Zawodniczka miała w tym historycznym dla Nowego Sącza wydarzeniu swój ogromny udział.
- Kiedy po pięciu latach występów w Piotrcovii, w połowie sezonu 2011/12 wracałam do rodzinnego Nowego Sącza, przyświecał mi tylko jeden cel: zagrać w najwyższej klasie z drużyną, w której się wychowałam. Marzenie się spełniło - przyznaje Kamila.
Szczecina uznawana jest za jedną z najlepszych w Polsce obrotowych. To bardzo newralgiczna pozycja, na której występy narażają zawodniczki na kontuzje. Sądeczanka wielokrotnie się o tym przekonywała. Opuszczała plac gry nie o własnych siłach, poddawana była zabiegom, później rehabilitacji. Nieodmiennie wracała wszak na parkiet, dowodząc swego twardego, góralskiego charakteru. - Taka postać w drużynie to skarb dla każdego trenera - podkreśla Zdzisław Wąs, wraz z Lucyną Zygmunt prowadzący Olimpię/Beskid. - Dla Kamili nie ma straconych piłek, przepycha się z rywalkami niemiłosiernie i zazwyczaj z tego boju o piłkę wychodzi zwycięsko. Ma ogromne serce do gry, na parkiecie zostawia całe zdrowie. Mogę o niej mówić wyłącznie w superlatywach.
Kamila wybrana została przez koleżanki z drużyny jej kapitanem. Nie przecenia jednak tej roli.
- Na boisku wszystkie jesteśmy sobie równe - tłumaczy. - Mam co prawda większe doświadczenie, ale staram się je przekuwać wyłącznie na dobro zespołu. Cieszę się, że w reprezentacji kraju zadebiutowała Joasia Gadzina, że sprawnie działa nowy zarząd klubu. A szczęśliwa będę, jeśli Olimpia/Beskid zajmie na mecie rozgrywek miejsce w czołowej "ósemce".
(DW)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?