Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki wstyd Krakowa: nieudana próba nowoczesnego zaplanowania miasta

Redakcja
Panorama Krakowa Fot. Anna Kaczmarz
Panorama Krakowa Fot. Anna Kaczmarz
To miał być wielki sukces tej kadencji - stworzenie nowego planu Wielkiego Krakowa. Radni wierzyli, że nowe studium zagospodarowania będzie rewolucją w planowaniu przestrzennym miasta, największą od czasów, gdy rządził nim prezydent Juliusz Leo.

Panorama Krakowa Fot. Anna Kaczmarz

Małopolskie klimaty

Dokument okazał się jednak całkowitą porażką. Nie dość, że studium nie udało się uchwalić w tej kadencji, to jeszcze okazało się, że wprowadza niewielkie zmiany w porównaniu z obowiązującym.

W projekcie zabrakło większości pomysłów, o które postulowali radni. - Chcieliśmy, aby poszerzone były granice Krakowa o sąsiednie gminy, albo chociaż wykazane zostały powiązania z Zielonkami, czy Michałowicami, w których mieszka coraz więcej osób z Krakowa. Nic z tego w studium nie ma - mówi radny Tomasz Bobrowski z PO.

Co gorsza, nie ma nawet samego studium. Miało zostać uchwalone w tej kadencji. Do jej zakończenia pozostało tylko dwa miesiące, a Rada Miasta nie została nawet zapoznana z jego projektem.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski oficjalnie zapowiedział, że dokument zostanie uchwalony przez przyszłą Radę Miasta, ponieważ przed wyborami dyskusja na jego temat miałaby charakter polityczny. - Tylko że nowa Rada Miasta może ten dokument wyrzucić do kosza. Albo zlecić przygotowanie zupełnie nowego. Opracowanie i uchwalenie studium ma sens tylko w tej samej kadencji, w innym przypadku to marnowanie pieniędzy - uważa radny Tomasz Bobrowski.

Choć prace nad studium utknęły w martwym punkcie i wszyscy czekają na nową Radę Miasta to osoby, które opracowywały studium nadal zatrudniane są w Urzędzie Miasta. Ich miesięczne utrzymanie kosztuje budżet miasta ok. 30 tys. zł. Zdaniem radnego Grzegorza Stawowego, byłego przewodniczącego Komisji Planowania Przestrzennego Rady Miasta, to pieniądze wyrzucane w błoto. –_ Prace nad studium są wstrzymane, urbaniści dostają więc pieniądze za nic _– uważa radny Grzegorz Stawowy.

Agnieszka Brzosko-Sermak z zespołu opracowującego studium pod kierownictwem warszawskiego urbanisty prof. Jana Macieja Chmielewskiego tłumaczy jednak, że ostatnio wprowadzali poprawki, zalecone przez Miejską Komisję Urbanistyczno-Architektoniczną. Jej zdaniem poprawianie studium to czasochłonna czynność, ponieważ dostosowanie mapy do jednej poprawki składającej się z kilku słów zajmuje kilka tygodni.

Ponieważ prace nad studium oficjalnie nadal mają być prowadzone, koszty będą ciągle rosły. Teraz studium ma trafić do konsultacji w dzielnicach, które mają wydać na jego temat opinię.

Radnym brakuje w projekcie studium nowych pomysłów na rozwój Krakowa. - Chcieliśmy zatrudnić kogoś ze świeżym spojrzeniem, specjalistę spoza Krakowa. Niestety okazało się, że to nie wizjoner, tylko przeciętny rzemieślnik - mówi Tomasz Bobrowski.

Prof. Jan Maciej Chmielewski jest urbanistą z Warszawy. Już od początku pracy na studium skarżył się, że jego nowe koncepcje są blokowane przez krakowskich urzędników. - Studium miało być zmienione, miało zaproponować nowe rozwiązania, ale pojawił się wewnętrzny opór przeciwko wszystkiemu co jest nowe. Wymagania wobec nowego studium są więc takie, aby się zmieniło w stosunku do starego, a równocześnie wszystkie rozwiązania pozostały takie same - mówił prof. Jan Maciej Chmielewski w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”.
O blokującej roli urzędników mówią także radni. - My byliśmy zdeterminowani, aby zmienić studium, a urzędnicy robili wszystko, aby obronić obecnie obowiązujące - uważa radny Włodzimierz Pietrus z PiS.

Marcin Kandefer, rzecznik prezydenta broni urzędników. - _Nowy projekt studium zawiera nowe elementy, ponieważ o to chodziło, ale musi być zachowana ciągłość w planowaniu - _mówi Marcin Kandefer.

W Warszawie studium zagospodarowania zostało przygotowane w ciągu roku. Prace nad krakowskim, które jest podstawą do sporządzania planów zagospodarowania, trwają już prawie dwa lata i kosztowały budżet miasta ponad 1 mln zł.

Autorem warszawskiego studium zagospodarowania jest krakowski urbanista prof. Zbigniew Ziobrowski, który przygotował także projekt studium zagospodarowania dla Krakowa za czasów prezydentury Andrzeja Gołasia. Wtedy też zajęło mu to rok.

W Krakowie obowiązuje studium uchwalone w roku 2005. Zdaniem Tomasza Bobrowskiego jest nieaktualne i nie uwzględnia wielu zmian, które zaszły w Krakowie.

Brak nowego studium blokuje uchwalanie planów zagospodarowania przestrzennego. - Chcielibyśmy zamienić tereny zielone na budowlane, ale nie zezwala nam na to obecne studium. Tymczasem te tereny i tak już są częściowo zabudowane - mówi Tomasz Bobrowski.

Jego zdaniem błędem było także to, że studium było opiniowane przez Miejską Komisję Urbanistyczno-Architektoniczną. - Tego chciały władze miasta. Okazało się jednak, że MKUA miała mnóstwo zastrzeżeń, a prof. Chmielewski musiał je wszystkie uwzględnić. Wyszło więc na to, że studium powstało pod dyktando MKUA - mówi Tomasz Bobrowski.

Studium wzbudza kontrowersje także dlatego, że prace nad nim prowadzone są w tajemnicy. Do tej pory dziennikarze, ani mieszkańcy nie mogli się z nim zapoznać, choć projekt dokumentu jest już od dawna gotowy.

Według prawników takie działania są wyrazem braku transparentności w pracach Rady Miasta. Szymon Osowski, ekspert „Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej” uważa, że zarówno projekt studium jak i prace nad nim powinny być jawne.

Wiceprezydent Kazimierz Bujakowski tłumaczył, że studium jest dokumentem roboczym i dlatego nie może zostać upublicznione. - Wszystkie projekty powinny być jawne w momencie, gdy znajdą się w Urzędzie Miasta. Ustawa o ochronie danych osobowych nie przewiduje takiego pojęcia jak dokument roboczy - mówi Szymon Osowski.

Jego zdaniem studium mogłoby zostać utajnione tylko wtedy, kiedy zawierałoby informacje ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa albo dane osobowe. - Takich danych nie ma jednak w studium - mówi Szymon Osowski. Przypomina, że studium powstaje za pieniądze podatników i mieszkańcy powinni mieć do niego wgląd na każdym etapie poprawiania. Mają prawo wiedzieć, gdzie zostaną wytyczone nowe drogi i linie tramwajowe, gdzie będą tereny zielone, a w którym miejscu działki budowlane.**

Agnieszka Maj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski