Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie zatrucie małych pacjentów

Dorota Stec-Fus
(zdjęcie ilustracyjne)
(zdjęcie ilustracyjne) Mikołaj Suchan
Zdrowie. U siedmiorga dzieci stwierdzono ciężkie zatrucie salmonellą, lżejszych przypadków było więcej. Wcześniej skażone jaja wycofano ze sprzedaży w Biedronce

- W ubiegły piątek Adaś dostał wysokiej gorączki, w sobotę nad ranem wystąpiły silne bóle brzucha. Zawieźliśmy syna do szpitala w Prokocimiu, gdzie zdiagnozowano salmonellę. Natychmiast został przetransportowany do Oddziału Chorób Infekcyjnych Dzieci w Szpitalu im. Jana Pawła II w Krakowie. Przebieg choroby był bardzo ciężki - mówi nam pani Dominika, matka chłopca.

Kobieta jest w ciąży, dlatego jej przebywanie na oddziale zakaźnym było wykluczone. Podczas 5-dniowej hospitalizacji przy łóżku półtorarocznego malca dzień i noc czuwał ojciec. W tym czasie swoją jednoosobową firmę musiał zamknąć, więc poniósł konkretne straty.

Ale na tym nie koniec kłopotów. Przez co najmniej 3 miesiące chłopiec prawdopodobnie będzie nosicielem bakterii salmonelli, nie może zatem chodzić do żłobka.

Rodzice chłopca złożyli tzw. skargę konsumencką w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - W najbliższych dniach otrzymają odpowiedź. Muszą liczyć się z koniecznością przebadania - informuje Elżbieta Kuras, rzeczniczka stacji.

Ale nasi Czytelnicy na skardze nie poprzestaną. Jak zapowiadają, będą występować do Biedronki - w której kupili skażone jaja - o zadośćuczynienie.

Adaś nie jest jedyną ofiarą salmonelli. Jak informuje dr Anna Gorczyca, kierowniczka Oddziału Chorób Infekcyjnych Dzieci w Szpitalu im. Jana Pawła II, od 28 października do placówki trafiło siedmioro dzieci, u których stwierdzono ostry przebieg choroby. - Do nas przywożeni są pacjenci w ciężkim stanie. Ci, którzy nie wymagają hospitalizacji, są leczeni w domu - dodaje Anna Gorczyca. Na razie nie wiadomo, ile było takich przypadków w ostatnim okresie, bo placówka medyczna ma siedem dni na powiadomienie sanepidu.

Salmonellozy - czyli choroby wywołane pałeczkami salmonelli - mogą mieć dalekosiężne konsekwencje. W wyniku powikłań może dojść do sepsy, zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenia kości, szpiku albo stawów.

Dlaczego podejrzenia padły na Biedronkę? 21 października firma Jeronimo Martins Polska (JMP) będąca właścicielem tej sieci otrzymała od polskiego dostawcy jajek powiadomienie o wszczęciu przez powiatowego lekarza weterynarii kontroli dotyczącej dwóch partii jajek.

Kontrola została rozpoczęta, bo jeden z krajów UE - do którego również trafiły jaja z zakażonych partii - powiadomił o swych podejrzeniach tzw. unijny system wczesnego ostrzegania.

Jak zapewnia biuro prasowe JMP, wskazane partie jaj zostały niezwłocznie wycofane z półek sklepowych Biedronki. Wcześniej jednak część z nich została kupiona przez klientów. To mogło być przyczyną zatruć dzieci.

Czy ich rodzice mają teraz szanse na odszkodowanie? Zapytanie wysłaliśmy do JMP. W odpowiedzi czytamy m.in. „Każdy klient może zgłosić się z reklamacją do naszego Biura Obsługi Klienta, które pomoże wyjaśnić sprawę. Każdy sygnał, który wpływa do naszej firmy - zwłaszcza dotyczący bezpieczeństwa produktów - jest szczegółowo weryfikowany we współpracy z producentem”.

Właściciel Biedronki zaznacza też, że „standardowo, w przypadku kierowanych do nas roszczeń natury finansowej, sprawa jest rozpatrywana z udziałem naszego ubezpieczyciela”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski