniec maja. Gdy w zeszłym roku wziąłem go na tor, w ogóle nie chciał wsiąść do gokarta. W tym roku jednemu z dziadków udało się przekonać "Młodego". I jak już wsiadł, to spędzał na gokartach po 3-4 godziny dziennie - opowiadał po zawodach Łukasz Chmielowski, tata Adriana. - Mieszkamy w Krakowie, ale pochodzimy z Tarnowa - i właśnie tam, na jednym z torów, w czasie wakacji spędziliśmy wiele czasu.
Adrian szybko złapał, o co chodzi, przebrnął przez dwa etapy kwalifikacji (w Tarnowie i Radomiu). - Tydzień przed finałowymi zawodami jeździł pod okiem Maćka Steinhofa, który udzielał mu rad - zdradził Łukasz Chmielowski. Bo Steinhof, czołowy polski kierowca wyścigowy, to "przyszywana rodzina".
Awans do warszawskiego finału niósł za sobą możliwość uczestniczenia w efektownej imprezie. To był show z prawdziwego zdarzenia: kilkunastotysięczna publiczność, mnóstwo celebrytów, relacje w stacjach telewizyjnych. Specjalnymi gośćmi byli kierowcy Formuły 1 - Mark Webber i Jaime Alguersuari. Ściganie odbywało się w centrum stolicy, na półtorakilometrowej pętli wytyczonej na placu Trzech Krzyży i w jego sąsiedztwie.
Gimnazjalista z Krakowa nie miał szczęścia w półfinale. - Na pierwszym zakręcie ktoś we mnie wjechał, okręciło mnie, potem jak już jechałem sam, to gokart nagle stracił moc, jechał bardzo wolno - mówił zawiedziony. Anna Derlaga, mama Adriana, komentowała: - Nie widzieliśmy tego co, zdarzyło się na początku wyścigu. Dopiero kiedy Adrian jechał ostatni i wymachiwał rękami, zrobiło nam się po prostu przykro.
Łukasz Chmielowski: - Jestem z Adriana strasznie dumny, ale także strasznie zły na to, co stało się w tym wyścigu. Wszyscy mówią, że "Młody" super wystartował. Gdyby ktoś w niego nie wjechał miałby szansę na awans do finału.
Oprócz rodziców, młodego kartingowca dopingowali w Warszawie dziadkowie, którzy przygotowali nawet specjalny transparent. Według taty Adriana, młodemu zawodnikowi nie udzieliła się atmosfera otoczenia: - My przeżywaliśmy bardzo, natomiast "Młody" podchodził do sprawy spokojnie, z pełną koncentracją.
Adriana półfinałowe niepowodzenie nie zraziło. - Lubię duże prędkości. Bardzo chciałbym się ścigać - stwierdził.
TOMASZ BOCHENEK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?