Ostatnie osiągnięcia polskich sportowców zadały kłam wszystkim popularnym teoriom dotyczącym szkolenia i rozwoju talentów nad Wisłą. Kamil Stoch wprowadził we frustrację fachowców, którzy głosili, że na następcę Adama Małysza będziemy czekać sto lat. Justyna Kowalczyk pogrąża Norweżki, choć biegi narciarskie uprawia pod Tatrami garstka osób.
Nasi panczeniści objeżdżają Holendrów jak chcą, mimo że nie dysponują w kraju ani jednym krytym torem. Siatkarze puścili z dymem teorię, iż Polacy mogą być wybitni tylko w dyscyplinach indywidualnych, bo nie potrafią ze sobą współpracować. Zaś piłkarze dowiedli, że można znaleźć sposób na rywala, nawet jeśli jest się od niego dużo słabszym.
W poszukiwaniu w tym sensu sięgnąłem po książkę „Kopalnie talentów”. Jej autor Rasmus Ankersen jest niespełnionym duńskim piłkarzem, który musiał przerwać karierę ze względu na poważną kontuzję kolana. Został więc trenerem i w lipcu 2004 roku założył akademię w FC Midtjylland. Po zaledwie czterech latach szkolenia chłopiec z pierwszej grupy naborowej został sprzedany do Palermo za 4 mln euro.
Nazywa się Simon Kjaer, a gdy zaczynał treningi, był najsłabszy w grupie. Przy pierwszym naborze został odrzucony i został przyjęty tylko dlatego, że w okolicy nie było nikogo, kto mógłby uzupełnić skład. Żaden z ośmiu trenerów pracujących w klubie nie poznał się na jego talencie.
Ankersena tak bardzo nurtował przypadek Kjaera, że postanowił... ruszyć w świat. Odwiedził Bekoji, wioskę w Etiopii, w której wychowują się najlepsi biegacze średniodystansowi, Koreę Południową „produkującą” na masową skalę golfistki, Kingston na Jamajce słynące z najszybszych sprinterów, Rosję, skąd na podbój rankingu WTA wyruszyło mnóstwo tenisistek, Iten w Kenii, gdzie trenują najlepsi biegacze długodystansowi, wreszcie piłkarski raj w Brazylii. Konkluzja?
Za największymi sukcesami nie stoi ani nadnaturalna biologiczna budowa i wyjątkowe geny mistrzów, ani używanie przez nich sekretnych środków, bo światowej klasy zawodnicy często pojawiają się znikąd, a talenty rodzą się wszędzie bez względu na położenie geograficzne i klimat. Co nie znaczy, że wszędzie trenerzy się na nich poznają i potrafią poprowadzić do celu.
Socrates (filozof, nie piłkarz) po przeczytaniu książki zapewne zamyśliłby się głęboko, a następnie stwierdził: Wiem, że nic nie wiem.
Mógłbym to bez skrępowania powtórzyć za nim, dlatego nie bierzcie na poważnie tego, co napisałem na samym wstępie – nadchodzący rok w sporcie wcale nie musi być dla nas, Polaków, gorszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?