Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki świat na Wawelu

Mateusz Borkowski
Piotr Beczała bisował przed krakowską publicznością cztery razy
Piotr Beczała bisował przed krakowską publicznością cztery razy Fot. Ryszard Kornecki
Wszystkie Stany Muzyki. Są takie koncerty, których się nie zapomina, które przechodzą wręcz do historii. Do takich należy bez wątpienia występ światowej sławy tenora Piotra Beczały, który zaśpiewał w niedzielę na Wawelu.

O to, by artysta wystąpił w naszym mieście, Opera Krakowska zabiegała od pięciu lat. W końcu udało się wstrzelić w rozpisany na kilka lat do przodu kalendarz tenora. I tak oto Beczała stał się największą gwiazdą 19. Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej. Do ostatniej chwili nie było jednak pewne, czy występ odbędzie się, tak jak planowano – pod gołym niebem na dziedzińcu arkadowym Zamku Królewskiego – czy też w razie deszczu, w siedzibie opery przy ul. Lubicz.

Mimo chmur i kropiącego przez cały dzień deszczu Beczała wygrał z pogodą, gromadząc na Wawelu ponaddwutysięczną publiczność. Na program koncertu „Arie Oper Świata” złożyły się utwory, zróżnicowane nie tylko ze względu na narodowość twórców, ale i zawarty w nich ładunek emocjonalny. Wśród nich usłyszeliśmy m.in. arie G. Verdiego, G. Pucciniego oraz S. Moniuszki. Polak, śpiewający na wszystkich liczących się scenach świata, od Londynu przez Wiedeń, aż po Nowy Jork, zaprezentował się w szczytowej formie. K

iedy tylko wydał z siebie pierwsze dźwięki, stało się jasne, dlaczego melomani i krytycy, bez względu na szerokość geograficzną, rozpływają się w opiniach na temat polskiego tenora. Z ośmiu zaplanowach tego wieczoru arii szczególnie przejmująco wypadła ta z „Arlezjanki” F. Cilea oraz „Vidino divna” z „Rusałki” A. Dvořáka. Wspaniale zabrzmiały też „Cisza dokoła” Moniuszki, „Gdy ślub weźmiesz z swoim Stachem” z „Janka” W. Żeleńskiego oraz „Nessun dorma” z „Turandot” Pucciniego.

Przyznam, że zaskakująco dobrze wypadła Orkiestra Opery Krakowskiej dyrygowana przez Łukasza Borowicza. Swoim występem Beczała pokazał, że jest autentycznym i pełnym wdzięku amantem. W dodatku skromnym i uśmiechniętym. Nic dziwnego, że krakowska publiczność zgotowała mu trzykrotną owację na stojąco. Artysta odwdzięczył się aż czterema bisami: m.in. niemiecką wersją „Całuję twoją dłoń, madame” i „O sole mio”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski