Najmilsze wspomnienia związane są z Puszczą Niepołomice, z którą piął się szczebel po szczebelku od B-klasy aż do II ligi.
- Trafiłem tam na świetną grupę piłkarzy oraz na oddanych działaczy - mówi. - Szczególnie miło wspominam Janusza Karasińskiego, sponsora i działacza niepołomickiego klubu. To był człowiek oddany piłce, bardzo zaangażowany. Powiedział mi, że nie zostanę zwolniony, chyba że sam będę chciał odejść.
Piotrowskiego do wyboru zawodu natchnął jego trener z Krakusa Nowa Huta Stefan Sękowski. - Był to wspaniały wychowawca - wspomina go Piotrowski. - Myślałem o "trenerce" już jako nastolatek. Zdałem na medycynę, ale ponieważ grałem wtedy w Cracovii, dostałem się na AWF bez egzaminów. Wybrałem studia trenerskie, a lekarzem po latach została moja córka - uśmiecha się.
Jego pierwszym przystankiem w trenerskiej pracy był Prokocim, w którym Piotrowski też grał, potem była Wisłoka Dębica, JKS Jarosław i wreszcie powrót do Krakowa, do III-ligowych Garbarni i Cracovii. - Musiałem zrezygnować z pracy z "Pasami" ze względu na kłopoty zdrowotne - przypomina.
Miał też kontakt z futbolem za granicą. Był w Polonii Milwaukee, zdobywając jako grający trener wicemistrzostwo USA. Do pracy pojechał też do Norwegii, gdzie prowadził kluby z niższych klas: Skeid, Barum czy Lynn Oslo. - Pojechałem tam za namową Ryszarda Góreckiego, z którym znaliśmy się z Cracovii - opowiada Piotrowski. - Norwegowie to bardzo solidni ludzie, słowni, bardzo dobrze się z nimi pracowało. Wróciłem jednak do kraju na prośbę żony.
Hołdował zasadzie, by być przyjacielem zawodników.
- Konsultowałem wiele rzeczy z radą drużyny, kapitanem - opowiada. - Uważałem bowiem, że trener to tylko 50 procent zespołu, nic sam nie osiągnie, jeśli nie pomogą mu w tym zawodnicy. Musi robić dobrą atmosferę, to jest podstawa sukcesów. Decyzje jednak zawsze na końcu podejmuje trener. Może trudno w to uwierzyć, ale podczas ponad 30 lat pracy nigdy nie miałem żadnych konfliktów z piłkarzami, to o czymś świadczy. Zawodnicy mi ufali, często byłem zapraszany na śluby i wesela.
W Puszczy jego prawą ręką był Krzysztof Kusia, kapitan zespołu. - To był mój zaufany człowiek - mówi szkoleniowiec. - Widziałem, że nawet jak się coś stanie, nie dotrę na trening, to Krzysiek poprowadzi za mnie zajęcia. Miał autorytet u kolegów. Trenerowi jest bardzo potrzebny ktoś taki w szatni i na boisku. Trener jest daleko, a taki piłkarz może mu wiele podpowiedzieć.
Kusia to jeden z jego ulubionych piłkarzy, podobnie ma się rzecz z Tomaszem Bernasem, z którym też spotkał się w Puszczy. - Tomek to wspaniały chłopak, lubiany przez wszystkich, bardzo wyważony - mówi o nim trener.
Jacek Bąk to według niego największy talent, z jakim miał przyjemność pracować. Piłkarz zrobił niemałą karierę, grał w Lechu, Lechii i Legii, rozgrywając 259 spotkań w ekstraklasie.
- Spotkaliśmy się w Jarosławiu, był wtedy bardzo młody - mówi Piotrowski.
Jerzy Stecki prowadził Piotrowskiego w kadrze juniorów Krakowa i jego oprócz trenera Sekowskiego uznaje za trenerski wzorzec. - To byli trenerzy, którzy doskonale docierali do psychiki zawodnika - opowiada.
Nie można zapomnieć o sukcesie, jaki odniósł z reprezentacją Małopolski w rozgrywkach Regions' Cup, czyli w mistrzostwach Europy amatorów (piłkarzy bez zawodowych kontraktów). Prowadząc kadrę wraz z Michałem Królikowskim wygrał eliminacje krajowe, a w turnieju półfinałowym, który odbywał się w Małopolsce w 2010 roku jego zespół zajął drugie miejsce, za Rosją i nie awansował do turnieju finałowego.
Piotrowski pracował też w Kablu, Górniku Wieliczka, Karpatach Siepraw i Wieczystej.
- Teraz zrobiłem sobie dłuższą przerwę, bo chcę odpocząć - mówi. - Na razie nie ciągnie mnie na ławkę.
Za tydzień Roman Urbanek, trener Zwierzynieckiego Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?