Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanocna bagnięć ma niezwykłą moc

Redakcja
Wiktoria Gara i Anna Nowak z Kamienia zrobiły bagnięć specjalnie dla "Dziennika Polskiego" Fot. Barbara Ciryt
Wiktoria Gara i Anna Nowak z Kamienia zrobiły bagnięć specjalnie dla "Dziennika Polskiego" Fot. Barbara Ciryt
Wiktoria Gara, gospodyni z Kamienia (gm. Czernichów) ma w domu mnóstwo świeżych gałązek leszczyny, szakłaku, brzozy, wierzby i kłokoczki. Niemal przez cały post stoją w wiadrach, dzbankach, flakonach i słoikach. Już puściły listki, bo nadchodzi Kwietna Niedziela. Kobiety z Kamienia nie kupują palm na tę okazję. Same robią wiązanki ze świeżych zielonych roślin. Nie niosą palm do kościoła, one idą święcić bagnięcie.

Wiktoria Gara i Anna Nowak z Kamienia zrobiły bagnięć specjalnie dla "Dziennika Polskiego" Fot. Barbara Ciryt

ZWYCZAJE. Zielone palmy ludowe dodają sił, chronią od nieszczęść, chorób, burz, piorunów i gradobicia. Dawniej do święcenia nosili je chłopcy, a wracając z kościoła okładali się nimi i krzyczeli w niebogłosy.

W okolicach Kamienia palma wielkanocna ma swoją lokalną, gwarową nazwę bagnięć. Musi być naturalna, koniecznie zielona, zrobiona samodzielnie. Wiktoria Gara i Anna Nowak z Towarzystwa Przyjaciół Kamienia zaznaczają, że w ich wiosce nikt nie odważyłby się do swojej zielonej wiązanki dołożyć sztucznych, suszonych czy bibułowych kwiatów. Sama nazwa bagnięć pochodzi od bagien, moczarów, na których zbierano rośliny. A nasze rozmówczynie w dodatku mieszkają w przysiółku wioski nazywanym Bagienna.

Pani Wiktoria już w pierwszą niedzielę postu chodzi po lesie, łące, po polanach i zagajnikach. Szuka roślin, z których na Niedzielę Palmową zrobi bagnięcie. - Potrzebuję przynajmniej ze sześć takich palm. Dla siebie, wnuczek, a może i dla księdza - wylicza pani Wiktoria i wspomina, że jej mama i babcia też tak zbierały rośliny.

O kultywowanie tradycji zadbali członkowie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia. Od 2004 r. organizują konkurs na bagnięć. Kwalifikują te najbardziej tradycyjne. - Powinny mieć wszystkie rodzaje roślin, z których w dawnych czasach robiono bagnięcie, czyli jałowiec, leszczynę, trzcinę, brzozę, wierzbę, szakłak, u nas potocznie nazywany sakłakiem i kłokoczkę południową, a po naszemu kłokoczynę - wymienia Anna Nowak. Znaczenie ma również kolejność ułożenia roślin. Przede wszystkim zielone gałązki powinny być otoczone trzciną. Pani Anna przyznaje, że zanim wpadła na pomysł organizowania konkursu, to starą tradycję we wsi kultywowało tylko kilka osób. Teraz dumą mieszkańców jest przyniesienie do kościoła, a potem na konkurs zielonej palmy.

Konkurs w Kamieniu rożni się od innych, gdzie liczy się wysokość. Tu nikt nie mierzy palm, choć duże dorodne mają szanse na uznanie jurorów. Najważniejszy jest skład ludowej palmy. Zielone gałązki są symbolem życia, sił witalnych i odnowy. Zapowiadają kwitnienie i owocowanie roślin.

Bagnięć musi też pięknie wyglądać. Dlatego kobiety zrywają forsycje lub gałązki drzew owocowych i pilnują, żeby zakwitły. Wtedy świeżymi kwiatami mogą ozdobić swoje palmy. Jak dowiedzieliśmy się w Muzeum Etnograficznym w Krakowie w niektórych rejonach łodygi tych zielonych palm obwiązywano lnianym sznurkiem lub powrózkiem od bata, którym pasterz wypędzał po raz pierwszy bydło w pole. - U nas wszystko musi z roślin, dlatego łodygi obwiązujemy wiotkimi roślinami. Najczęściej obieramy korę, rozcinamy na pół i moczymy w wodzie, żeby nie łamały się - tłumaczy pani Wiktoria.

Dawniej, jeszcze przez II wojną światową, robienie palm było zadaniem dla mężczyzn. Teraz panowie tylko pomagają swoim kobietom. - Mój dziadek zawsze robił bagnięcie. A do święcenia nosili je głównie chłopcy - przypomina sobie pani Wiktoria. Gospodynie przyznają, że w drodze powrotnej z kościoła chłopcy zawsze narobili krzyku. Bili się łodygami palm i starali się tak odwracać, żeby trafiać jałowcem, który mocno kuł. Okładali się gdzie popadnie. Uderzali też dziewczyny, bo to była forma okazywania zainteresowania wybranym pannom. Choć zwyczaj mówi o tym, że należy uderzać po plecach, po krzyżu. - Wszystko dlatego, że bagnięć chroni od chorób kręgosłupa - zaznacza Anna Nowak.
Ludowym palmom przypisywano wiele niezwykłych właściwości życiodajnych, leczniczych, dobroczynnych. Bagnięć wisi na frontowej ścianie domu przez cały rok i chroni od nieszczęść. - Ja zawsze wieszam nad drzwiami. Kiedy przynoszę świeżą, starą palę, bo święcona nie może się poniewierać byle gdzie - mówi pani Wiktoria. Zanim zielona palma zostanie zawieszona na domu jeszcze trzeba z niej oderwać kawałki roślin i zrobić maleńkie krzyżyki. - One także są przymocowane do ścian domu, a nasi rodzice i dziadkowie wieszali je również na stodole. Wierzymy, że chronią od burz, piorunów, ognia - zaznacza Anna Nowak. - Pamiętam z dzieciństwa, że w Wielki Piątek mama budziła nas o świcie, dawała krzyżyki i kołatki, żebyśmy szli na pola, a po drodze wszystkich budzili. Krzyżyki, zrobione z łodyg bagnięci, dzieci wkładały w ziemię na zasianych zagonach. To miało chronić uprawy przed gradobiciem. Dziś takie krzyżyki noszę na ogródek - przyznaje pani Ania.

Kiedy krzyżyki były już na wszystkich polach, dzieci w drodze powrotnej szły do źródełka, żeby obmyć twarz, a przede wszystkim oczy. - Do dziś pamiętam wierszyk czy też modlitwę, którą wtedy się mówiło: Płynie woda od ogrójca, która obmyła Boga Ojca. Obmyła brzegi, kamienie, obmyj mnie boskie stworzenie - recytuje pani Wiktoria. Zaznacza, że część ludowej palmy trzeba było spalić i okadzić nią krowy, gdy pierwszy raz po zimie wychodziły na łąkę. - Zwierzęta w ten sposób również chroniło się od chorób i piorunów - dodaje gospodyni.

BARBARA CIRYT

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski