Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka ucieczka z 6. Brygady

Piotr Subik
Żołnierze 6. BPD są cenieni w wojsku, ale też na cywilnym rynku pracy
Żołnierze 6. BPD są cenieni w wojsku, ale też na cywilnym rynku pracy Piotr Subik
Wojsko. Żołnierzy z doświadczeniami m.in. z Iraku i Afganistanu w krakowskiej brygadzie często zastępują nowicjusze

Przez ostatnie cztery lata ze służby w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej (6. BPD) odeszło 1100 żołnierzy. A to oznacza, że doszło do wymiany ponad jednej trzeciej jej składu osobowego. Na ich miejsce przyszli nowicjusze, bez doświadczenia z misji w Iraku i Afganistanie.

Dla porównania, w innej jednostce - 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego - odsetek żołnierzy odchodzących wyniósł tylko 15 proc. Podobnie było w 21. Brygadzie Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie - tam odszedł co piąty żołnierz.

- To niepokojące zjawisko. Na pewno nie pozostaje bez wpływu na zdolności bojowe brygady z Krakowa - mówi gen. Piotr Makarewicz, były zastępca dowódcy Krakowskiego Okręgu Wojskowego i dyrektor Departamentu Kontroli Ministerstwa Obrony Narodowej.

Spośród żołnierzy, którzy opuścili szeregi 6. BPD, ponad dwie trzecie (737 żołnierzy) odeszło do rezerwy. - Nie ma się co dziwić, skoro po pierwsze, żołnierze desantu są cenieni nie tylko w wojsku, ale i na cywilnym rynku pracy. A po drugie, szeregowy zarobi na tirze w Irlandii siedem tysięcy jak nic, a nie dwa i pół tysiąca, jak w armii.

Do tego jeździ nowym autem, a nie starem 266, pamiętającym lata osiemdziesiąte - opowiada jeden z szeregowych, który w ubiegłym roku odszedł z batalionu w Krakowie.

Dobrowolnie, bo wielu jego kolegów zrobiło to z przymusu. Kilka lat temu bowiem czas służby zawodowej, którą można pełnić jako szeregowy, ograniczono ustawowo do 12 lat. A nie wszyscy mieli szansę na awans.

- Bataliony brygady były pierwszymi w pełni zawodowymi jednostkami w Polsce, więc nic dziwnego, że właśnie w ostatnich latach dość duża liczba "dwunastolatków" rzutuje na rozmiar odejść - mówi gen. Jerzy Wójcik, były dowódca 6. BPD.

Do innych jednostek przeniosło się z 6. BPD ok. 350 żołnierzy. Choć zdarzały się transfery np. do Białegostoku i do Ustki, znaczna część z nich przeszła na... "drugą stronę Wisły". Tak w slangu wojskowym określa się w Krakowie Centrum Operacji Specjalnych i Jednostkę Wojskową Nil, mieszczące się w Pychowicach. Powód? W jednostkach tych czekają np. etaty dla oficerów. Bo w 6. BPD o awans można nie martwić się tylko do stopnia kapitana. Stanowisko dla pułkownika jest jedno - zastępcy dowódcy brygady. Niewiele jest miejsc dla podpułkowników.

Gen. Piotr Makarewicz nie ukrywa, że 6. BPD traci na tak dużej rotacji kadry. Zwłaszcza że na dobre wyszkolenie spadochroniarza potrzeba około 3 lat. - Trzeba zebrać ludzi, nauczyć wszystkiego od podstaw, zgrać, trenować. To trwa - mówi gen. Makarewicz.

Oficer prasowy 6. BPD kpt. Marcin Gil uspokaja: - Przychodzą do nas ludzie, którzy odbyli służbę przygotowawczą, ćwiczenia w Narodowych Siłach Rezerwowych, więc nie można mówić, że nic nie potrafią. Do tego wchodzą w struktury złożone z doświadczonych żołnierzy, więc bardzo szybko nadrabiają braki w wyszkoleniu.

Na zdolności bojowe brygady bez obaw patrzy też gen. Roman Polko. Przypomina, że przez ostatnie pół roku bez przerwy jej żołnierze ćwiczyli z Amerykanami i Kanadyjczykami na poligonie w Drawsku Pomorskim.

- To był odświeżający trening po okresie rozleniwienia misjami. I brygada była dobrze oceniania - mówi były dowódca GROM-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski