Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiem, że trzeba będzie się dużo napracować

Rozmawiał Łukasz Madej
Krzysztof Markowski
Krzysztof Markowski Fot. Jerzy Cebula
Rozmowa. – W Nowym Sączu zawsze była fajna atmosfera – przed sobotnim meczem z Sandecją mówi Krzysztof Markowski, kiedyś zawodnik Kolejarza Stróże, a dziś Zagłębia Sosnowiec.

– Bywa Pan jeszcze czasem na Sądecczyźnie?

– Nie. Powiem szczerze, że odkąd odszedłem z Kolejarza Stróże, nie byłem ani razu. Nie ma czasu, możliwości. A jak już jest urlop, to krótki, więc można tylko jakoś niedługo odpocząć, do tego załatwić jeszcze jakieś swoje różne sprawy, i zaraz trzeba wracać do obowiązków.

– W sobotę już jednak zjawi się Pan w Nowym Sączu, bo Pana Zagłębie Sosnowiec zmierzy się z Sandecją.

– Przede mną mecz sentymentalny, z całą pewnością. Co prawda byłem piłkarza Kolejarza, jednak przez te trzy lata mieszkałem właśnie w Nowym Sączu. Miasto wspominam bardzo miło, pozytywnie. Możne nie za wiele osób dobrze poznałem, ale mimo wszystko znajomych ciągle tam mam.

– Będzie telefon z Dawidem Szufrynem?

– Nie wiem, Zobaczymy.

– Pytam, bo w Stróżach duet stoperów tworzył Pan właśnie z obecnym kapitanem „biało-czarnych”.

– Bardzo dobrze mi się z nim grało. Dawida do dziś obserwuję i w walce jeden na jeden nadal ciężko go ograć.

– Nie zmieniło się też to, że Pan zbiera mało kartek, a Szufryn odwrotnie.

– W Stróżach idealnie pasowaliśmy do filozofii trenera Przemysława Cecherza, który chciał, żeby z dwójki stoperów jeden był typem wojownika, jak właśnie Dawid, a drugi miał zadania bardziej w sensie czytania gry, asekuracji. Może Kolejarz nie grał jakiejś wielkiej piłki, ale na pewno był to solidny futbol. Bramek wielu nie traciliśmy.

– Mecze przeciwko Sandecji pamięta Pan pewnie dobrze.

– Tak, i bardzo, bardzo pozytywnie wspominam. Na stadionie w Nowym Sączu zawsze była fajna atmosfera, świetnie się grało przy światełkach.

– O Zagłębiu mówi się: groźny beniaminek. Zresztą, świadczą o tym wasze rezultaty.

– Nie wiem, jak jesteśmy postrzegani przez Sandecję, ale generalnie nie ma łatwych spotkań. W każdym trzeba się napracować, walczyć, biegać. Zresztą, z meczów właśnie przeciwko Sandecji dobrze pamiętam też to, że w Nowym Sączu nigdy łatwo nie było.

– Grzegorz Baran, Maciej Małkowski... Nowe nazwiska w Sandecji robią wrażenie?

– To zawodnicy ograni w ekstraklasie i szacunek dla klubu, że ściągnął takich piłkarzy. Doszedł też Arek Aleksander, a to człowiek, który czy będzie stał czy biegał, zawsze te dziesięć goli w sezonie strzeli. Ciekawe wzmocnienia, co widać po wynikach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski