Wielki Post zaczyna się od modlitwy za Afrykę

To inicjatywa sekcji polskiej Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Tylko w tym roku przekazała ona do RŚA pomoc w wysokości 2 milionów złotych; tyle samo w roku ubiegłym. Ale to wciąż za mało – stowarzyszenie prosi o wsparcie zakupu ubrań, leków i żywności dla uchodźców. Z danych wynika bowiem, że wskutek starć w RŚA około 68 tysięcy osób uciekło do ościennych państw, m.in. Czadu, zaś liczbę uchodźców wewnątrz kraju szacuje się na ok. pół miliona. Tyle samo osób poniosło śmierć od marca ub. roku wskutek ataków islamskich bojowników z byłej koalicji Seleka.

Tego problemu dotyczy list, który brat Benedykt Pączka, kapucyn z Krakowa, od minionego roku misjonarz w Ngaoundaye, skierował do wiernych w Polsce, dziękując za ustanowienie dnia modlitwy za pokój w sercu Afryki.

„Wiele osób straciło swoich bliskich, dzieci straciły swoich rodziców, a rodzice dzieci. Każdego dnia na naszych oczach rozgrywa się tragedia, na którą patrzy cały świat, reagując na nią powoli, bez pośpiechu. (…) Zostały spalone całe wioski, szpitale i szkoły. Rebelianci zniszczyli wszystko, co tylko stanęło na ich drodze (…). Do dzisiejszego dnia wielu ludzi nie wraca do swoich domów, ciągle śpią w polach, w brusie – tam, gdzie jest bezpiecznie” – pisze br. Benedykt Pączka, wyliczając, że w jego parafii straty to m.in. 556 domów spalonych w Bang.

Przypomnijmy. W Republice Środkowoafrykańskiej przebywa obecnie 35 misjonarzy z Polski, zakonnicy, m.in. z Krakowa, siostry zakonne, księża diecezjalni i świeccy wolontariusze. Kiedy na przełomie stycznia i lutego doszło do eskalacji walk z Seleką, wszyscy oni otrzymali od polskiego MSZ i wojsk francuskich propozycję ewakuacji, jednak nie skorzystali z niej. Twierdzą, że „życie nasze i naszych czarnoskórych braci ma taką samą wartość”, a Kościół wysłał każdego z nich, by byli pasterzami „w czasie pokoju i w czasie wojny”.